Nie miałam pojęcia co się dzieje. W jednej chwili miłe i przyjemne popołudnie zmieniło się w koszmarny wieczór, z którego nikt nie miał sposobności mnie uratować, choć z tego miejsca do domu miałam dosłowny rzut beretem. Dławiłam się przez słone łzy, które lały się strumieniem po mojej twarzy i choć bardzo starałam się zachować pełną koncentrację i skupić się na Jego czynach.
- Nie daj po sobie poznać, że się boisz. - napominałam się w myślach. W jednej chwili przyparł mnie do brudnego muru wielkiego, opuszczonego budynku i do minimum zmniejszył dzielącą nas odległość.
- Powiedz, że tego chcesz. - szepnął odnajdując mój wzrok. Jego zielone, błyszczące w świetle srebrzystej pełni księżyca i ulicznych lamp tęczówki były hipnotyzujące, ponadto wypełnione radością, napawał się myślą, że sprawia, że się boję. Wypełnione były uczuciem, które powodowało dreszcze i ciarki, powodowało, że całe moje ciał trzęsło się, wypełnione uczuciem z jakim patrzą na siebie zakochani w dwuznacznej sytuacji, wypełnione były pożądaniem. - Powiedz, że chcesz, żebym cię pieprzył. - polizał moje ucho.
- Nie rób tego. Proszę, muszę wracać. - zdobyłam się na odpowiedź, która jednak go nie satysfakcjonowała. Nie był zadowolony z mojej odpowiedzi. Jego głębokie oczy pociemniały.
- Mówiłem, żebyś powiedziała co innego, skarbie. - naparł na mnie całym ciałem, sięgnął ręką do mojego boku. Jego dotyk sprawił, że czułam się zupełnie naga. Przejechał po całej prawej stronie mojego ciała i złapał moje udo, pociągnął je do góry i uśmiechnął się złośliwie i ciut bezczelnie. Jeździł dużą dłonią z góry na dół, od zewnątrz i wewnątrz.
- Proszę, przestań. - wyłkałam, a spod zamkniętych powiek wypłynęła kolejna fala łez. Nie przestawał i cieszył się z tego co właśnie robił.
- Dość! - próbowałam krzyknąć lecz z moich zmarzniętych warg wydobył się tylko cichy jęk w niczym nie przypominający surowego, stanowczego tonu, który usiłowałam utrzymać.
- Niegrzeczna dziewczynka. - wysyczał, przez zaciśnięte zęby, które ukrywał pod wykrzywionymi w uśmiech wargami. Zacisnął dłoń po wewnętrznej stronie mojego uda - mocno, bardzo mocno - tym samym dając mi do zrozumienia, że mam być cicho. - Nie udawaj, że ci się nie podoba, mała.
- Proszę, nie rób mi krzywdy. - błagałam. Ból osiągał zenit, przynajmniej dla mnie, choć nie sądzę, żeby wykorzystywał całą swoją siłę.
- Zawsze tak reagujesz na próbę zaprzyjaźnienia się? - zapytał - Bo ja właśnie tak chciałbym się z tobą zaprzyjaźnić kochanie.
- Nie sądzę, że powinno cię to obchodzić. - powiedziałam - Przepraszam. - szepnęłam. Kurczaki! Dlaczego rodzice wychowali mnie tak dobrze, że nawet swojemu oprawcy nie mogłam powiedzieć nic co zraniło by jego uczucia, lub pod jakimkolwiek innym względem dotknęło by w negatywny sposób jego osobę.
- Masz szczęście. - oznajmił i puścił moją kończynę, która swobodnie opadła na ziemię. Kolana uginały się pode mną, choć nogi miałam jak z waty. Stanęłam prosto i próbowałam podtrzymać się wystających z muru cegieł. Lodowate, zabijające oczy wpatrywały się w moją twarz. Byłam boleśnie świadoma tego co może mi teraz zrobić, choć nie chciałam przyjąć tego do wiadomości.
Złapał moje nadgarstki przez co pod wpływem zadawanego mi przez to bólu moja twarz wykrzywiła się w nieładny grymas. Położył moje ręce na swoim karku, na który opadały kasztanowe loki, które ku mojemu zdziwieniu były jak jedwab, przyjemnie rozchodzący się w moich dłoniach. Dotykając ich poczułam się odrobinkę, bardzo malutką odrobinkę spokojniejsza. Wplątałam palce w loki i przymknęłam oczy i jak udało mi się zauważyć on zrobił dokładnie to samo.
CZYTASZ
in cage ¬ h.s
FanficZwykła nastolatka Spotkała niezwykłego chłopaka Ukrywająca się za książkami Leah stała się kolejnym celem brutalnego, niebezpiecznego Harry'ego Wkroczyła do jego prawdziwego świata, który starał się zatrzymać dla siebie, świata w którym nie chciał...