I- Królowa Mioteł

64 6 2
                                    

*Susan*

Nawet nie wiem, po co brałyśmy od tej całej Marry ten sposób, skoro lekcje z Hagridem i tak są dopiero od trzeciej klasy. Uch... W każdym razie nie wiem, o co dziewczynom chodzi. Jest całkiem fajna. Nic im przecież złego nie zrobiła, a mi wydaje się, że jest spoko.

Myślę o tym i nagle wpadam na jakiegoś chłopaka z drógiej klasy: to Remus.

-Uważaj jak łazisz!- krzyczę właściwie do jego pleców choć wiem, że to ja się zamyśliłam.

Idę na lekcje latania. Jestem podekscytowana, będę latać łiiii!!!

Su ogarnij się, masz już jedenaście lat! Nie zachowuj się jak dziecko- karcę w myślach sama siebie.

***

Pani Hooh, instruktorka latania rozdaje wszystkim miotły. Obok mnie stoją Viki, Ol i Claudia, a z drógiej strony Marry. Chyba przyczepiła się na Amen.

Uwaga, teraz unieście ręce nad miotłu i powiedzcie: do mnie- mówi nauczycielka

Wykonujemy polecenie. Nie wiem, czy to ze mną czy z moją miotłą, a może z czym innym jest coś nie tak, ale udaje mi się to jako ostatniej, chuba za jakimś dwudziestym trzecim razem. Zaówarzam nagle, że drugoklasiści idą do szklarnii i przy okazjii nas mijają. Wśrud nich są oni- Huncwoci. Przyglądają się mi i śmieją, że tak długo zajęło mi samo podniesienie miotły.

-Dobrze- nauczycielka patrzy na mnie z politowanem- a teraz wsiądźcie na miotły- jeszcze nim kończy to zdanie wszyscy już na nich są- nie dziwi mnie to z resztą- a gdy zagwiżdżę, odepchniecie się lekko od ziemii. Jasne?- przytakujemy- No to raz, dwa, trzy!

*Gwizd*

Odpycham się od ziemii jak inni, ale chyba za mocno bo jestem o jakieś pięć metrów wyżej niż reszta. Ogarnia mnie panika, chcę już się znaleźć na ziemii. Nie powinnam być tak wysoko. Zaczynam się wydzierać, a Huncwoci jeszcze bardziej się śmieją. Wtedy dzieje się coś strasznego:

James krzyczy, że żeby zlecieć na dół trzeba trzonek unieść do góry, a zanim nauczycielka zdąży mi oznajmić, że to nie prawda, ja ju,ż to robię i -niestety- lecę w górę. Potem nagle spadam i całe życie przelatuje mi przed oczami: Mama, tata, Viki, Olga, Claudia, Remus?!?

Zaraz KTO?!?!

Nieważne, tego tu nie było. W każdym razie spadam, ale w ostatnim momęcie łapie mnie nie kto inny jak Marry.

Odstawia mnie na ziemię.

-Nic ci nie jest?

-Nie.

-Nie martw się, pani Hooh surowo ukara Jamesa.

Patrzę jej przez ramię, widzę, jak instruktorka karci Huncwotów, ale ci tylko się śmieją.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

U góry macie Susi na miotle XDD

INNE(Harry Potter Fanfiction)Where stories live. Discover now