*Czkawka
Jako wódz ciągle chodziłem na przeróżne zebrania i obrady dotyczące polityki okolic naszego archipelagu. Większość klanów gdy dowiadywała się o naszej przyjaźni ze smokami, nie była tym zachwycona i traktowała nas trochę jak szaleńców. Dlatego nie chwaliliśmy się tym zbytnio. Jednak zdarzali się tacy, którzy to szanowali. Takim klanem byli Waderowie, mieszkający na wyspie Ulver. Ich wódz był odważny, dobry i bardzo mądry. Zawsze powtarzał: „dla swojej rodziny zrobił bym wszystko" dlatego też tak szanował mego ojca...
Rano do naszego portu przybył Johan miał dla mnie list od Hafgrima wodza Waderów. Zapraszał mnie w nim na swoją wyspę z okazji święta Świecących Drzew.
Nigdy wcześniej nie słyszałem o tym święcie, ale w sumie wydaje się być ciekawe. Muszę pogadać o tym z Astrid. Właśnie, minęło już pół roku odkąd jest moją żoną, lecz mimo to mało się widujemy. Ciągle gdzieś wyjeżdżam lub zajmuje się osadą. Astridjest zajęta tak samo jak ja, została przywódczynią straży Berk oraz trenerką nowych jeźdźców. Spytam ją czy nie zechciałaby lecieć ze mną na Ulver. Byłby to świetny sposób by odpocząć od pracy i spędzić ten czas razem.
*Astrid
Czekam na niego w domu, spóźnia się już 2 godziny. Oczywiście kolacja dawno już wystygła. Gdzie on się podziewa? Pewnie znów poszedł „na chwilę" do Śledzika pogadać o nowo odkrytych smokach. Albo rozmawia z Pyskaczem o nowym modelu siodła dla Szczerbatka. Kiedy ja za nim tak bardzo... Czy ktoś wszedł do chaty? Czy tylko mi się tak wydaje? Nie no słyszę kroki.
-Czkawka?-Spytałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu za talię i przyciągnął do siebie. Oczywiście krzyknęłam i odskoczyłam.
-Od kiedy ty się mnie boisz?- Powiedział widocznie rozbawiony tą całą sytuacją Czkawka.
-Jesteś okropny, nie dość że się spóźniłeś to jeszcze mnie straszysz, a gdybym miała przy sobie nóż mogłabym cie zranić, albo...- Nie dał mi dokończyć, całując mnie wiedział, że jedynie tak może mnie uciszyć. Gdy pocałunek się skończył popatrzyłam w jego śliczne zielone oczy, lekko podkrążone i czerwone od zmęczenia. Na włosy, które jak zawsze były rozczochrane i uświadomiłam sobie, że nie potrafię się na niego gniewać, przytuliłam się do niego.
-Martwiłam się o Ciebie... - wyszeptałam.
-Wiem, przepraszam...- powiedział spokojnie.
-To co jemy coś- Spytałam odklejając się od niego.
-Wiesz w sumie jadłem u Śledzika i nie jestem głodny
-To może napijesz się herbaty?
-No dobra przekonałaś mnie.
Poszłam przygotować napoje dla nas, a on usiadł przy kuchennym stole.
-Tak sobie myślę dawno nigdzie nie wyjeżdżaliśmy razem, a zostałem zaproszony przez Hafgrima na święto Świecących Drzew chcesz lecieć ze mną?- Spytał, w jego głosie było słychać wyraźne, że chce bym leciała z nim.
-No w sumie czemu nie, a kiedy byśmy mieli wylecieć?
-Jutro z rana.
-A więc jutro z rana, tylko nie wiem jak przyjmą żonę tak sławnego wodza.
-Zawsze możesz się podać za prostą córkę kowala.- Powiedział rozbawiony.
Uderzyłam go lekko w ramię śmiejąc się, on popatrzył mi się w oczy odgarnął włosy i powiedział:
-Kocham Cię wiesz?
-Wiem ja Ciebie też.
-Ty mnie też co?
-Kocham głuptasie.
Poszliśmy do pokoju się spakować, mieliśmy spędzić na Ulver tydzień. Nie mogłam się doczekać jutra.
Mam nadzieję, że wam się spodobało moja pierwsza część pierwszej historii. Niedługo postaram się napisać kolejną część, miałam nadzieję że wyjdzie trochę lepiej ale trudno xD jest jak jest xD Piszcie w komentarzach jak wam się podoba <3 Do zobaczenia wkrótce.
CZYTASZ
Co tu się dzieje?!!
FanfictionCzkawka i Astrid wybierają się na wyspę Ulver na święto Świecących Drzew. Nie wszystko układa się tak jak zaplanowali to główni bohaterowie. Zapraszam do czytania <3