-Wstajeemy!- Obudziła dziewczyny rano Olga
-Jesteś wredna! Dlaczego nie możesz dać nam jeszcze pospać???-Uśmiechnęła się Susi
-Hmmm... Bo jestem wredna- Z szerokim uśmiechem na ustach wzruszyła ramionami
O dziwo nie miały tego dnia kłopotów ze wstaniem z łóżek. Były zbyt podekscytowane by pamiętać o zmęczeniu.
-Jaką lekcję mamy dzisiaj pierwszą?
-Eliksiry.
-O nie! Słyszałam od jakiegoś czwartoklasisty, że to najgorsza wśrud lekcji!
***
-To... Gdzie jest ta klasa eliksirów? za dwie minuty lekcja!
-Podobno w lochach- wzruszyła ramionami Claudia
-Łatwo ci mówić, błąkamy się po lochach już dwadzieścia siedem minut- stwierdziła Viktoria, patrząc na zegarek
-Nie marudź.
***
Gdy w końcu dotarły pod klasę eliksirów, ledwie zdążyły nim przyszedł profesor Tublyhy- Nauczyciel eliksirów.
-Podobno jest strasznie wredny- szepnęła wiktoria ale ten jakimś cudem ją usłyszał i trzepnął kawałkiem pergaminu w głowę.
-Potwierdzam- zaśmiała się Susan
***
Lekcja była Straaszna. Nauczyciel zwracał uwagę praktycznie za nic, a Olga dostała nawet karę za stukanie palcami o ławę- musiała całą lekcję podawać eliksiry profesorowi. Była wściekła, ale jej przyjaciółki miały świetny powód do śmiechu. Niestety, za to im tagże się dostało i dołączyli do niej.
Lekcja transmutacji przebiegła nieco lepiej, nauczycielka nie była wredna, ale po prostu tłumaczyła coś, czego- najwyraźniej- nikt nie rozumiał.
Gdy poszły na lunch do wielkiej sali, cały czas już tylko narzekały, aż podszedł do nich jakiś gryfon.
- Problem z nauczycielami co, młode?
-Noo! Są straszni! Jak wy tu wytrzymujecie???
-Proste. Idźcie do Huncwotów. Spryciarze... Dopiero na drugim roku a już mają sposób na wszystko i wszystkich.
-A gdzie ich znajdziemy?
-Przy stole gryfonów. Łatwo ich rozrużnicie, wokół tych młodzików kręci się połowa uczniów!
-Idziemy?
-Gdzie?
-Do Huncwotów!
- Oszalałaś?
-Nie. Same słyszycie, że są nieźli.
-Yyy... Dajmy Hogwardowi jeszcze jedną szansę.
***
Zmieniły jednak zdanie, po lekcji Historii Magii, na której posnęła cała klasa. Od razu po lekcjach poszły do wielkiej sali na obiad i ruszyły w stronę stołu gryfonów. Rzeczywiście, od razurozpoznali Huncwotów: tłumy gryfonów, puchonów i krukonów, oraz garstka uczniów ze slytherinu stało przy czterech chłopcach. Dwójka tłumaczyła coś jakimś chłopakom, trzeci machał ręką i krzyczał ,,Huncwoci! Huncwoci! Patenty i lifehacki! A dla nowych uczniów promocja, lecz tylko do końca tygodnia!" Czwarty chłopiec, wysoki blondyn, zbierał i podliczał pieniądze.
Gdy była wreszcie ich kolej, do gry weszła Viki:
-Ej, chłopaki. Potrzebujemy patentów.
-Okej, tylko że to będzie... Dość wysoko płatne- powiedział Chłopak w długich, czarnych włosach a jego kolega uśmiechnął się na wzmiankę o kasie.
-Ile?
-3 galeony
-Drogo
-A co? Myślicie ze łatwo było?
-Ale z kąd mamy wiedzieć, że patenty działają?
-Mamy promocje dla pierwszaków. Zrobicie tak>>> Dowiecie się w następnym rozdziale XDD
YOU ARE READING
INNE(Harry Potter Fanfiction)
FanfictionZycie czterech przyjaciółek zmienia się o 360' gdy Su dostaje pewien list... Nawiązanie do serii książek o Harrym Potterze(właściwie do Huncwotów xD) Historia dostępna też na samych quizach u urzydkownika .Hamato.Fox.