Rozdział 8

556 45 2
                                    

– Przebrałaś się już?– zapytał, stojąc pod drzwiami schowka. Robiło mu się już powoli zimno w mokrych ubraniach, a niestety nie mieli żadnego innego pomieszczenia do przebrania się, więc chcąc nie chcąc musieli dokonać tego w ciasnym pokoiku, które służyło jedynie do przechowywania różnego rodzaju przyrządów do sprzątania.

– Zaraz wyjdę – powiedziała, trudząc się ze ściągnięciem swoich mokrych spodni. Materiał przykleił się do ciała dziewczyny, przez co skutecznie uniemożliwił jej swobodne ściągniecie ich z ud, jak i łydek. Kiedy już uporała się z problemem od razu chwyciła dresy Jongina i nasunęła je na swoje zgrabne nogi, po czym mocno zawiązała sznurek w pasie, aby przypadkiem nie osunęły się za nisko. Pomimo tego, że były na nią za duże to czuła się w nich naprawdę przyjemnie. Po tym, jak zapięła zamek szarej bluzy chłopaka i założyła na swoje stopy buty, opuściła nieprzyjemne pomieszczenie.

– Możesz już iść – powiedziała, posyłając mu ciepłe spojrzenie. Zaraz, co? Ciepłe spojrzenie? To było dziwne. Nawet Susan nie mogła do końca uwierzyć, że jej się udało. Nie spodziewała się, iż po tak długim czasie będzie potrafiła po raz kolejny obdarzyć kogokolwiek szczerym uśmiechem. A tu proszę.

Kiedy ciemnoskóry znalazł się w środku, od razu pomyślał, iż dziewczyna wyglądała naprawdę rozkosznie w jego ubraniach. Nie potrafił powstrzymać malującego się uśmiechu na swojej twarzy. Spodobała mu się wtedy jeszcze bardziej, ale nie chciał nikomu o tym mówić, ponieważ znając życie wszystko, szybko by się rozniosło i prędzej czy później, i ona by się o tym dowiedziała. Może dzień wcześniej podrywał ją i było to ewidentnie widać, ale teraz, kiedy podarowała mu drugą szansę nie chciał, aby ta zniechęciła się do niego po raz kolejny, ponieważ czuł, iż jego relacja z Susan może być naprawdę udana. Ciągle myśląc o szatynce, wyszedł za drzwi rozglądając się za jej osobą, lecz nigdzie jej nie widział i nie zobaczył do końca dnia, ponieważ ta zaraz po tym, jak wszedł, udała się do domu. Nie chciała zabierać mu więcej czasu. Opowiedziała jedynie starszej pani o całym zajściu, przeprosiła i wyszła, przednio prosząc, aby powiedziała, iż jutro odda chłopakowi jego rzeczy.

Przemierzając uliczki Seulu, zastanawiała się, czy dobrze zrobiła, wychodząc ze schroniska bez wcześniejszego pożegnania się z zapewne starszym od niej chłopakiem. Z jednej strony czułaby się nieco nieswojo po tym, co się wydarzyło a z drugiej gdzieś w głębi chciała spędzić z nim odrobinę więcej czasu. Niestety jej nieśmiałość spowodowana wydarzeniami z przeszłości wygrała, stawiając na swoim.

Gdy była już w mieszkaniu od razu udała się do pokoju, lokując swoje ciało na miękkim materacu. Leżała niczym rozgwiazda na morskiej skale mając rozłożone kończyny we wszystkie strony świata. Wpatrywała się w sufit, szukając odpowiedzi na swoje pytanie. Czy warto mu zaufać? Właśnie to cały czas ją nurtowało a jednocześnie irytowało, ponieważ nie potrafiła znaleźć na to żadnej konkretnej myśli. Raz była pewna, że musi zaryzykować, a następnym strach przed ponownym zranieniem nie pozwalał jej na normalną relację.

Zmęczona ciągłymi rozmyśleniami wstała z zamiarem rozpakowania swojej walizki. Było to, bowiem nie lada wyzwaniem, a przynajmniej dla niej. Zresztą z jej drobną posturą to nic dziwnego. Zapewne każdy podobny do niej miałby niemały problem. Zanim skończyła tę okropną czynność nastała godzina grubo po 17:00. Wierzchem dłoni starła niewidzialny pot, po czym ułożyła je na biodrach, zastanawiając się, co może dalej począć. W pewnym momencie poczuła nieprzyjemny skurcz w swoim brzuchu. Doskonale wiedziała, o czym to świadczy. Była głodna, w końcu nie jadła nic przez cały dzień, choć nie odczuwała potrzeby posilenia sie. Po tym, co było kiedyś przywykła już do tego uczucia. Potrafiła zjeść jedną kromkę chleba przez cały tydzień, więc nie robiło jej to większej różnicy.

Kładąc się, spać usłyszała pikanie telefonu. Sądziła, iż przyszła jej wiadomość świadcząca o ważności konta, lecz okazało się zupełnie inaczej, co bardzo ją zdziwiło.

Unknown : Jak mogłaś mnie tak zostawić? Y.Y *smutek*

Czytając te słowa kompletnie nie wiedziała, o co chodzi. Dopiero po chwili zorientowała się, kto jest adresatem wiadomości. Jongin. Nikt inny. Uśmiechnęła się pod nosem czytając to. Sama nie miała zielonego pojęcia, dlaczego tak było, ale nie chciała się nad tym zastanawiać. Jedynie nurtowało ją, to skąd on wziął jej numer? Oczywiście mógł zobaczyć go w aktach, albo poprosić o niego jej pracodawczynie, ale nie sądziła, iż chciałoby mu się po to fatygować. Tak czy inaczej zrobiło jej się miło czytając tę wiadomość, ponieważ gdy wyobraziła sobie smutną minkę Jongina od razu poprawił jej się humor, choć i tak nie był najgorszy.

Susan : Znamy się?

Odpisała udając, iż o niczym nie wie. Była ciekawa, co tym razem wymyśli.

Unknown : No proszę cię... Przecież wiem, że wiesz. Raczej nie odpisałabyś obcemu.

Wysłał, będąc niemalże pewnym swoich słów wypisanych na ekranie białego samsunga.

Susan : Powiedzmy, że się domyślam.

Wysłała kolejne zdanie, czując, jak na jej ustach poszerza się uśmiech. Była pod wrażeniem tego, że blondyn potrafił wywołać u niej szczery grymas szczęścia.

Unknown : To powiedzmy, że jutro po pracy pójdziesz ze mną na obiad. W zamian za to, że mi dzisiaj uciekłaś.

Napisał, mając nadzieją, iż dziewczyna przystanie na jego propozycję. Bardzo chciał spędzić z nią trochę czasu sam na sam i poznać ją nieco bliżej. Była ona, bowiem pierwszą dziewczyną, którą tak bardzo się zafascynował do tego stopnia, że był w stanie wykraść z archiwum jej numer. Oczywiście zaraz po jego największej sympatii życia, dzięki której stracił wiarę w prawdziwą miłość, jednak teraz, gdy poznał Susan poczuł, iż może jeszcze nic nie jest stracone i uda mu się to odbudować.

Susan : A kto powiedział, że się zgadzam?

Unknown : Ale ja się wcale nie pytałem. To było stwierdzenie, więc nie masz jak się wykręcić.

Ta jedynie zaśmiała się do ekranu telefonu, nie mogąc uwierzyć w to, jak mógł ją tak perfidnie przechytrzyć. Chcąc nie chcąc zgodziła się na to, ponieważ nie miała najmniejszego zamiaru zrobić mu przykrości a po za tym jakaś jej cząstka pragnęła wyjść już do innych ludzi.

Susan : Niech ci będzie, ale nie myśl sobie, że to jakaś randka.

Odpisała, odkładając telefon.

Unkown : Oczywiście księżniczko. :* Na randki jeszcze przyjdzie czas.

Wiadomość niewysłana.

Unknown : Jesteś wspaniała. Dobranoc ^^

Wiadomość nieodczytana.

******************/****************

OmG.. nie było mnie tu prawie miesiąc. Sama się sobie dziwię, ponieważ kocham pisać ff itp rzeczy i nie mam bladego pojęcia, jak bez tego wytrzymałam xDDD

Na szczęście wróciłam i mam nadzieję, że teraz będę wstawiać, co najmniej dwa rozdziały miesięcznie ^^ no może trzy, ale to będzie zależało od mojej sytuacji w szkole. ^^

Thanks for everything * Kai - Exo *Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz