Szczekanie zapobiegające autodestrukcji

91 17 3
                                    

Pomijając kwestie upokorzenia i dialogów wymienionych później pomiędzy mną, Remusem i jego kolegami, akcja przed sypialnią Huncwotów zakończyła się nie najgorzej. Udało mi się porozmawiać z chłopakiem, który widząc moje zażenowanie darował sobie zbędne komentarze i pomimo późnej pory zaczął tłumaczyć mi przeklętą Transmutacje. Prawdopodobnie doszedł do wniosku, że upokorzenie było dla mnie wystarczającą karą, albo po prostu mnie lubił. Chociaż trochę.

W każdym razie było dobrze, albo chociaż lepiej niż wcześniej. Ze mną, beznadziejną Transmutacją i Remusem. Resztę na ten moment odłożyłam na drugi plan i wreszcie poczułam się spokojniejsza. O ile jest to w ogóle możliwe w moim przypadku, to naprawdę czułam się wyluzowana i chyba nabrałam więcej pewności siebie. Więc było dobrze.

- Lily, kojarzysz ten mój czerwony sweter?

Podniosłam wzrok znad podręcznika od eliksirów i znudzonym wzrokiem odnalazłam współlokatorkę o czarnych kręconych włosach wpatrującą się morderczym wzrokiem w swój kufer.

- Yhym - odparłam wrzucając do buzi kolejnego orzeszka i wracając do ,,Eliksirów dla ciekawskich''.

Odszukałam fragment tekstu, przy którym przerwała mi Emma i odczytałam go na głos:

- Spraw by osoba, która wypije to wino, oblała mnie boską miłością. Słodki napoju miłosny zaklęty przez dziewięć spraw, by jego miłość była moja na zawsze.

- Od kiedy piszesz wiersze? - zaśmiała się szatynka siadając przy mnie na łóżku.

- Nie piszę. To formułka eliksiru miłosnego - wyjaśniłam przyglądając się jej. - Mogłabyś się ubrać. Na sam widok robi mi się zimno.

Przykryłam się szczelniej czerwonym kocem i przeczytałam następną linijkę tekstu.

- Nie marudź - westchnęła. - Zdajesz sobie sprawę z tego ilu facetów zabiłoby żeby być teraz na twoim miejscu?

Zauważyłam, że z niezadowoloną miną założyła na siebie granatowy sweter należący do Grace i z powrotem usiadła obok mnie. Zaśmiałam się widząc jej wyraz twarzy.

- Pewnie - zaśmiałam się. - Mam cholerne szczęście, że mogę oglądać twoje cycki.

Szatynka rozpuściła włosy kładąc się prostopadle do mnie. Po chwili jednak pojawił się na jej twarzy ogromny uśmiech, a sekundę później rechotała już jak żaba. 

- Bez sensu jest ten eliksir - oburzyłam się po przeczytaniu następnego akapitu. - Można uwarzyć go tylko o 21.00 dziewiątego dnia, dziewiątego miesiąca roku. Przecież to największa bzdura na świecie.

- Oj nie bulwersuj się już tak - przerwała mi Em. - To ma taki sam sens jak wszystkie inne eliksiry.

- Nieprawda! Pozostałe mają jakieś zastosowania i większość z nich jest naprawdę niesamowicie interesująca! Ale ten...

- Przecież jest taki sam jak wszystkie inne. Nawet ma wyjątkowo normalne składniki.

Przejechałam szybko wzrokiem po ingrediencjach napoju miłosnego i niechętnie przyznałam dziewczynie rację.

- No dobra, ale... - przerwałam sobie w połowie zdania. Dopiero teraz dotarło do mnie, że Emma mówiąc o normalności składników musiała je znać. Problem w tym, że tego wywaru nie obejmował system nauczania. - Chwila. Skąd znasz jego składniki? Przecież ty nienawidzisz eliksirów, a kontynuujesz je tylko ze względu na rodziców.

- Kiedyś coś tam... coś tam sobie przeczytałam - wyjaśniła pośpiesznie. - Nie patrz tak na mnie Lily! Jestem dziewczyną, to normalne, że kiedyś zainteresowały mnie napoje miłosne!

Red FlourOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz