Rozdział 47 - Bezpieczna...

820 63 0
                                    

Kiedy już znudziło jej się nakłuwanie moich łydek, usiadła mi okrakiem na kolanach. Szarpnęłam. Zastanawiałam się, jak długo to trwa. Mój oprawca postanowił chyba męczyć mnie jeszcze psychicznie.

-Nao, na sprzedaż ma ciało - nuciła pod nosem, rozpinając mi płaszcz. - Nao, wciąż jej mało - szarpnęłam znów, ale nic to nie dało. Polizała mnie po szyi, od obojczyka po brodę. - Podoba się, co? - zapytała ze złośliwym uśmiechem na ustach.

-Możesz się chrzanić - powiedziałam z trudem. Miałam suche gardło, a ból nieznośnie zaćmiewał moją świadomość.

Nagle usłyszałam kroki nad sufitem. Sądząc po odgłosie, było to więcej niż pięć osób.

-Co? - zdziwiła się dziewczyna. Drzwi otworzyły się z hukiem, a przez nie wpadło kilku policjantów, świecąc latarkami.

-Ręce do góry, mamy broń - powiedział jeden z nich. Nie pamiętałam, co stało się później, bo straciłam przytomność. Ale byłam w końcu bezpieczna...

Mój Własny Książę z BajkiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz