Rozdział 21: "Miłego lotu."

1.4K 89 7
                                    

Obudził mnie ten wkurzający dźwięk budzika. Zawsze ta sama melodia. Zamknęłam na chwilę oczy i... buch. Już jest za dwadzieścia ósma. Zaraz, co?!

- Kurde, spóźnię się. - mówiłam sama do siebie.

Umyłam, ubrałam się jak najszybciej tylko mogłam i pobiegłam na dół do mamy. Ta oczywiście siedziała w kuchni przy stole w piżamie, siorbiąc kawę. Na mój widok tylko się uśmiechnęła.

- Mamo, zawieziesz mnie na lotnisko..? - klęknęłam przed nią. - Błagam!

- No dobra, dobra, ale pospiesz się.

To chyba raczej ona powinna się pospieszyć... Ale co ja tam o życiu wiem. Dostałam takiego speeda, że uderzyłam się o próg drzwi. Kurczę, tylko tego brakowało. (ale z Ciebie niezdara, lol. xDD ~aut.) Szybko się wyszykowałam.

- No ile można na ciebie czekać.

Ej, nie wiedziałam, że jest taka prędka.

Niedługo potem byłyśmy już na lotnisku.

Szukam... jest! To Charlie. Odwraca się i idzie w moją stronę.

- Miłego lotu. - życzyłam, przytulając go.

Zerknęłam na zegarek. Już 7:55. Spóźni się.

- Ej, Charlie, ja mogłabym tak cały dzień, ale zaraz spóźnisz się na samolot...

- O, dzięki, że mi przypomniałaś. To ja już będę leciał (Da bum ts... ~aut.) - uśmiechnął się.

- Paa. - powiedziałam, machając ręką.

Wróciłyśmy do domu. Już chciałam wbiec na górę po schodach, kiedy zatrzymał mnie tata.

- Był u ciebie jakiś kolega. Leon, czy coś. 

- Możesz na niego mówić Leon. - zaśmiałam się.

Poszłam do swojego pokoju. Chyba niczego mi nie ukradł, nie?

Zauważyłam, że na szafce nocnej leży jakaś koperta. (Kasa z Komunii powróciła, HAHA xDDD ~aut.)

***

"Oto są przyjaciele. Różnie bywa na tym świecie."

Mały Ponurnik Kłapouchego

________________________________________________________________________________

Musiałam, musiałam. Ale kolejny rozdział za pięć minut, więc luz, misie. 

Do Księżniczki...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz