Chapter 17

5.8K 257 52
                                    

Mięśnie Harry’ego spięły się, gdy coś co miało sygnalizować start wystrzeliło z ogromnym hukiem, który poranił moje bębenki.

Wcisnął gaz do samego końca i ruszył.

Mój głośny krzyk słychać było mimo hałasu jakie robiły motory. Gdyby nie ten pas leżałabym już na ziemi i zwijała się w spazmach bólu, który odczuwałam również teraz gdy materiał wbijał się w moje ciało.

- Uhh … Na pewno pozostaną siniaki. – powiedziałam do siebie w myślach.

Uświadomiłam sobie, że moje powieki od startu są mocno zaciśnięte. Otworzyłam je więc i rozejrzałam się na boki. Jechaliśmy pierwsi, ale tuż za nami drogę do wygranej torował sobie potężnej budowy ciała, blond włosy chłopak z ciemną brunetką za plecami.

Harry odbił lekko w lewy bok i teraz zagrodził drogę naszemu przeciwnikowi, który nie wydał się zadowolony z takiego obrotu sprawy.

Nagle poczułam mocne szarpnięcie i głośno pisnęłam w roztargnieniu. Pasek jeszcze bardziej wbił mi się w brzuch. Sam widok tej części garderoby napawa mnie ogromnym strachem, mimo wszystko jakkolwiek to brzmi przywiązana nim do Harry’ego czuję się bezpieczna.

- Nie dobrze. – powiedziała moja podświadomość – Lali cię takim samym, a teraz czujesz się „bezpieczna”. Dostawałaś tak, że nie mogłaś się podnieść.

Taa … musiałam sobie przypomnieć o najgorszym czasie w moim życiu, ale Harry i tak powie, że mój świat jest bajkowy.

Okropnie się bałam. Tego, że możemy zrobić krzywdę komuś, temu, że mogę zrobić krzywdę sobie, a co najgorsze i aż nie do pomyślenia, że brunetowi mogłoby się coś stać.

- Dziewczyno zaprzeczasz sama sobie. – powiedziała moja dręczycielka. A już myślałam, że na dziś mam ją z głowy. – Najpierw chcesz, żeby cię zostawił, a później nie możesz wyobrazić sobie, że dzieje mu się krzywda.

Ma racje. Cholera! Ma racje zawsze.

On mnie bije, mówi różne świństwa i wyzywa za co go nienawidzę, ale gdy tylko czuję jego ciepłe dłonie na moim ciele automatycznie, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zapominam o wszystkim co zrobił.

On dzieła na mnie jak narkotyk. Jest kimś bez kogo nie potrafię wyobrazić sobie życia.

On jest kimś kto wpuścił do mojego życia trochę światła, które zabrały mi książki i nauka.

Mimo, że jest straszny, bezczelny i arogancki w tym kryje się jego odwaga, troskliwość i nieme wołanie o pomoc. W jego życiu coś się stało i nie odpuszczę póki nie dowiem się co. Jestem cholernie spostrzegawcza i to co mu się przydarzyło musiało być naprawdę straszne. Czuje jak lekko drży gdy go dotykam. Czuję jak jego mięsnie się spinają, za każdym razem.

Chcę żeby on był blisko. Już na zawsze.

- Czyli już zapomniałaś co ci zrobił? – zapytałam mnie moja podświadomość. Odniosłam małe zwycięstwo bo tym razem Pani Dręczycielka nie odezwała się, ale kręciła tylko głową z założonymi na rękach piersiami, dokładnie tak jak matka, która chciała skarcić swoje dziecko.

Nie, nie zapomniałam co się stało. Ale chcę zapomnieć. Chcę żeby mój stary Harry wrócił i pomógł mi odzyskać pewność siebie, którą kiedyś posiadałam, żeby pomógł mi całkiem wyleczyć rany na umyśle.

- Jak to całkiem? – odezwała się znów ONA – Chyba chciałaś powiedzieć „wyleczyć ponownie”? Znów to zrobiłaś. Znów się pocięłaś, zapomniałaś już? – tupała nogą. Dlaczego JA muszę być taka irytująca?

in cage ¬ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz