Wiem że dawno mnie nie było i przepraszam lecz musiałam sobie poukładać wszystko bo w głowię miałam pełny miszmasz.
Odetchnąłem głęboko kilka razy aby odzyskać spokój i jasność umysły, udało się. Może nie w pełni lecz i tak byłem zadowolony z uzyskanego efektu.
Gdy ja odzyskiwałem spokój Samael w międzyczasie oparł się o biurko przyjmując nonszalancką pozę chodź w jego oczach czaiło się skupienie zaprzeczające jego nonszalancji.
Odchrząknąłem chcąc coś powiedzieć lecz gdy tylko otworzyłem usta od razu je zamknąłem. Nie wiedziałem co miałbym powiedzieć.
Siedzieliśmy tak w milczeniu dobre kilka minut, po papierosie nie było już śladu. W końcu Samael przerwał ciszę.
-Po twoim zachowaniu wnioskuje, że myślisz o odejściu, zostawieniu mnie. Nie pozwolę Ci na to. Mogę być cierpliwy, mogę poczekać aż oswoisz się z nowa sytuacją, ze mną, lecz nie pozwolę Ci odejść. Nigdy. To nie podlega dyskusji.
Westchnąłem w duchu, rozumiałem go w pewien dziwny pokręcony sposób lecz jednocześnie wszystko się we mnie burzyło. Wiedziałem że przez niego całe moje życie może ulec zmianie, nawet lubiłem zmiany ale tej sobie nie wyobrażałem.
Przerażała mnie, ta zmiana, jej konsekwencje dla mnie i mojej popieprzonej egzystencji.
W głowie miałem pustkę im bardziej starałem się znaleźć wyjście z tej sytuacji czy choćby jakiś kompromis tym bardziej ogarniała mnie bezsilność.
Bezradny pokręciłem głową.
-A więc co teraz? Jak ty to sobie wyobrażasz?
Spytałem się go, nie widząc sensu w dalszym siedzeniu w zawieszeniu.
Samael westchnął głęboko, on też chyba nie wiedział dokładnie co dalej. W końcu po chwili namysłu odezwał się.
-Masz pracę?
Zaniemówiłem na chwile zdziwiony, tego pytania się nie spodziewałem.
Wzruszyłem ramionami.
-W pewnym sensie. Jestem trochę artystą, staram się sprzedawać swoje obrazy ale póki co nie jest to zbyt dochodowe.
Tak naprawę to wcale mi w tym nie idzie, nie umiem znaleźć odpowiedniej grupy odbiorców ale ten szczegół zatrzymałem już dla siebie.
-Znasz się na drinkach?
-Tak, chodź mam problemy z zapamiętywaniem co i jak, wole sam tworzyć.
Ta rozmowa była da mnie trochę dziwna, tak nagle zachciało mu się rozmawiać o alkoholu, wiem że zapewne ma w tym jakiś cel ale nie wiem jaki. Chciałbym teraz wejść do jego głowy i dowiedzieć się na jaki pomysł wpadł i skąd te pytania.
-Mam dla ciebie propozycje - Na jego słowa uniosłem brwi do góry ciekawy co to za propozycja - Pójdziemy teraz na dół do baru, tam przyrządzisz jakiegoś drinka i jeśli będzie dobry zaczniesz prace drugiego barmana, takiego specjalnego tylko od drinków.
Nie powiem spodobał mi się ten pomysł lecz to było według mnie podejrzane, tam musi być jakiś haczyk...
-Co ty będziesz z tego miał?
Spytałem się go, bacznie mu się przyglądając, on uśmiechnął się po czym posłał mi drapieżne spojrzenie.
-Ciebie blisko mnie, będę mógł cię pilnować oraz przekonywać do mojej osoby.
Cóż jak dla mnie to nie najgorsza możliwość chodź wydaje mi się że nie mówi mi wszystkiego ale co mi szkodzi spróbować. Dodatkowe pieniądze zawsze się przydadzą a póki mam możliwość nie uciekania chce z niej skorzystać.
Kiwnąłem w jego stronę głową na zgodę.
Bez słowa ruszyliśmy do baru, Samael zażyczył sobie coś lekko kwaśnego, z mało wyczuwalnym alkoholem ale też lekko słodkiego.
Przeglądając składniki wpadł mi do głowy pomysł na drinka, nie był on zbyt męski ale może mu posmakuje. I tak w większości to kobiety a nie mężczyźni zamawiają drinki chodź ja osobiście je uwielbiałem.
Wyjąłem z szafki pod ladą długi wypukły kieliszek o nietypowym kształcie i zacząłem się bawić.
Najpierw nalałem soku grejpfrutowego, następnie trochę wódki, białego rumu oraz blackberry. Nie byłem pewny co to jest to ostatnie, lecz nie przejąłem się tym, według mnie pasowało to do całej kompozycji. Na koniec dodałem trochę lodu, zamieszałem słomką i postawiłem przed Samaelem drinka lekko przygryzając wargę ze zdenerwowania.
-Nie przygryzaj tak ust bo mam ochotę zrobić z tobą kilka niegrzecznych rzeczy na tym blacie.
Na jego słowa wypowiedziane ochrypłym seksownym głosem wyprostowałem się jak struna i poczułem uścisk w podbrzuszu. Nie będę kłamać ani zaprzeczać, wizja przez niego podsunięta spodobała mi się tak bardzo że nawet nie zdziwiłem się że coś odczuwam gdzie normalnie jestem niczym kamień nieczuły na nic.
Odchrząknąłem i wskazałem mu dłonią na drinka aby spróbował, niecierpliwie przestępując z nogi na nogę.
Wziął go do ręki po czym spróbował a ja zapatrzyłem się na jego usta pociągające łyk drinka ze słomki. Ponownie przygryzłem wargę lecz tym razem kierowało mną coś innego niż zdenerwowania a mianowicie pewna podniecająca myśl.
Jego idealne usta owinięte wokół mnie doprowadzające mnie na skraj rozkoszy, oj tak ta myśl zadziwiająco mi się podobała.
Może i jeszcze nie uprawiałem seksu nie licząc kilku zabaw lecz wyobraźnie zawsze miałem lekko zboczoną i nigdy nie zaprzeczałem temu.
W końcu ona zawsze było jedynym co miałem bo gdy próbowałem poczuć coś na żywo nigdy się nie udawało.
Cóż przynajmniej do teraz bo przy nim mam wrażenie że będę wszystko odczuwać i to bardzo wyraźnie co mnie intryguje ale też napawa obawą.
Lekko potrząsnąłem głową aby odgonić natrętne myśli z mej głowy po czym spojrzałem na Samaela. Patrzył na mnie z pożądaniem, wyczuł bądź domyślił się mojej reakcji na niego co widocznie mu się podobało chodź nie skomentował tego za co byłem mu wdzięczny. Zamiast tego wziął jeszcze jednego łyka drinka po czym go odstawił i zwrócił się do mnie.
-Dobry, wielu klientom się spodoba. Jeśli zawsze będziesz robił takie kompozycje to masz te pracę.
Uśmiechnąłem się, to było miłe zostać docenionym i zatrudnionym, chodź obawiałem się czy sprostam tej pracy ale cóż najwyżej mnie wyrzuci.
Drink opisany powyżej został przeze mnie wymyślony i wszystkie prawa do niego są moje tak jak on - w rzeczywistości jest naprawdę pyszny, kilka osób to potwierdziło- Drink nosi piękną nazwę Kira
CZYTASZ
Zaufaj mi
Paranormal+18 [Zakończona] Książka o relacjach męsko męskich w świecie paranormalnym gdzie zmiennokształtni nie są niczym niezwykłym. Gabriel to dwudziestodwuletni młodu mężczyzna po przejściach z lekko zniszczoną psychiką. Historia zaczyna się po jeg...