Co tu się dzieje?!! #5

1.1K 57 13
                                    

*Astrid

W kajucie kapitana było dość ciemno, jedyne co rozświetlało pomieszczenie to mały świecznik stojący na starym już drewnianym stole. Z ciemności wyłoniła się postać mężczyzny, właściciela tej łajby. Teraz mogłam się mu lepiej przyjrzeć, miał kruczoczarne włosy i drobny zarost. Wyglądał na jakieś 26/27 lat, ubrany był jak pół łowca smoków w pół pirat. Na jego głowie spoczywał brązowy kapelusz z dwoma szaroczarnymi piórami. Podszedł do mnie i powiedział:

-Dobrze, że się obudziłaś bo już myślałem, że trzeba cie będzie wyrzucić za burtę.-Po tym zdaniu się uśmiechnął.

-Miło słyszeć, że się o mnie martwisz.-Powiedziałam uszczypliwie i spojrzałam w jego brązowe oczy.-Ile dni byłam nieprzytomna?-Spytałam.

-Dwa.-Odpowiedział.

-Po co nas tu trzymacie?

-Trick jest pani na zbyt wścibska i obawiam się, że na wiele pytań nie znajdzie pani odpowiedzi. Dla swojego bezpieczeństwa to ty powinnaś mi odpowiadać na moje pytania.

-Czego ode mnie chcesz?

-Powiedz mi skąd jesteś?

-Mówiłam już jednemu z twoich ludzi, że mieszkam na małej wyspie niedaleko Ulver.

-Kto cie nauczył walczyć?

-Mój ojciec.

-Przepraszam, ale tu pisze...

-jest napisane.

-Jest napisane, że twój tatuś jest kowalem to prawda?

-Tak, ale czy to znaczy, że nie potrafi walczyć?

-Kowale mają mało czasu są bardzo zapracowani. Nie dałby rady zajmować się, a co dopiero trenować małą dziewczynkę.

Po tych słowach, liny które od początku naszej miłej rozmowy rozwiązywałam puściły. Szybko wstałam i obwiązałam je wokół szyi kapitana.

-Jak widzisz jakoś mu się udało.

Wtedy on ledwo łapiąc oddech, pstryknął palcami dwa razy, a z mroku ukazała się ta sama kobieta z którą walczyłam na statku. Uderzyła mnie tak, że padłam na ziemie dawno wypuszczają liny. Byłam za słaba by z nią walczyć, nie jadłam ani nie piłam od dwóch dni.

-Trick, nie tak agresywnie twój ojciec nie chciałby by coś ci się stało.

-Skąd możesz to wiedzieć od sześciu lat nie żyje.

-Wyrazy współczucia, ale jeśli nie chcesz trafić za burtę to się uspokój i nie podnoś na mnie ręki.Możesz nam się przydać. Tyveri przywitaj się z nową siostrą,wyszkol ją, jeśli będzie nie posłuszna możesz użyć siły.-Powiedział wychodząc z kajuty.

-Tak jest kapitanie.-Odpowiedziała jakby do siebie bo go już dawno nie było w pomieszczeniu.

-Wstawaj czas cie ogarnąć. Jeśli masz być jedną z nas musisz wyglądać jak jeden z nas. Idziemy!

Prowadziła mnie na dół statku. W końcu dotarłyśmy do kuchni była tam Gabbler.

-Nakarm, umyj i przebierz ją w te rzeczy Gabbler.-Mówiąc to Tyveri rzuciła mną i ubraniami w jej stronę.

-Dla ciebie Pani Gabbler, na ty to ty se możesz kochaniutka zwracać do swojej pirackiej matki.

-Rób to co mówię, albo dam cie rekinom na pożarcie.-Powiedziała i odeszła w swoją stronę.

-Już się tak nie denerwuj bo ci zmarszczki wyjdą. Co za dziewuszysko.-Rzekła Gabbler.

-Nie martw się kochaniutka zajmę się tobą i będziesz o wiele piękniejsza od tej całej Tyveri.-Zwróciła się do mnie.

Co tu się dzieje?!!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz