- Może nie wygląda jakoś bardzo straszne, ale naprawdę bym umarła, gdybym została z nim sama. - powtórzyła April.
Moje oczy wypełniły się łzami, ale nie mogłam dać im wylecieć. Nie teraz.
Harry powoli schodził ze schodów. Krzyki zwolenników mojego bruneta były tak głośne, że aż szumiało mi w uszach. Obok mnie stały jakieś plastikowe, puste dziunie, które wymieniały się głupimi komentarzami na temat jaki to on może być w łóżku. Wszyscy zaczęli skandować "Invicto", gdy zrzucił zieloną narzutę ze swoich pleców. Stałam tak blisko, a jednak tak daleko. Widziałam jak się uśmiecha. Idealnie białe zęby rozświetliły całe pomieszczenie. Idealny uśmiech dał iskrę i zabłyszczał w moim sercu.
Niewiele myśląc, lub tak naprawdę w ogóle nie myśląc ruszyłam do przodu. Nie zwracając uwagi na ludzi stojących przede mną zaczęłam się przepychać i nie zważając na swój ból i wściekłe spojrzenia innych dotarłam do głupiej, przerażającej klatki, do której właśnie miał wejść ON.
Podeszłam do niego bardzo szybko i dotknęłam jego ramienia.
Powoli odwrócił się. W jego oczach była radość i skupienie, a na ustach uśmiech, dzięki któremu niektóre laski dochodziły.
- Proszę, wycofaj się. Jeszcze możesz. - mówiłam błagalnym tonem, a mój głos łamał się tak bardzo od powstrzymywanych łez, że nie wiem czy usłyszał przynajmniej połowę tego co chciałam mu powiedzieć.
- Co ty tu kurwa robisz Leah!? - zapytał gniewnie. Obiecałam, że nie przyjdę, a jednak stoję przed nim.
- Nie wiedziałam, że Zoey mnie tu przyprowadzi. Naprawdę nie wiedziałam, ale teraz proszę wycofaj się. Tak cholernie się o ciebie boję. - wyłkałam.
- Hej! Styles! Pożyczysz mi swoją laskę. Po wygranej walce na pewno przyda mi się chwila przyjemności. - usłyszałam głos, który dochodził z zza pleców Harry'ego. Spiął się na te słowa. Nie raz mi mówił, że jestem tylko jego. Że należę do niego, a takie słowa denerwowały go.
Zamknął na chwilę oczy, a gdy ponownie je otworzył płonęły czarną złością. Właśnie wtedy się go bałam i naprawdę współczuję Patrick'owi, że będzie z nim walczył.
Złapał mnie za włosy i pociągnął, żeby zaraz za chwilę zaatakować moje wargi w agresywnym pocałunku. Jego język i usta doskonale wiedziały czego chcą, a już jak to dostać wydawało się najprostszą rzeczą na świecie. Gdyby nie ci wszyscy ludzie wokół byłoby całkiem romantycznie. Gdy skupiłam się na czymś innym niż przerażający ciemny odcień zieleni, który mienił się w oczach mojego Harry'ego usłyszałam buczące na mnie plastikowe lalki. Uśmiechnęłam się przez pocałunek. Wiedziałam, że on zrobił to po to by pokazać, że ja należę do niego, ale dzięki temu wszyscy wiedzieli, że on należy do mnie.
- Zasłużyłaś na klapsa. - powiedział gdy już oderwaliśmy się od siebie. - Pamiętaj jesteś moja laleczko. - puścił mi oczko i polizał moją dolną wargę.
- Ian! - krzyknął, a w moich uszach znów zaszumiało. -Zabierz ją do domu!
- A ty bądź grzeczną dziewczynką inaczej spiorę ci tyłek. - ostrzegł mnie. W jego oczach nie został już choćby najmniejszy blask. W niczym nie przypominał już mojego Harry'ego.
Poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię, ale strzepnęłam dużą dłoń i ruszyłam ze spuszczoną głową do wyjścia, przy którym jak zdążyłam zauważyć czekali już moi nowi znajomi z Zoey na czele.
- Wiedziałam! Wiedziałam kurwa, że to on. Jak w ogóle śmiałaś się z nim spotykać?! Co?! - krzyczała i wymachiwała rękami. Zoey była agresywna, ale nigdy nie sądziłam, że kiedykolwiek będzie zła na mnie. - Spieprzaj. Już nigdy możesz się do mnie nie odzywać i wrócić do swojego pieprzonego Harry'ego, który chce cię tylko dlatego, że może rżnąć cię jak tylko mu się podoba. Dla mnie już nie istniejesz Leah! - krzyknęła i ponownie weszła do pomieszczenia, w którym walczy bliski memu sercu chłopak.
CZYTASZ
in cage ¬ h.s
ФанфикZwykła nastolatka Spotkała niezwykłego chłopaka Ukrywająca się za książkami Leah stała się kolejnym celem brutalnego, niebezpiecznego Harry'ego Wkroczyła do jego prawdziwego świata, który starał się zatrzymać dla siebie, świata w którym nie chciał...