the thirdy-one day of drawing friendship (8)

1.5K 225 26
                                    

Coś się zmieniło. To nie było to samo co na początku. Lekkie tematy, nieczęste uśmiechy... To już nie to.

Michael chciałby wiedzieć co dokładnie się zaczęło dziać między nim, a Luke'iem, ale nie umiał tego wytłumaczyć. Widywali się co dzień, jak zawsze. On mówił, a tamten słuchał. Nie było już jednak tej swobody. Białowłosy czuł się trochę nieswojo w towarzystwie swojego przyjaciela i nie był do końca pewny z jakiego powodu. Wzrok blondyna na nim wprowadzał go w zakłopotanie i zaczynał mu się plątać język.

Mimo tego wszystkiego, co było jeszcze dziwniejsze czuł niezwykłą potrzebę, aby jego przyjaciel był cały czas obok niego. Chciał aby był blisko.

Czy właśnie tak wygląda prawdziwa przyjaźń?

Właściwie w tej chwili patrzył jak Luke przemieszcza się po jego pokoju i przegląda różne rzeczy. Lubił obserwować blondyna, ale tylko wtedy jak on tego nie widział, bo inaczej wpadał w zakłopotanie. Coś było w jego ruchach... Jak gdy znacznie zaciekawił się czymś i jego brwi lekko się podnosiły, a oczy zyskiwały ten blask, który Mike uwielbiał. Jak wzruszał ramionami z lekkością gdy po prostu nie wiedział co odpowiedzieć dla białowłosego, albo kiedy marszczył czoło kiedy mu coś nie odpowiadało. To wszystko ciekawiło Michaela, był wręcz czasem zafascynowany Luke'iem. Ale czy to normalne?

Telefon białowłosego nagle zabrzęczał, na co ten prawie od razu wygrzebał go spod poduszki i postanowił sprawdzić wiadomość.

Za to niebieskooki w pewnym momencie zauważył pewien granatowy notatnik który leżał na parapecie okna. Wpierw spojrzał przez owe okno i chwile przyglądał się widokowi. Właściwie nic ciekawego - domy jedno rodzinne, chodniki po obu stronach, pas zieleni i ulica. W końcu wziął do rąk dość spory zeszyt i przyjrzał się okładce, przejeżdżając po niej dłonią. Była gładka i przedstawiała pewien wzór, którego Luke nie potrafił jednoznacznie określić. Był własnoręcznie narysowany białym żelopisem. Mimo wszystko bardzo podobał się mu. Postanowił dlatego w końcu otworzyć go na pierwszej stronie. Zmarszczył brwi gdy zauważył nabazgraną całą kartkę czarnym, zapewne permanentnym mazakiem. Przewrócił ponownie stronę i zauważył to samo. Zagryzł lekko wargę i postanowił sprawdzić następne.

Okazało się, że Michael będzie przez najbliższy tydzień zupełnie sam w domu. Jego mama musi wyjechać do swojej siostry, czyli cioci zielonokiego. Po tym chłopak odłożył swój telefon na pościel i ponownie zwrócił swój wzrok ku blondynowi.

Zauważył jak przegląda jeden z jego zeszytów. Przewracając strony jego mina się zmieniała. Pytaniem dla Mike'a było czemu wygląda na zaniepokojonego.

Zielonooki zmarszczył swoje trochę krzaczaste brwi i chwile zastanowił się nad tym o co chodzi dla jego przyjaciela. Po chwili ogarnął się, zauważając skrawek okładki. Jego oczy w jednej chwili rozszerzyły się, a nogi wystartowały do biegu o śmierć i życie.

W tym momencie właśnie blondyn odsłonił pierwszą kartkę na której nie było tylko czarnych bazgrołów.

To był rysunek naszkicowany ołówkiem przedstawiąjcy starszego mężczyznę, który siedział na ławce. Był ubrany w kapelusz i koszulę z krótkim rękawem. Trzymał on w jednej dłoni pojedynczą różę, a w drugiej rewolwer.

Niestety Hemmings nie przyjrzał się bliżej rysunkowi, bo nagle coś wyrwało mu go z rąk. Spojrzał na twarz przed nim, twarz Michaela.

- Tego akurat nie możesz przeglądać - powiedział i zamknął notatnik.

Luke wyciągnął telefon z kieszeni i wystukał szybko swoją wypowiedź.

To twoje rysunki?

- No tak...

Czemu nie mówiłeś że masz taki talent?

- Bo nie mam - zmarszczył brwi, po czym schował zeszyt do szufladki w biurku.

Masz Michael, jesteś prawdziwym artystą

blue | mukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz