Nienormalna Normalność

1.4K 124 4
                                    


(je-chodzi o drzwi. Polecam przypomnieć sobie końcówkę wcześniejszej części)

Z jednej strony miałem ochotę otworzyć je i wykrzyczeć mu co myślę o nim i jego zachowaniu lecz z drugiej strony powstrzymywał mnie mój wewnętrzny potwór który szeptał mi do ucha ohydne słowa o ohydnym mnie.

Westchnąłem sfrustrowany i oparłem czoło o drzwi po czym cicho się odezwałem.

-Skoro tak bardzo zależy ci na tej bezsensownej i niepotrzebnej rozmowie to możemy się później spotkać ale teraz wyjdź.

Nastała cisza, krótka lecz dziwnie znacząca.

-Zgoda, za dwie godziny w klubie.

-Nie, wybierz neutralne miejsce

Chodź oddał mi prowadzenie to wciąż chciał dyktować swoje warunki. Nie godziłem się na to albo pozwoli mi całkiem zdecydować albo już nigdy mnie nie zobaczy. Prychnąłem cicho i pomyślałem z sarkazmem. Tak jakby miał mnie jeszcze zobaczyć po tym jak powie to co ma do powiedzenia.

To dziwne ale miałem przeczucie że to co teraz tu się rozgrywa jest czymś więcej niż wygląda, czymś ważnym co będzie mieć wpływ na przyszłość chodź nie mogłem sobie wyobrazić w jaki sposób by miało mięć to cokolwiek z przyszłością związanego.

Potrzebuje więcej kawy, przez tego idiotę wypiłem zaledwie łyk a do tego przerwał mi mój cudowny ślub! Grrrr.

-Dobrze, nie chcesz w klubie to nie. Może kawiarnia? Niedaleko stąd jest jedna, będzie można tam na spokojnie porozmawiać i zapewnia ona chodź odrobinie prywatności w porównaniu do innych. I tak poprzedzając twoje pytanie, prowadzi ją jeden z moich.

Chodź słowa które Samael wypowiadał były ważne to bardziej skupiłem się na jego tonie głosu. Wydawał się dziwnie spięty. Ale dlaczego?

Dziwne, to wszystko jest tak cholernie dziwne.

-Zostaw mi namiary na kartce przy stole obok kawy, będę.

Mówiąc to westchnąłem zrezygnowany. Gdy tylko ostatnie słowo wyszło z mych ust usłyszałem oddalające się kroki Samaela a następnie odgłos zamykanych się drzwi do mieszkania.

Wyszedł.

Przeczesałem ręką włosy zrezygnowany i ruszyłem do kuchni dopić stygnącą kawę.

Czy ten dzień może być jeszcze bardziej pochrzaniony?

Nie wiem czy chce wiedzieć co mnie dalej dzisiaj czeka jeśli już ranek miałem taki.. No dobra kogo ja oszukuje, jasne że chce wiedzieć. W końcu jestem zbyt ciekawski i to kiedyś doprowadzi do mej zguby, no cóż. Trudno.

Kończąc kawę sięgnąłem po skrawek papieru na którym Samael napisał adres kawiarni. Na szczęście wiedziałem gdzie to jest i było blisko. Zaledwie trzy przystanki autobusem i kawałek spacerkiem.

Skończywszy kawę podarowałem sobie papierosa i ruszyłem się ogarnąć. Najpierw wybrałem ciuchy po czym skierowałem się do łazienki aby zmyć z siebie smród dwóch dni i resztki makijażu.

To ostatnie zrobiłem od razu nawet nie patrząc w lustro, następnie rozebrałem się i w tedy dopiero pozwoliłem sobie ujrzeć swoje odbicie.

Poszarzała cera jak u chorego, blizny i kilka ran boleśnie się na niej odcinały, czerwono wiśniowe włosy okalały moją postać smętnie opadając. Nie pamiętam kiedy ostatnio je myłem. Moje ciało wydawało się jakieś chudsze, bardziej smętne niż dwa tygodnie temu chodź wciąż widziałem wiele kilogramów nadwagi i okropny okalający go tłuszcz. Przez pracę i dziwne zachowanie Samaela często zapominałem jeść. Jak teraz tak o tym myślę to ostatnio chyba jadłem jakieś trzy dni temu chodź nie jestem tego do końca pewny

Westchnąłem przeciągle, coś ostatnio dużo wzdycham.

Ostatni raz spojrzałem w lustro i moje dziwnie zmęczone i bez życia oczy po czym ruszyłem pod prysznic.

Szybko umyłem się moim wiśniowo czekoladowym żelem po czym zabrałem się za włosy. Najpierw umyłem je jednym szamponem, potem drugim i trzecim z odżywką aby po spłukaniu nałożyć na nie dwie maski do włosów. Chwytając grzebień rozczesałem je i chwile rozkoszowałem się gorącą woda spływającą po mym ciele. Uwielbiałem ją a gdy moje ciało przyzwyczajało się już do jej bieżącej temperatury ja regulowałem ją aby była cieplejsza. Po jakiś dwudziestu minutach spłukałem z włosów maski i zakręciłem wodę opatulając się czarnym puchatym ręcznikiem, energicznie się wycierając. Na włosy narzuciłem drugi mniejszy ręcznik w kolorze purpury i zacząłem suszyć włosy.

Mokre ręczniki odstawiłem na niedziałające grzejniki i zacząłem się ubierać.

Nie miałem ochoty ani siły się dzisiaj stroić więc ubrałem zwykłe czarne spodnie porwane na całej długości tak że z przodu trzymały się tylko na pojedynczych paskach tkaniny a do tego czarny powyciągany podkoszulek sięgający mi do połowy ud.

Co ciekawe większość mojej dolnej garderoby składała się z różnych porwanych spodni, nie licząc ich miałem chyba tylko dwie pary całych ale rzadko je ubierałem.

Ubranie gotowe, teraz makijaż.

Zrezygnowany sięgnąłem po podkład który rozprowadziłem mgiełkową warstwa na twarz aby zaraz nałożyć na niego drugi już trochę grubiej. Wszystko to przykryłem pudrem, oczywiście tą samą metodą potraktowałem również szyje tak na wszelki wypadek aby nie wyróżniała się kolorystyką.

Dzisiaj użyłem wszystkiego w trochę większej ilości gdyż moja twarz prezentowała się nadzwyczaj źle.

Taaa facet a się maluje, dla niektórych może to być dziwne ale zdanie innych nie szczególnie mnie obchodzi i zadziwiająco nigdy nie spotkałem się z niemiłym czy agresywnym zachowaniem w odniesieniu do mojego wyglądu więc chyba nie było aż tak źle.

Jeśli chodzi o oczy dzisiaj postawiłem na czerwony cień do powiek którego użyłem na górnej powiece i lekko na dolnej a wszystko dopełniłem burgundową kredką którą lekko obrysowałem kształt oka robiąc w kącikach ostre kreski. Kolorystykę i kształt brwi wyrównałem jednym pociągnięciem pędzla a na usta nałożyłem bezbarwną pomadkę aby trochę je nawilżyć.

Gotowe, zostały tylko lekko wilgotne włosy ale postanowiłem pozwolić im wyschnąć naturalnie we własnym czasie. Najwyżej wyjdę z wilgotnymi, trudno. Nie chciałem ich niszczyć suszarką z którą nigdy się nie lubiłem

Zaufaj miOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz