*4*

296 35 0
                                    

    Do domu wracałam razem z Kamilem, moim kuzynem, który był świadkiem całego zdarzenia. Mimo, że nie widzieliśmy się przez długi okres czasu, wciąż rozmawialiśmy bez żadnych barier. Kamil zawsze zastępował mi wszystkich przyjaciół (których w sumie nigdy nie miałam), więc gdy kontakt się urwał załamałam się trochę. Już nie miałam się komu wygadać i dusiłam to w sobie, co wpłynęło na na moją psychikę, ale już jest dobrze.
    - Co robisz w Korei? - zapytał. - I dlaczego masz czerwone włosy?
    - To właściwie sprowadza się do jednego - westchnęłam. - Chodźmy do mnie, wszystko ci opowiem.
    - Okej.

Zaparzyłam herbatę i zaniosłam ją Kamilowi. Spojrzałam przez okno na zachodzące już słońce. Po chwili spojrzałam w oczy mojemu kuzynowi i zaczęłam:
    - Widzisz, pewnego dnia obudziłam się i chciałam zejść na dół, zjeść śniadanie. Ale gdy tylko wyszłam z pokoju spotkałam moją mamę, która na mój widok zaczęła wrzeszczeć coś typu: „Zwariowałaś już do reszty?! Nie masz się jak buntować czy co?!" itp. Nie wiedziałam o co jej chodzi, bo włosy miałam spięte i nie widziałam ich. Lecz gdy tylko weszłam do łazienki przeraziłam się i próbowałam zmyć farbę z włosów. Okazało się jednak, że to nie farba. Wtedy mama wparowała do mojego pokoju, rzuciła walizkę na podłogę i powiedziała, że mam się pakować i wynosić z ich domu, bo oni nie chcą się wyprowadzać itp, itd. No, tak to mniej więcej wyglądało. Więc postanowiłam zamieszkać tutaj - opowiedziałam w skrócie całą historię.
Kamil wstał, usiadł obok mnie i przytulił nic nie mówiąc. To pomogło bardziej, niż jakiekolwiek słowa pocieszenia. Po jakiś dwóch minutach usłyszałam dzwonek do drzwi. Wyswobodziłam się z objęć kuzyna i podeszłam do drzwi.
    - Cześć Julia! Który kolor lepszy? - Ryukiś wyciągnął zza pleców dwie ramki do zdjęć; jedną niebieską, drugą różową.
    - A jaki jest jej ulubiony kolor?
    - Zielony - odpowiedział pewnie.
    - No to różowa - chłopak uniósł brwi.
    - Nigdy nie zrozumiem kobiet - mruknął, a ja przewróciłam oczami.
    - Ja też! - krzyknął Kamil z salonu.
    - Oh... Przeszkodziłem wam? - zapytał szeptem poruszając znacząco brwiami.
    - Nie! - pacnęłam go w ramię. - To mój kuzyn. Wejdź, poznacie się.




     Zostawiłam chłopaków w domu, gdy tylko zaczęli rozmawiać o samochodach, o których ja nic nie wiedziałam i poszłam do sklepu. Wzięłam koszyk i kręciłam się po budynku bez celu, co jakiś czas wrzucając do niego jakieś bezużyteczne produkty. W końcu zdecydowałam się na ogromną czekoladę. Niestety stała na najwyższej półce, a ja choć miałam 1.67 m nie mogłam dosięgnąć. Rozejrzałam się po alejce, czy nikt na mnie nie patrzy i próbowałam doskoczyć. Po chwili usłyszałam zbliżającą się osobę, która najpewniej biegła, ale nie zraziłam się i kontynuowałam czynność. Chłopak sięgnął po czekoladę, myślałam, że chce mi ją podać ale on odwrócił się i szybkim krokiem poszedł w kierunku kas.

    - Wziął ostatnią! - powiedziałam pod nosem i zaczęłam za nim iść. - Ej ty! 
    Odwrócił się. Skądś kojarzyłam jego twarz. Zmrużyłam oczy i przechyliłam głowę w bok, by przypomnieć sobie, skąd go znam.
    - O! ChimChim! Chodź! To ta miła pani co wypluła na mnie wodę - rozwiał moje wszelkie wątpliwości.
    Zarumieniłam się, rzuciłam szybkie "przepraszam" i odwróciłam się i weszłam w głąb sklepu. Po chwili jednak dogonili mnie.
    - A nie chciałaś przypadkiem tej czekolady? - zapytał "złodziej" i pomachał mi nią przed twarzą.
    - Już  nie.
    Przyspieszyłam kroku, ale to nic nie dało. Zaczęłam odkładać produkty z zamiarem szybkiego wyjścia ze sklepu. Chłopaki to zauważyli i rzucili byle gdzie czekoladę i zaczęli za mną iść. 
    - Nie idźcie za mną - powiedziałam.
    - Nie uważasz, że za takie upokorzenie należy mi się zrekompensować? - uśmiechnął się uroczo.
    Pokręciłam głową i wyciągnęłam telefon. Wybrałam numer Kamila i czekałam. Po dwóch sygnałach usłyszałam jego głos: 
    - Halo? 
    - Kamil, jacyś dwaj kolesie za mną idą - powiedziałam po polsku, by idący za mną nie zrozumieli.
    - To weź im powiedz, żeby spadali - zaczął bełkotać. Aha. Czyli on mi nie pomoże. - Bo jak nie to ja tam pójdę. Nie, czekaj, już idę tylko powiedz mi gdzie jesteś. 
    - Spokojnie Kamil, tylko żartowałam - skłamałam. - Nikt za mną nie idzie. Kładź się już spać - rozłączyłam się z westchnieniem. 
    Założyłam słuchawki i puściłam muzykę, by nie słyszeć moich prześladowców. Gdy tylko zobaczyłam furtkę od mojego ogrodu ucieszyłam się i już dwieście metrów przed nią wyciągnęłam klucze, by od razu wbiec do domu i uniemożliwić wejścia chłopakom. Oni chyba nie zrozumieli co chcę zrobić i spóźnili się zaledwie kilka sekund.
    Z triumfalnym uśmiechem wystawiłam im język i weszłam do domu, po czym rzuciłam się na łóżko, przebierając się wcześniej w piżamę.
    Jutro znowu na dziesiątą, z tą myślą zasnęłam.


|BTS| Porzucona : Odnaleziona✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz