15D Maybell Street.
miejsce, w którym się aktualnie znajduję.
dokładnie 24 kilometry od Baker Street.
czekając przed drzwiami mieszkania, przestaję być myślami gdzie indziej.
na moment zostawiam sprawę Malcolma w moim pałacu myśli, by wrócić do niej od razu gdy dowiem się gdzie podziewa się John, mój wspólnik.
a może powinienem go nazwać byłym wspólnikiem?
w końcu nie rozwiązał ze mną ani jednej sprawy w całości odkąd nie mieszka ze mn... to znaczy na Baker Street.
a ja rozwiązałem ich znacznie mniej.
nie przez to, że nie mogłem sobie sam poradzić, tylko... to taka swojego rodzaju sztuczka.
przez chwilę wydawało mi się, że jeśli będzie mu się wydawać, że bez jego pomocy gorzej mi idzie, poczuje się ważny i potrzebny, w skutek czego wróci to swojej dawnej pracy, naszej pracy.
b r a k u j e mi go.głupie uczucia, tak jak zawsze uważałem, tylko spowalniają moje dochodzenia.
dociera do mnie dźwięk otwieranych drzwi.
- Sher! Dobrze, że tak szybko przyjechałeś.
Mary.
Mary Watson.
Kobieta z blond włosami i głębokimi czarnymi oczami.
Kobieta niższa niż ja.
Kobieta, która wspierała mojego przyjaciela, kiedy mnie nie było.
Kobieta, która oddała mu całe swoje serce.
Kobieta, która odmieniła jego życie.
Kobieta, która się w nim zakochała.
Kobieta, w której zakochał się John.
Kobieta, której zaufałem.
Kobieta, której można powierzyć każdą tajemnicę, zwierzyć się.
Kobieta, która zawsze mi pomaga, kiedy nikt inny nie może.
Kobieta, która stała się też moją przyjaciółką.Kobieta, która odebrała mi przyjaciela.
to nieprawda.
wyrzucam ostatnią myśl z mojej głowy i tworzę na mojej twarzy coś na kształt uśmiechu.- Witaj Mary. Jak wiesz, pilnie poszukuję...
- Johna, tak! Właśnie. Zaraz tu będzie, wiem że byliście dzisiaj umówieni, utknął w korku w samym centrum kiedy do ciebie jechał, przynajmniej tak twierdził. Cały czas mu radzę by przerzucił się z samochodu na metro gdy jeździ po mieście, bo jest szybciej, ale znasz go. Trudno go przekonać, i zarazem odzwyczaić od czegoś.
- Tak...
bacznie przyglądam się Mary, zerkam na każdy element jej ciała by sprawdzić czy mówi prawdę, jednak ona kontynuuje, nie reagując na to co robię.
- Chciałeś się z nim spotkać, nowe śledztwo? Jeśli tak to wspaniale, dobrze mu to zrobi, takie oderwanie od codziennej rutyny. Cały czas chodzi zmęczony, jakby przygaszony. Mam wrażenie, że nie leży mu nowa praca. Chyba nie może się... przyzwyczaić. W końcu tyle czasu minęło od kiedy ostatni raz wykonywał swój zawód.
biorę wdech.
czyli nie tylko mi jest... inaczej.- Ostatnio prawie w ogóle nie rozmawiacie, nie mówiąc nawet o dłuższych spotkaniach. Coś się stało? Kiedy ostatni raz cię odwiedził?
patrzę na nią tym wzrokiem, tak by sama domyśliła się odpowiedzi.
czuję, że ma coś jeszcze do powiedzenia.- Sher... tak nie może być. Chyba nie pozwolisz na to żeby wasza długoletnia przyjaźń i drogi rozeszły się przez to, że mieszkacie od siebie trochę dalej niż zwykliście.
kiedy o tym mówi, nasze (moje i Johna) zachowanie faktycznie brzmi dziecinnie, Mary chce wzbudzić we mnie poczucie winy.
CZYTASZ
Sherlock: Tuż za mną | cumberbatch & knightley
FanficSherlock Holmes: a może jednak istnieje osoba, dla której zapragnie dopuścić do siebie uczucia? Lilianne Ivy: co się stanie, gdy dowie się prawdy o swojej rodzinie? Kiedy zupełnie przypadkowo krzyżują się drogi dwóch osób, na pozór zupełnie rożnych...