Rozdział 22

431 31 6
                                    

Po niespełna dziesięciu minutach drogi  dotarła do swojego miejsca pracy. Wchodząc do środka czuła na sobie wzrok innych pracowników. Nie miała zielonego pojęcia, dlaczego tak było, choć  naprawdę chciała się tego dowiedzieć.

Co, jeśli ktoś mnie widział z TeaShinem?

Pomyślała, stając się coraz bardziej spanikowaną. Jongin za żadne skarby nie mógł dowiedzieć się o tej znajomości. A przynajmniej dopóki sama nie będzie wiedziała, na czym stoi. Z myślą, iż plotki mogły dotrzeć do chłopaka, od razu udała się na poszukiwania jego osoby. Modliła się w duchu, aby nic do niego nie doszło. Prawdopodobnie spaliłaby się ze wstydu, gdyby  miał te informacje.

Stój, stój, stój!!!!!

Przecież nie jesteśmy parą, żebym mu się tłumaczyła. Przecież rozmowa z inną osobą nie jest żadną zbrodnią.

Po raz kolejny zaczęła rozmawiać ze swoim wewnętrznym "ja", próbując zrozumieć, co tak naprawdę usiłowała zrobić. Znaleźć Jongina, krzycząc, że to nie tak jak myśli? Raczej nie. Zresztą sama nie miała zielonego pojęcia, czego oczekiwała. Gdzieś głęboko czuła, że wszelkie niejasności pomiędzy nią a chłopakiem byłby niezbyt ciekawe. Lubiła go - a może nawet się w nim zauroczyła - i nie bardzo łaknęła mieć z nim złe stosunki. Czuła, że wyrzuty sumienia spowodowane omijaniem prawdy zaczynały jej poważnie doskwierać.

– Jesteś już motylku? – Usłyszała niski, męski głos tuż przy swoim uchu. Doskonale wiedziała, kto jest jego właścicielem. Jongin już nie raz się tak z nią witał. Czasami nawet po kilka razy dziennie zachodził ją od tyłu, pytając, co robi. Początkowo wykręcał się tym, iż powinien nadzorować jej postępy w pracy, lecz po pewnym czasie już nic nie mówił.

– Yah.. Jongin! Głupku! – krzyknęła, będąc lekko przestraszoną. Nie lubiła tego i kto, jak kto, ale on powinien wiedzieć to najlepiej.

– Dla ciebie mogę być, kim tylko chcesz. Nawet głupkiem – powiedział, uśmiechając się do niej promiennie. Od pewnego czasu każda spędzona z nią chwila powodowała, iż dogłębnie zapominał o nurtujących go problemach. Przy niej czuł, że życie nie jest tak niesprawiedliwe, jak mu się wydawało. Dawała mu siłę i nadzieję na lepsze jutro. Sprawiała, iż grymas ukazujący odwróconą podkówkę nie znikał z jego twarzy. A przynajmniej, nie wtedy, kiedy był razem z nią.

– No co ty nie powiesz Panie Kim Jonginie? Chcesz stać się moim osobistym głupcem? – zapytała, próbując powstrzymać śmiech. Rozbawił ją i to w dodatku od razu po swoim przyjściu. Była bardzo ciekawa, jakim cudem udawało mu się tego dokonać. Pomimo tego, że miała swoje przypuszczenia, nie chciała dopuszczać ich do swoich myśli.

– Jeśli tylko będę miał możliwość oglądania twojej pięknej twarzy to mogę być nawet niewolnikiem – rzekł pół żartem pół serio. Wizja usługiwania dziewczynie wcale nie była zła. Zapewne wykonywałby to z wielką pasją i głębokim uczuciem, które z każdym dniem rosło w siłę. Był pod wrażeniem tego, jak wspaniałą kobietą była Susan. Nigdy nie przypuszczałby, że spotka tak wspaniałą osobę, jak ona. Podobało mu się w niej absolutnie wszystko poczynając na tym, jak delikatnie marszczy nosek, gdy się złości a kończąc na jej cudownej wrażliwości, którą miał okazję zobaczyć.

– Widzę, że żarty ci się trzymają – rzuciła, ruszając przed siebie. Dopiero po kilku krokach zorientowała się, że nie dokonała tego, czego chciała.

– Jongin - wypowiedziała jego imię, odwracając się w do tyłu, lecz tego nie było.

– Tak? – zapytał, stojąc tuż obok niej. Zlękła się odrobinę, przy czym ułożyła dłoń po lewej stronie klatki piersiowej.

Thanks for everything * Kai - Exo *Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz