Co tu się dzieję #6

1K 63 17
                                    

*Astrid

W jednej chwili było we mnie tyle emocji: chciałam go przytulić, ale nie mogłam. Nie potrafiłam też uwierzyć w to, że tu jest. Patrzyłam w jego cudne zielone oczy i czułam, że wszystko się dobrze ułoży. Z moich rozmyślań wyrwał mnie oschły głos kapitana, który zwrócił się do Czkawki:

-Ta kobieta nie jest na sprzedasz.Zostaw ją.

-A w czym ta kobieta jest taka cenna, że ci jej tak żal oddać?

-Cenna? To prosta córka kowala, niedawno postanowiła do mnie dołączyć. Świetnie walczy, mój najlepszy człowiek ją szkolił. Dlatego też nie zadawaj więcej ciekawskich pytań bo rozkaże jej ciebie zabić.-Powiedział z szyderczym uśmieszkiem Kommer.

-Nikt nie będzie grozić śmiercią moim ludziom, no może oprócz mnie. Prawda Kurko.-Oznajmił Mieczyk.

-Wybacz mi tą zuchwałość o Panie, ale twój człowiek zabiera nie tego kogo trzeba.-Kajał się kapitan.

-Niech płynie z nimi i tak się nie nadaje, jest zbyt pyskata i nie umie się posługiwać szablą.-Odezwała się piratka.

-Moja droga Tyveri, nie jesteś przypadkiem zazdrosna? Wiesz, że jestem twoim bratem i kocham cie nad życie, ale nie myślisz logicznie. Taka kobieta to skarb, jeśli się nie przyda do walki to i tak w mojej kajucie jest dużo miejsca i chętnie ją tam przyjmę. Pamiętajmy, że Trick jest niewiarygodnie piękna, a ja jestem bardzo samotnym mężczyzną.-W tym momencie złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie, miałam za mało siły by go odepchnąć, ale powoli je zbierałam. Widziałam jak Czkawka zacisnął pięść, gdy Kommer objaśniał piratce plany co do mnie.

-W takim razie pozwól mi ją sprawdzić, niech uda się ze mną by pilnować sług.- Zaproponowała moja przyjaciółka.

-Nie, ona zostaje tutaj. Przecież ślub to nie ślub bez panny młodej.-Rzekł kapitan patrząc się na mnie z chytrym uśmiechem.

-ŚLUB?!!! Ja nigdy za ciebie nie wyjdę!!!-Wykrzyczałam mu prosto w twarz.

-„Nigdy" to duże słowo chyba, że twoje nigdy trwa „dwa tygodnie", a teraz wybaczcie mi panowie, ale mam pewne sprawy do omówienia z przyszłą małżonką.-Skończywszy zdanie zaczął mnie ciągnąć w stronę swej kajuty. Opierałam się i krzyczałam, lecz on był zbyt silny bym mogła dać mu radę. W tej chwili Czkawka złapał go za lewe ramię obracając go przy tym.

-Nie wydaje mi się byście do siebie pasowali.- Po czym wymierzył cios z pięści prosto w jego twarz. Kommer padł na ziemię nie mogąc się otrząsnąć po tym co się stało. Zielonooki złapał mnie za rękę i zaproponował:

-Ucieczka?

-Tak, sądzę, że to dobry pomysł.-Odpowiedziałam, a następnie zaczęliśmy biec w stronę niewrogiego statku.

 Po drodze spotkałam Tyveri, która mimo to, że była zdziwiona tą całą sytuacją udała się za mną. Na środku pokładu okrążyli nas korsarze zagradzając nam stronę ucieczki.Nasza czwórka (Ja, Czkawka, piratka i Mieczyk) na cały statek piratów, co mogło się złego stać? Zapomniałam jeszcze była kura, według Thorstona przynosiła ona szczęście, więc warto dodać jej obecność. Staliśmy do siebie plecami czekając na ruch wroga. Teraz piraci wyciągnęli łuki i szable, po czym rzucili się do walki. Na początku szło nam całkiem nieźle, ale w tym momencie wyglądało to coraz gorzej.

-Szczerbatek!!!-Przywołał swojego smoka Czkawka. Przyjaciel pojawił się na pokładzie i wszyscy zamilkli ze strachu, a Nocna Furia zaryczała przeraźliwie.

-Nocna Furia...-Wyszeptał Kommer z ziemi.-Tak to on, Siostro to on!!! Musisz go zabić!!!- Krzyczał pełny gniewu i desperacji.

Piratka odwracając się w Haddocka uniosła szablę kierując ją w stronę szatyna tak, że miał ją przy samym gardle.

Co tu się dzieje?!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz