9: Sherlock

1.7K 109 21
                                    

- Czy to znaczy, że John do nas wraca? Mój drogi, to cudownie! Tak się cieszę!

- Nie wraca, Pani Hudson.

- Ale przecież był tu wczoraj. Nie dlatego, że zmienił zdanie?

- Nie, był tu jedynie przez nową sprawę. Mam nowe zlecenie, a on zgodził się by brać w nim udział.

- Jesteś pewny? Wyglądał na zadowolonego, gdy wychodził.

czy do tej kobiety na prawdę nic nie dociera?
co mam powiedzieć żeby wreszcie dała temu spokój?

- John nie wraca.

staruszka przewraca oczami

- Jak tam sobie chcesz. W kuchni jest herbata, gdybyś miał ochotę.

perspektywa gorącej herbaty wydaje się kusząca, jednak nie mogę pozwolić na to, by cokolwiek mnie dłużej zatrzymywało.
już i tak poświęciłem rozmowie z Panią Hudson wystarczająco dużo czasu.
muszę się dostać do centrum jak najszybciej, jeśli chcę rozwiązać tę sprawę do końca tygodnia.

- Niestety muszę już iść. Gra się toczy, Pani Hudson. Mam nadzieję, że Pani rozumie. Na pewno Pani rozumie.

widzę powoli pojawiający się słaby uśmiech na jej pomarszczonej twarzy.
niby skąd to zmartwienie?

- Tak, Sherlock, tak. Uważaj na siebie.

z jej słów bije troska.
jednak nie odpowiadam, omijam ją i wychodzę.
nie mogę sobie pozwolić na nic więcej.
nie kiedy w grę wchodzą uczucia.
nikogo nimi nie darzę i nie zamierzam.
bo tak.

kiedy pociągam za klamkę masywnych drzwi wejściowych, a następnie wystawiam za nie głowę, na twarzy czuję powiew chłodnego, jesiennego wiatru.
rozkładam parasol i podbiegam do stojącej na ulicy taksówki.
za każdym razem gdy wychodzę, pod moimi drzwiami zawsze jakaś stoi.
nie dziwię się temu zbytnio, mój adres zamieszkania jest ogólnodostępny dla każdego, wystarczy wejść na moją stronę internetową.
niestety, stała się o wiele mniej popularna, od kiedy John założył swój blog, na którym opisuje jak przebiegają nasze sprawy.
na początku sądziłem, że robi to dla osób, dla których pracujemy, jednak on stwierdził, że robi to dla moich  f a n ów.
do dziś tego nie rozumiem i wątpię, że kiedyś zechcę.
w każdym razie, wszyscy teraz wolą czytać jego opowiadania, zamiast moich wypracowań na różnorodne  p r z y d a t n e  tematy.
"87 substancji chemicznych, które można pomylić z azotem",
"Wszystkie znane i nieznane rodzaje włókien",
"Fermentacja w ujęciu chemicznym",
"Ponad 1000 sposobów, na które woda może cię zabić".
na prawdę nie rozumiem jak można preferować opowiadania od tego.

wsiadam do taksówki, po czym od razu dociera do mnie ten zapach.

t y t o ń.
na prawdę?
nawet tutaj prześladuje mnie nałóg.
muszę spróbować nie zwracać na niego uwagi, w końcu zależy mi na czasie, czekanie na kolejną taksówkę lub skorzystanie z innego środku transportu niepotrzebnie tylko by przedłużyło czas mojej podróży.
swój wzrok kieruję na kierowcę.
jeśli domyśliłby się, że mam problem z nikotyną, nie było by jeszcze tak źle, palenie jest na szczęście w tym kraju na porządku dziennym.
gorzej jeśli ktoś odkryłby, że to nie papierosy są moim największym uzależnieniem.

Sherlock: Tuż za mną | cumberbatch & knightleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz