- Susan!! Powiedz mi do cholery, o co chodzi!! - wrzasnął podirytowany do granic możliwości chłopak. Miał na celu dowiedzieć się, co kierowało dziewczyną i nie zamierzał odpuścić.
- To już nic ważnego - powiedziała po chwili zamyślenia, które było spowodowane nagłym zadziwieniem. W ogóle nie wiedziała, co ma myśleć, lecz była pewna jednego. A konkretniej tego, że nie może powiedzieć niczego Jonginowi dopóki sama nie rozwiąże tej dziwnej zagadki. Nie chciała się kompromitować, za nim nie zdobędzie niezbitych dowodów na winę chłopaka.
- Nie gadaj takich głupot!! - wypowiedział równie głośno, puszczając przy tym jej ramiona. Nie mógł dłużej znieść tych wszystkich emocji panujących pomiędzy nimi. Z jednej strony łaknął poznać prawdę a z drugiej, wyszedłby z pomieszczenia, pozostawiając ją samą sobie. Finalnie wybrał pierwszą z opcji, przejeżdżając otwartą dłonią wzdłuż twarzy, chcąc się tym w jakoś uspokoić. Niestety to nic nie dało.
- Możesz się na mnie nie wydzierać?!! - odparła, podnosząc głos. Musiała zamaskować, bowiem fakt, iż prawdopodobnie widziała go z inną dziewczyną. Nie mogła zdradzić mu prawdy. A przynajmniej nie w tamtym momencie.
- Jak mam to niby zrobić skoro nic mi nie mówisz?! - zapytał, obniżając swoją tonację głosu, dzięki czemu brzmiał nieco łagodniej niż wcześniej.
- Powiem ci jedynie, że nie było to nic poważnego - rzekła, mając nadzieję na to, iż da jej spokój.
- Motylku.... - miauknął, czując się bezsilnym - Proszę cię, przecież ja odchodziłem od zmysłów - powiedział, czując, że nie wyciągnie od niej niczego sensownego. A przynajmniej nie w tamtym momencie.
- Dowiesz się wszystkiego w swoim czasie - powiedziała, definitywnie kończąc temat jej dziwnego zachowania.
- Obiecujesz? - zapytał, chcąc, aby ta w najbliższym czasie wytłumaczyła mu to i owo.
- Tak, Jongin obiecuję - rzekła, przewracając oczyma. Miała już serdecznie dość drążenia tego tematu. Nadal była na niego wściekła, lecz zaczęło się w niej rozwijać ziarnko niepewności. Czy faktycznie był, wtedy z tą dziewczyną? Nie była pewna i właśnie to sprawiło, iż nie chciała obarczać winą chłopaka. Musiała mieć stuprocentową pewność. A w tamtym momencie niestety jej nie posiadała.
- Dobrze, ale wiedz, że ci tego nie odpuszczę. - Nie pytając się o jej zgodę, podszedł dwa kroki bliżej i się do niej przytulił. Oparł brodę na ramieniu szatynki i przymknął lekko powieki, mając świadomość, iż ta może go odepchnąć. O dziwo tak się nie stało. Susan pomimo początkowego zdziwienia odwzajemniła uścisk, chcąc zatopić się w jego ramionach. Niestety ta chwila nie trwało zbyt długo, ponieważ zaraz po tym przed oczyma dziewczyny ukazał się obraz sprzed dwóch dni. Cała przyjemność z tego miłego gestu minęła, pozostawiając miejsce narastającej niechęci.
- Powinniśmy zabrać się do pracy - powiedziała, nie chcąc wyjawiać prawdziwej przyczyny.
- Masz rację - przyznał, odsuwając się od niej kilka metrów.
Poniedziałek, wtorek, środa, czwartek. Każdego dnia próbowała znaleźć jakiekolwiek racjonalne wyjaśnienie tego, co odkryła. Pomimo silnej chęci, nie udało jej się odkryć niczego szczególnego. Może oprócz tego, że zaczynała mieć tego powoli dość. Czuła, iż Jongin cały czas cierpliwie czeka na sprostowanie niektórych wydarzeń. Wiedziała to i jeszcze bardziej irytowało ją to, iż nie może tego dokonać. Miała poczucie bezsilności i frustracji, które cały czas narastały, nie chcąc jej opuścić.
Piątek, ósma trzydzieści. Susan gotowa do wyjścia, nasunęła buty na swoje stopy, po czym nacisnęła klamkę, wychodząc z mieszkania. Stojąc przed drzwiami windy, pocierała o siebie swoje dłonie, chcąc uzyskać tym odrobinę ciepła. Kiedy metalowe wrota roztworzyły się, zmarszczyła czoło, sądząc, iż ma jakieś zwidy. Tuż przed nią stał dokładnie ten sam mężczyzna, którego widziała pamiętnego dnia. Nie przypuszczała, że spotka go akurat w swoim bloku. Nie bardzo wiedziała, co ma mu powiedzieć.
Hej, jesteś klonem Jongina?
Nie. To raczej by nie przeszło. Zapewne uznałby ją za wariatkę, a to raczej nie pomogłoby jej w rozwiązaniu całej tej zagadki. Po krótkiej chwili, w końcu ukłoniła się przed nim w geście powitalnym, po czym stanęła obok niego w ciasnym pomieszczeniu i włączyła przycisk prowadzący na najniższe piętro. Ten jedynie przejechał po niej spojrzeniem, oblizując przy tym swoje pełne wargi. Niestety bądź stety, dziewczyna to widziała i nie bardzo spodobał jej się ten gest ze strony bruneta, choć ona nie była wcale lepsza, ponieważ cały czas natarczywie na niego spoglądała, próbując odnaleźć jakąkolwiek różnicę pomiędzy nim a Jonginem.
- Mieszkasz tu niewiasto zesłana z nieba? - Usłyszała basowy głos chłopaka, który ewidentnie próbował nawiązać z nią bliższy kontakt.
- Yyyy tak - rzekła, ledwo powstrzymując się przed głośnym śmiechem. Wtedy była już pewna, że chłopak, którego widziała nie był Jonginem. On na pewno nie rzucałby na prawo i lewo takimi tandetnymi tekstami. To do niego nie pasowało.
- Kim TaeShin - przedstawiał się, podając jej dłoń - Miło mi - dodał, czekając na odzew dziewczyny.
- Mów mi Susan - powiedziała miło, co ją bardzo zdziwiło. Uścisnęła jego dłoń, czując przyjemne mrowienie w miejscu dotknięcia. Kiedy przyjrzała mu się jeszcze bliżej, dostrzegła naprawdę wielką różnicę pomiędzy nim a Jonginem. TaeShin miał dość widoczną bliznę na szyi. Nie wiedziała, gdzie ją nabył, lecz nie wyglądało to najlepiej. Ale cóż, nikt nie jest bez skazy. Nie ważne czy cielesnej, czy duchowej.
- Nie jesteś stąd. Prawda? - zapytał.
Susan już słyszała to pytanie i była nieco zdziwiona tym, iż tak samo, jak Jongin zapytał jej się o to już na początku znajomości.
- Niedawno się tu przeprowadziłam - odpowiedziała zgodnie z prawdą, uśmiechając się do niego nieznacznie.
- Mieszkasz na czwartym piętrze? - zadał kolejne pytanie.
- Tak.
- Ahhh. Naprawdę? A sądziłem, że będę sam - przyznał, robiąc swojego rodzaju kwaśną minę. Miał on, bowiem nadzieję, iż nikt nie będzie zamieszkiwał tego piętra.
- Też się tu przeprowadzasz? - zagadnęła.
- Owszem.
Po tym słowie winda zatrzymała się, otwierając drzwi. Chcąc nie chcąc Susan musiała zakończyć pogawędkę z nowo poznanym chłopakiem. Nie polubiła go. Było w nim, bowiem coś tajemniczego. Coś, co sprawiało, że wydawał się fałszywy. Nie miała zielonego pojęcia, czym jest to spowodowane, lecz wolała trzymać się od niego z daleka, choć musiała dowiedzieć się od niego jednej bardzo ważnej rzeczy, która nie dawała jej spokoju.- Miłej przeprowadzki - rzuciła na odchodne, po czym wyszła w pośpiechu z windy, kierując się do wyjścia, aby jak najszybciej znaleźć się w schronisku.
Przez całą drogę głowiła się czy powinna opowiedzieć Jonginowi o tym, co ostatnio zobaczyła. Z jednej strony bardzo ją to korciło, a z drugiej nie złagodziła pragnienia prawdy, którą znał TaeShin. Finalnie przez cały dzień nie pisnęła o tym ani słowa. Zresztą Jongin też się o nic nie pytał, co było jej całkowicie na rękę. Postanowiła sobie jednak, że kiedy będzie już wszystko wiedziała Jongin niezwłocznie się o tym dowie.
*********** / ***********
Witajcie gwiazdeczki.Po pierwsze przepraszam, że ten rozdział jest taki krótki.
Po drugie uważam, iż jest on na naprawdę niskim poziomie pisarskim, wiec chciałabym was za to również przeprosić.
Wena ostatnio mnie nie kocha. Y.Y, ale następnym razem postaram się ją do mnie przywrócić :D
CZYTASZ
Thanks for everything * Kai - Exo *
FanfictionOpowieść zwykłej dziewczyny o niezwykłych przeżyciach. Pomimo wielu przeciwności losu dalej brnie ku swoim celom. Czy uda jej się dopiąć swego? Czy będzie miała kogoś, kto jej pomoże w trudnych chwilach, a może to ona będzie podporą dla osoby bliski...