the fourteenth day of dreaming friendship (6)

1.5K 240 39
                                    

Od ponad tygodnia Michael i Luke po szkole chodzili w jedno szczególne miejsce. Siedzieli tam nawet do dwóch godzin, bo było idealne do popołudniowych monologów białowłosego. Wcześniej Clifford chodził tam sam, kiedy postanawiał urwać się z lekcji. Był to niewielki park, który mimo tego, że wiele osób przez niego biegało czy chodziło na spacery z psem - nie był wcale zatłoczony.

Właśnie obaj siedzieli na trawie, blondyn skubiąc niezwykle zieloną trawę, która była tak bardzo podobna kolorem do oczu jego towarzysza, który natomiast jak zwykle był wpatrzony w niebo.

Oczywiście już skończyli lekcje i dochodziła już prawie szesnasta. Luke nie do końca, ale jednak dumny z następnej dobrej oceny, czyli piątki z historii. Został mu jeszcze tylko w tym tygodniu sprawdzian z biologii. W sumie nie wiedział jak się za niego zabrać, bo nigdy zwykłe kłucie na pamięć nie szło mu.

- Chcesz? - usłyszał głos Michaela i spojrzał na niego.

Chłopak trzymał między środkowym, a wskazującym palcem biały rulonik z którego końca ulatywał dym. Niebieskooki od razu pokręcił przecząco głową, nie miał zamiaru próbować tego, to nie było w jego stylu. Był za to lekko zdziwiony faktem, że jego kolega pali i wcale nie był tym zadowolony. Nasuwało mu się pytanie: "Od kiedy?", ale był za mało odważny by je zadać. Zobaczył jak białowłosy wciąga dym, trzymając papierosa w ustach po czym powoli wypuszcza gaz, podobny kolorem do jego czupryny. Po chwili sam poczuł zapach tego nieprzyjemnego dla jego nozdrzy dymu.

- Spoko to nie moje, tylko mojego ojca - powiedział chłopak na widok miny swojego kolegi. - Właściwie to jakoś często nie pale, po prostu to mnie relaksuje - jeszcze raz zaciągnął się. - Układa ten natłok myśli w mojej głowie. Choć wygadanie się też pomaga, otworzenie się przed kimś bliskim... - nie pytając nawet o zgodę blondyna, ułożył swoją głowę na jego kolanach, tym samym kładąc się na trawie. - Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? - spojrzał w błękitne oczy Luke'a.

Ten zamiast jak zwykle pokiwać głową posłał mu uśmiech. Nie potrzebował w tej chwili niczego więcej, no może oprócz dotknięcia tych miękkich włosów, które spoczywały na jego udach. Te szmaragdowe oczy znajdowały się tuż przed nim, nie mógł oderwać od nich wzroku. Pełne usta aż zachęcały żeby je posmakować. Z tego wszystkiego Luke właśnie żałował, że jest gejem. Szlag w końcu trafi jego i Mike'a, bo ten wcześniej czy później dowie się o jego orientacji. Przez myśl blondyna przez chwile przeszło, że może on także jest homoseksualistą, albo chociaż biseksualistą, ale szybko sobie to wyrzucił z głowy. Pomyślał też, że może on już wie, ale to byłoby nie możliwe. Nikt nie lubi gejów.

- W porządku? - usłyszał.

Luke zamrugał kilka razy i znów skupił się na oczach chłopaka, który leżał na jego udach. Jego wzrok był widocznie zaniepokojony. W odpowiedzi skinął głową, co dało trochę ulgi dla Michaela, choć nie do końca.

Widział zamyślenie u blondyna jak i lekki grymas który pojawiał się na jego twarzy. Martwił się czasami o niego, bo często miewał takie zawieszenia. Właściwie nie wiedział co mogło się dziać w jego głowie, często ci najbardziej cisi popełniali samobójstwa. Problem w tym że Luke jest i będzie cichy, bo tego nie da się zmienić. Martwiło go też że rzadko widywał uśmiech na jego twarzy, a był on jednym z najpiękniejszych jakie kiedykolwiek widział.

blue | mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz