Chapter 21.

5.1K 205 13
                                    

Z mojego gardła wydobyło się mruknięcie oznaczające niezadowolenie, gdy ciepłe powietrze smagało moją szyję tworząc przyjemne ciarki, które znalazły swoje miejsce w dole mojego kręgosłupa.

Wilgotne, idealnie miękkie wargi dotknęły szyi i niespiesznie przesuwały się w górę, aż do miejsca za płatkiem mojego ucha. Niesforne loki łaskotały mój policzek na co zachichotałam i przekręciłam się na bok by nie widział jak dużą przyjemność sprawia mi swoim niezobowiązującym czynem.

Znów przybliżył się do mnie i przytulił do moich pleców. Jego usta dotknęły mojego policzka.

- Wybacz maleńka. Nie mogłem się powstrzymać. - mruknął.

Uh… jego głos rano. Nie. Do. Opisania.

- Nie karz mi przestawać, proszę. - wyszeptał pieszcząc moją skórę słodkimi pocałunkami, które powodowały drżenie każdej części mojego ciała.

- Przecież nic nie mówię Harry. - odszepnęłam i przyłożyłam wargi do jego miękkich loków.

- Porozmawiasz ze mną? - zapytał cicho, dokładnie tak jakbym miała tego nie usłyszeć.

- Oczywiście, że z tobą porozmawiam. Co to za pytanie Harreh? - zapytałam.

Przewróciłam się na drugi bok zmuszając tym samym bruneta, żeby lekko się przesunął.

Zapierało mi dech zawsze, gdy na niego spojrzałam. Oczy, uśmiech, dołeczki w policzkach, loki i najbardziej obezwładniająca rzecz jaką kiedykolwiek miałam okazję doświadczyć, był jego zapach.

- No bo, wiesz … nie miałem wielu okazji na rozmowę z kobietą. - powiedział po chwili. W jego oczach zamajaczył wstyd i smutek.

- Spoko skarbie. Ja nie mam doświadczenia w łóżku, ty w rozmowach. Uzupełniamy się. - zachichotałam nerwowo. Moje wewnętrzne "ja" spadło z materaca w kształcie serca.

- Nie przepraszam. Ja w ogóle nie mam doświadczenia jeśli chodzi o chłopców. - ponownie zachichotałam. Poczułam się jak idiotka. Ostatnio stałam się jakoś bardziej rozgadana, a właściwie częściej miałam niewyparzoną buźkę, ale podobało mi się jak ON na mnie patrzy. Jak pieści swoją wargę językiem. Jak w jego oczach błyszczą iskry. Wszystko w nim było idealne.

- Spoko? Skarbie? - na jego czole pojawiła się mała zmarszczka. Popatrzyłam w jego szmaragdowe tęczówki zupełnie niepotrzebnie bo zaraz na moje policzki wstąpił soczysty rumieniec, który mimo wszystko nie nawiedzał mnie już, aż tak często. - Nie, nie … oh … Leah … nie oto mi chodziło. - powiedział wyczuwając moje zakłopotanie.

Napięłam mięśnie brzucha i podniosłam się do pozycji siedzącej. Podniosłam ręce do góry i wyciągnęłam się, po czym odgarnęłam włosy z twarzy.

- Matko. Co ja z tobą robię dziewczyno? - zapytał ze śmiechem, który wypełnił całe pomieszczenie i odbił się echem w moim podbrzuszu. Zacisnęłam dłoń na mięciutkiej kołdrze, która przykrywała wyłącznie moje nogi, gdy przypomniałam sobie jego palce i język we mnie.

- To o czym chciałeś ze mną porozmawiać Skarbie? - zapytałam i gdy ponownie położyłam się, tym razem na brzuchu puściłam mu oczko.

- O wczorajszym wieczorze. - zacisnął usta. Niech to szlag. Nadal wyglądał cholernie seksownie.

Właśnie przybiłam sobie w głowie piątkę z moją wewnętrzną małą masochistką, że to ja, a nie jakaś inna plastikowa dziunia mam go w łóżku.

- Co chcesz wiedzieć? - zapytałam i przewróciłam oczami.

- Co ten chuj od ciebie chciał.

- Więc, Shane - położyłam nacisk na jego imię - chciał ze mną zatańczyć, ale widziałam jak powoli zżera cię chęć urwania mu głowy za to, że w ogóle ośmielił się do mnie odezwać odmówiłam, po czym poprosił mnie żebym dała mu numer telefonu. - powiedziałam. - Coś jeszcze chcesz wiedzieć?

in cage ¬ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz