Chapter 7.

6.3K 232 32
                                    

Obudziłam się leżąc na półnagim Harry’m, który przypatrywał mi się z zaciekawieniem i uśmiechem oprószonym dwoma dołeczkami na twarzy.

- J… ja prze… przepraszam.

- Mi było wygodnie skarbie. – powiedział, a uśmiech nie schodził z jego ust. – Czy to był przyjemny sen? – zapytał.

- Słucham? – czemu ja nadal z niego nie zeszłam?

- Mówiłaś moje imię więc pytam czy był to fajny sen.

Na moje policzki momentalnie wstąpił rumieniec, który jak miałam wrażenie objął całe moje ciało.

Jemu na pewno spodobałby się ten sen, ale dlaczego ja śniłam o tym jak uprawiam z nim seks.

To chore.

- Opowiedz mi o nim. – zażądał, choć z tym anielskim uśmiechem nie wyglądał już tak groźnie nadal wywoływał u mnie gęsią skórkę.

Zaczął pocierać dużymi dłońmi moje ramiona, czym dodatkowo wywołał dreszcze przechodzące przez całą długość moich pleców.

- Raczej nie. – powiedziałam tak cicho, że sama ledwo się usłyszałam.

- To może wcielimy go w życie? – zapytał i jak zawsze nie czekał na odpowiedź.

Przekręcił mnie. Szybciej niż trwa mrugnięcie znalazłam się pod nim przyciśnięta do miękkiego materaca jego ciepłym ciałem.

Oblizał pełne wargi. Pochylił się ku mojej twarzy i polizał czubek mojego nosa patrząc mi prosto w oczy.

- Puść mnie Harry. – wyszeptałam bo gdybym powiedziała to normalnie zapewne zdradziłby mnie mój własny głos. – Nie mam nastroju do żartów.

- Ja też nie.

Przejechał dużą dłonią, a w zasadzie jednym długim palcem po moim boku, który częściowo pozbawiony był przynajmniej cienkiego materiału, który odseparowałby moją skórę od jego.

Zataczał nieznane wzory na moim brzuchu. Dreszcze jakie wzbudzały we mnie jego nachalne, a zarazem ostrożne ruchy przechodziły przez całą długość moich pleców, przez ręce i nogi.

- Teraz mi powiedz co to są za blizny? – zapytał i pierwszy raz zaczekał na odpowiedź. Przejechał palcem po moim okaleczonym biodrze.

Dlaczego musiał je zauważyć?!

To moje wspomnienia.

To mój sposób na odreagowanie od tej rutyny codziennego dnia.

To mój sposób na zmierzenie się ze sobą.

To mój sposób na uwolnienie wszystkich emocji.

Początkowo bolało. Bardzo bolało. Bolało tak, że trudno ująć to w słowa. Najgorsze z nich nie byłyby w stanie odzwierciedlić tego co się działo w mojej głowie.

Stopniowo przyzwyczaiłam się do tego uczucia. Było już nieodłączną częścią mego dnia, który ograniczał się do kilku czynności: wstać, ubrać się, przeżyć dzień w szkole, wyciągnąć żyletkę, przejechać nią po ciele, odrobić lekcje, pouczyć się, przeczytać kolejną książkę, umyć się i iść spać.

Wiem dobrze, że to nie za bogaty plan dnia, ale nie miałam innego pomysłu na życie po tym co się stało.

Cięłam tylko jedno miejsce, – biodra – ale gdy na nich przyzwyczaiłam się do odczuwanego bólu, jednak nie na tyle, żeby zjeżdżać głębiej okaleczałam inne miejsca i nie tylko dlatego, że chciałam innego bólu, ale też dlatego, że blizny na moich biodrach wydawały się nigdy nie sklepić. Cały czas były czerwone i nabrzmiałe. Czasem lała się z nich krew.

in cage ¬ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz