Rozdział 14

458 38 6
                                    


Kiedy wróciła do salonu Jongin smacznie spał na kanapie nie zważając na brak górnego odzienie. Widząc pół nagiego chłopaka, pokręciła głową i przykryła go kocem, wcześniej zabierając lód z jego ciała.

Susan nie chcąc tracić czasu, udała się do kuchni. Wyciągnęła najpotrzebniejsze składniki z zamiarem ugotowania zupy warzywnej i zaczęła je myć. Liczyła się z tym, iż blondyn nie będzie chciał jeść, lecz postanowiła sobie, że i tak to zrobi. Nie ważne czy sama będzie musiała go karmić łyżka po łyżce. Po niespełna dwóch godzinach wszystko było gotowe i dopięte na ostatni guzik, lecz Kim nadal spał.

– Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie wystraszyłeś – powiedziała, siadając na fotelu nieopodal miejsca spoczynku chłopaka.

– Domyślam się motylku – odezwał się, nagle uchylając ospale powieki.

– Obudziłeś się? – zapytała nieco zdziwiona, słysząc jego głos.

– Na to wygląda – powiedział, orientując się, iż ma na sobie koc – Dziękuję, że się mną opiekujesz. Prawdę mówiąc, nie wiem, co bym teraz bez ciebie zrobił – dodał, spoglądając na nią z wdzięcznością.

– Nie masz, za co a tak na marginesie to nie jesteś może głodny? – zagadnęła, mając nadzieję, iż odpowiedź będzie pozytywna.

– Szczerze? Nie bardzo, ale chyba muszę coś zjeść – powiedział, próbując się podnieść. Po kilkukrotnych próbach odpuścił sobie i położył się z powrotem, nie mogąc wytrzymać bólu.

– Chcesz jechać do szpitala? – zapytała – Widzę, że bardzo cię to boli.

– Nie trzeba. Już z nie takich obrażeń wychodziłem – powiedział, zdając sobie sprawę z tego, iż niedługo będzie musiał odbyć jedną z trudniejszych rozmów w swoim życiu, o ile Susan zgodzi się na jego układ.

– O, co w tym do cholery chodzi?!! – krzyknęła, będąc już lekko zbulwersowaną.

– Dowiesz się tylko pod jednym warunkiem i chyba nawet wiesz, o czym mówię. Prawda?

– Ughhh no dobra, ale najpierw masz coś zjeść – rzekła, po czym szybkim krokiem powędrowała do kuchni. Nalała gorącej zupy do średniej wielkości miski i wcześniej zabierając łyżkę, wróciła do chłopaka.

– Pomóc ci wstać? – zagadnęła, odstawiając posiłek na mały stoliczek.

– A mogłabyś?

Nie odpowiadając podeszła do niego bliżej i jedną ręką podparła mu plecy, a drugą chwyciła za dłoń blondyna, ciągnąc go delikatnie ku górze. Kiedy już w miarę wygodnie usadowił się, podała mu zupę i wyczekująco spoglądała na jego twarz, aby sprawdzić, czy jej starania nie poszły na marne.

– Jesz ją tak jakbym, co najmniej tam napluła – powiedziała, obserwując go jeszcze uważniej.

– Nie o to chodzi, tylko mam wrażenie jakbym czuł tu brokuł.

– Bo on tam jest.

– Naprawdę? W takim razie przykro mi, ale mam na niego uczulenie – wyjaśnił, oddając jej naczynie.

– Ohhh w takim razie przygotuje ci coś innego – powiedziała, wstając ze swojego siedziska.

– Nie ma takiej potrzeby. Lepiej przejdźmy do rozmowy – rzekł, zaczynając bawić się palcami.

– Jesteś aż tak bardzo zdesperowany, aby poznać moją przeszłość? – zapytała, odkładając naczynie na niski stolik przy kanapie.

– Po części tak, ale nie chcę mieć przed tobą tajemnic i ty też nie powinnaś mieć ich przede mną – odpowiedział, mając nadzieję, iż szatynka się nie wycofa. Szczerze pragnął wyznać jej całą prawdę, lecz bał się. Bał się, że kiedy będzie już wiedziała o nim niemalże wszystko to odejdzie i nie wróci, pozostawiając go ze wielkim żalem i zawodem.

Thanks for everything * Kai - Exo *Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz