*Astrid
Tak, to na pewno był statek tylko co ja na nim robię? Próbowałam sobie przypomnieć co się stało ostatniej nocy. Podeszła do mnie Gabbler.
-Spokojnie, kochaniutka posłuchaj mnie. Tamtej nocy napadli nas piraci, zapewne chcieli schwytać światłonoce bo to bardzo drogie i rzadkie smoki, ale że one są dość sprytne nie jak ci co mieli zamiar je porwać nie udało im się. Wtedy postanowili obrabować naszą Ulver.-Opowiedziała
Wszytko to było jakoś dziwne piraci, światłonoce po co oni nas w ogóle porwali? Musiałam się jakoś tego dowiedzieć. W czasie moich rozmyślań do porwanych (było nas osiem) zszedł wilk morski i nam oświadczył:
-Posłuchajcie, nie wiem czemu nasz kapitan was tu trzyma, ale skoro tu już jesteście to będziecie pracować na jego łajbie czy wam się podoba czy nie. Oprócz tego mam do was pytanie czy na waszej wyspie jest wódz Berk?
Na twarzach ludzi było widać przerażenie i strach, byli to ludzie lojalni i nie mieli zamiaru wydać obecności Czkawki na ich wyspie. Dlatego milczeli.
Wtedy on uderzył swoim hakiem o stół i krzyknął -Gadać!!!!!
Dwójce dzieci poleciały łzy.Zauważył to ten bezduszny pirat i kucnął naprzeciwko chłopca który zasłonił swoim ciałem młodszą siostrę stojącą za nim.
-Taki z ciebie bohater, a ryczysz jak baba. Możesz jeszcze być kimś tylko powiedz był u was CZKAWKA HADDOCK!!!!-Wykrzyczał swoje pytanie.
Na co młody wojownik splunął mu prosto twarz. Korsarz uderzył go i przyciągnął do siebie przykładając mu nóż do gardła.
-Mówcie albo go zabije.-Powiedział tym razem spokojnie i chytrze.
-Tak był, mieszkał w chacie na obrzeżach wioski przyleciał na święto ze swoją żoną Astrid,błagam nie krzywdź mojego dziecka.-prosiła w łzach matka bliźniąt.
-Z żoną......No dobrze tym razem daruje twemu synowi tę zniewagę, ale to ostatni raz, a to tak na pamiątkę tej rozmowy.-Mówiąc to przejechał swoim hakiem po policzku chłopca rozcinając mu twarz.
Gdy to zauważyłam chciałam coś zrobić, ale bez broni walczyć z kimś dwa razy większym to nie miało sensu. Kiedyś rzuciłabym się na niego bez myślenia o konsekwencjach, teraz muszę być bardziej rozsądniejsza przez moją reakcje mogliby skrzywdzić kogoś innego. Po tym jakże miłym spotkaniu zaczęli spisywać imię, nazwisko, pewnie by sprawdzić jesteśmy na tyle ważni by żądać okupu od naszych rodzin okupu.W takiej sytuacji nie mogłam przyznać się kim jestem zwłaszcza,że z ich rozmowy wynikało, że zależy im na Czkawce.
-A ty jak kim jesteś?
-Ja, panie jestem prostą córką kowala mieszkam na małej wyspie nieopodal Ulver.-Skłamałam.
Postanowiłam udawać słabą by nie spodziewali się ataku z mojej strony, a poza tym to było dość zabawne.
-Jak cie zwą?
-Trick Hoffock
Gdy skończyli spisywać, rozdzielili nam zadania. Ja, Lett i dzieci mieliśmy sprzątać na pokładzie a Gubber i dwie kobiety których nie wcześniej znałam, gotować. Gdy prowadzili nas w miejsce gdzie miałam sprzątam przyglądałam się z uwagą wszystkiemu, jak na piratów to mieli ogromny statek.
Sprzątałam już od dwóch godzin,koło mnie przeszedł tamten bezduszny człowiek patrząc na mnie podejrzliwie, ścisnęłam mocniej miotłę dając upust emocją które wezbrały we mnie na jego widok. Nagle na podkład wszedł kapitan i zawołał:
CZYTASZ
Co tu się dzieje?!!
FanfictionCzkawka i Astrid wybierają się na wyspę Ulver na święto Świecących Drzew. Nie wszystko układa się tak jak zaplanowali to główni bohaterowie. Zapraszam do czytania <3