Bezduszna Panika

1.6K 138 5
                                    


~Miałam spory problem z wybraniem imienia dla Alfy lecz w końcu się udało. Bardzo dziękuje   @consus-chan i @pierozeknope za komentarze pod rozdziałami, dzięki wam mam motywacje aby dalej pisać~ 

Zatrzymałem się tuż przed biurkiem i z udawaną swobodą oraz obojętnością spojrzałem na niego.

Uśmiechnął się i odezwał a jego głos mógł zwalać z nóg. Aksamitny, lekko mruczący, chropowaty, kuszący i namawiający do złego. O tak jego głos był cudowny, mógłbym słuchać go godzinami szczególnie ze świadomością że ta mrucząco kusząca nutka jest dla mnie i tylko dla mnie

-Jestem Samael, Alfa tutejszej sfory a ty słodki jesteś mym partnerem

Na jego ostatnie słowa chciałem się odezwać, zaprzeczenie rwało się z mych ust lecz on widząc to po prostu podniósł rękę w niemym rozkazie milczenia. Zamknąłem usta i skrzywiłem się.

-Nie zaprzeczaj Gabrielu - Moje imię wręcz wymruczał a jego wzrok skanował moją postać z pożądaniem w oczach -Zaprzeczenie nic nie da, jesteś mój.

Nie mogłem już dłużej milczeć, jeszcze chwila a pomyśli, że będę jego bezwładną własnością na co nie mogę dopuścić, nie pozwolę mu zniewolić mnie.

-Nie jestem twój, nie jestem twoim partnerem, mam gdzieś co sobie ubzdurałeś, nie możesz mnie zmusić! -Wręcz wywarczałem te słowa.

Spodziewałem się złości ze strony Samaela lecz on jedynie się roześmiał. Spojrzałem na niego zdziwiony.

W mgnieniu oka znalazł si przy mnie a jego dłoń obejmowała mój policzek, delikatnie lecz stanowczo. Jego oczy były poważne co nie wróżyło mi dobrze, szczególnie że zaczynałem mieć złe myśli gdyż budziło się we mnie pożądanie. Uczucie którego nie czułem od wieków.

Przygryzłem wargę, a moja wyobraźnia postanowiła być przeciwko mnie i podsunęła mi obraz gdzie Samael przyciska mnie do biurka i zaczyna całować brutalnie a jednocześnie łagodnie z niewyobrażalną namiętnością.

Potrząsnąłem głową i wymierzyłem sobie mentalny policzek aby się otrząsnąć z własnej głupoty.

Samael w tym czasie schylił głowę i powąchał mnie w miejscu gdzie szyja łączy się z ramieniem po czym mruknął z aprobatą zapewne wyczuwając me zdradzieckie pożądanie.

Przełknąłem ślinę, wystarczy zaledwie kilka chwil w jego obecności a już traciłem siebie i swoją wolność.

Nie chce tego! Nie chcę!

Oddajcie mi mnie, oddajcie mi moją wolność i egzystencje bez większego sensu, oddajcie mi moje wybory. Oddajcie mi!

Zacząłem szybciej oddychać, spazmatycznie łapiąc powietrze tak jakbym tonął. Czyżby to był atak paniki? Nigdy nie miałem takich ataków... Chwyciłem Samaela za ramiona nie mogąc złapać tchu, mroczki zaczęły mi się pojawiać przed oczami, jak przez mgłę słyszałem jego głos.

-Spokojnie, oddychaj mój piękny, oddychaj.

Powoli wszystko zaczynało się unormować. Oddychałem już spokojnie i pewnie a wzrok powrócił.

Znajdowałem się na podłodze klęcząc i trzymając Samaela za ramiona a on patrzył na mnie zmartwionym wzrokiem z jedna dłonią masującą mą szyje a drugą na mej tali. Spojrzałem mu w oczy i puściłem go.

-Musze zapalić - Mruknąłem do siebie pod nosem, zażenowany tym co się przed chwilą stało.

Wstałem na drżących nogach a Samael pokierował mnie na fotel i już po chwili siedziałem na nim. Podkuliłem nogi i usiadłem jak do medytacji, odchylając plecy w tył. Wyjąłem papierosy i zapalniczkę aby już po chwili zaciągnąć się cudownym dymem papierosowym. Przede mną pojawiła się popielniczka, nie wiem skąd Samael ją ma, może też pali. Wzruszyłem ramionami, nie ma sensu teraz nad tym rozmyślać, wolałem skupić się na uporządkowaniu swych myśli i wymyśleniu czegoś co pozwoli mi powrócić do mej wcześniejszej egzystencji bez kuszącego wilka alfy.

Zaufaj miOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz