*Czkawka
Prawie w ogóle nie spałem tej nocy.Myślałem o Astrid i o wszystkich wikingach których porwano.Zastanawiałem się jak znaleźć piratów, potrzebowałem wpaść na ich trop, ale wszystko co po nich zostało to zgliszcza i popiół.
Rano postanowiłem porozmawiać z ludźmi z wioski, może coś zauważyli co mogło naprowadzić mnie na ślad korsarzy. Przechodząc przez osadę mijałem wikingów którzy odbudowywali swoje chaty. Moje rozmowy nic nie wniosły do moich poszukiwań, za powód napadu podawali chęć kradzieży Światłonocy. Nikt nie wspomniał ani razu o tym, że to mnie chcieli uprowadzić. Cała sytuacja wydawała mi się zagmatwana.Jeśli to co mówi Hafgrim jest prawdą to piraci będą chcieli pomnie wrócić. Wpadłem na genialny plan muszę się szybko nim podzielić z Hafgrimem.
Szedłem w stronę twierdzy tam zapewne przebywał wódz Ulver. Wchodząc przez wielki, ciężkie, mosiężne drzwi ujrzałem go siedzącego przy ławie. Był.......... załamany,nigdy nie widziałem go w takim nastroju. Zawsze wierzył, że każdy problem da się rozwiązać a złe dni są po to by później mogły być te lepsze. A teraz podkrążone, czerwone oczy utkwione w dal patrzące na wszystko a zarazem na nic. Co się stało z tamtym człowiekiem?
-Nie martw się przyjacielu odzyskamy twoją córkę i twoich ludzi, mam już nawet plan.-Próbowałem pocieszyć Hafgrima.
-Ja nie mogę ich stracić straciłem już ich matkę. Moją najukochańszą żonę, ona kazała mi się nimi opiekować. Jaki ze mnie ojciec, to wszystko moja wina.-Powiedział. To nie było typowe użalanie się nad swoim losem był w tym taki szczery, zrozpaczony, zmartwiony jakby zawalił mu się cały świat. Prawda zawsze mówił, że dla rodziny zrobił by wszystko, ale teraz tak jakby oddał tą sprawę walkowerem.
-To nie jest twoja wina. Nie możemy się poddać.-Przemawiałem mu do rozumu.
-Masz racje.-Oznajmił bez żadnych emocji.
-Posłuchaj jest jedna rzecz która nie daje mi spokoju. Gdy pytałem ludzi z twojej osady wszyscy mówili,że piraci chcieli porwać światłonoce nie mnie. Dlaczego więc jesteś pewny, że to o mnie im chodziło.-Zapytałem. On zamilkł.Przełknął ślinę i przemówił.
-Widziałem jak przeszukują twoją chatę i połączyłam fakty.
-Ale przecież przeszukiwali prawie każdą chatę.
-Po to by okraść innych przy okazji.
-To nie ma sensu skąd by mieli wiedzieć która to moja chata?
-Pewnie wikingowie się wygadali.
-Twoi ludzie mnie kojarzą, zawszę gdy chciałem z nimi porozmawiać musiałem się im przedstawiać, bo nie wiedzieli kim jestem.
-To niczemu nie dowodzi.-Mówił to bardziej zdenerwowany.
-Ty coś wiesz, powiedz o co w tym wszystkim chodzi?
Zamilkł znów jakby zbierał myśli.
-MÓW!!!-Krzyknąłem już zdenerwowany jego milczeniem.
-Oni by ją zabili gdybym tego nie zrobił!!!!
-Ale kogo? Czego nie zrobił?
-Nie cały miesiąc temu moja córka Gissel wyszła na spacer po wiosce i nie wróciła na noc. Następnego dnia dostałem list od piratów, że jeśli nie zrobię tego co chcą to ją zabiją..... W tedy poprosili bym... bym oddał cie w ich ręce....... a, że zbliżało się święto to uznali to za najlepszy sposób by cie tu sprowadzić... powiedziałem im w jakiej chacie mieszkasz.... pewnie uznali, że ich okłamałem i porwali moich ludzi i .... twoją żonę... -Mówił powoli jakby prosił o wybaczenie.
-Ja ci ufałem..... Nie mogłeś po prostu mi o tym powiedzieć o tym i poprosić o pomoc. Razem byśmy coś wymyślili. Ty wolałeś mnie wymienić na swoją córkę narażając przy tym nie tylko mnie, ale również swoją wioskę.
-Przepraszam, nie wiem co we mnie wstąpiło teraz widzę, że to był błąd. Proszę wybacz mi.-Przepraszał mnie.
Milczałem nie wiedziałem co robić wybaczyć, przecież on mnie zdradził myślałem, że to dobry człowiek. W końcu się odezwałem:
-Nie jest ważne teraz czy ci wybaczam.Musimy się skupić na uratowaniu naszych najbliższych i koniec z takimi akcjami. Żadnych tajemnic?-Spytałem, wyciągnąwszy do niego dłoń. Uścisnął ją i odpowiedział:
-Żadnych tajemnic. To jaki masz plan?
-Korsarze pewnie dalej chcą mnie dopaść więc wytłumaczysz, że byłem wiosce tylko gdy zauważyłem ilu ich jest uciekłem. Powiesz im by tym razem przybyli w trochę mniejszym gronie, będziemy wtedy w twierdzy i przygotujemy na nich pułapkę. Kiedy uda nam się ich schwytać zmusimy by powiedzieli gdzie zabrali naszych ludzi, a resztę planu się ustali. Co ty na to?
-Brzmi dobrze, ale jesteś pewny, że to się uda my sami na piratów?-Pytał pełen obaw.
-Spokojnie poślę po wsparcie.-Oznajmiłem.
-A tak dokładniej to po kogo?-Zapytał Hafgrim
-Po proszę o pomoc największego Zachara na świecie.-Odpowiedziałem ze śmiechem.
I tym akcentem kończymy ten rozdział, pozdro dla kumatych xD Mam nadzieję, że wam się podobał, nie miałam zbytnio weny i nie wyszło tak jak chciałam, ale chyba nie jest tragicznie :/ Swoje oceny jak zawsze zostawcie w komentarzach ;) Do zobaczenia w następnej części czyli jakoś za tydzień <3
CZYTASZ
Co tu się dzieje?!!
FanfictionCzkawka i Astrid wybierają się na wyspę Ulver na święto Świecących Drzew. Nie wszystko układa się tak jak zaplanowali to główni bohaterowie. Zapraszam do czytania <3