Caroline
Gdy tylko obudziliśmy się rano, pozbieraliśmy się, po czym pożegnaliśmy rodziców i ruszyliśmy w drogę powrotną. Jedziemy właśnie autem na uczelnie, a tym samym do akademika. Oczywiście nie wiem jak rozwiązać problem mieszkania. Zapewne Marco uprze się, żebyśmy zamieszkali razem, a co do tego ja nie jestem pewna. Owszem jesteśmy bratnimi duszami, oświadczył mi się, ale nie sparowaliśmy się. Poza tym potrzebuję trochę przestrzeni dla siebie, a przy nim tego nie będę mieć i nie ważne, że się w nim zakochałam.
~ Dla własnego dobra zamieszkaj z naszym mate- ostrzega mnie spokojnie moje wilcze ja.
~ Muszę się nad tym zastanowić, to nie jest takie proste.
~ Ależ jest. Kochasz go, więc poddaj się mu.
~ Nie zrozumiesz tego. To, że jestem jego mate, nie znaczy, że także jego poddaną- złoszczę się na moją wilczycę i kończę tę jałową dyskusję.
Zostało nam jeszcze dwie godziny jazdy, więc zamykam oczy i mam zamiar się zdrzemnąć, bo niestety tej nocy nie było mi to dane. Marco trzyma swoją dłoń na moim udzie i go delikatnie gładzi, czym wywołuje przyjemnie uczucie w moim ciele. Jestem znowu spragniona jego usta i nie tylko na moim ciele, ale sen przeważa szalę i czuję jak odpływam.
- Kochanie, obudź się- słyszę czuły głos bruneta.
- Już jesteśmy?- Przeciągam się sennie.
- Tak mój śpiochu- cmoka mnie w czoło po czym pomaga mi wysiąść. Jestem tak zaspana, że gdyby nie silne ręce mojego mężczyzny zapewne upadłabym. Splata nasze dłonie razem i prowadzi do budynku. Każdy mijający nas student, patrzy z ciekawością na Marco, na którego twarzy nie widać ponurego spojrzenia, a lekki uśmiech. Podejrzewam, że lotem błyskawicy rozejdzie się wiadomość o zmianie jego osobowości.
Wchodzimy na nasze piętro i spostrzegam, że prowadzi nas od jego pokoju, więc zatrzymuję się raptownie, aż czuję szarpnięcie za rękę.
- Co jest Caro?
- Tutaj mieszkam- wskazuje głową drzwi od swojego pokoju.
- Nie, nie mieszkasz tutaj, już nie- zaciska usta.
- A kto tak powiedział?- Wyrywam mu dłoń i odsuwam się lekko, na co cicho warczy.
- Jesteś moją mate i będziesz mieszkać ze mną.
- Pozwól, że coś sprostuję- zakładam ręce na piersi.- Przespaliśmy się ze sobą, zaręczyliśmy, ale jeszcze nie sparowaliśmy, więc póki co będę spać u siebie.
- Chyba sobie żartujesz!- Wybucha.
- Bynajmniej- warczę i bez względu na jego pomruki złości, otwieram drzwi, ale niestety...
- Idziesz ze mną- przerzuca mnie sobie przez ramie i zatrzaskuje drzwi, zamykając je, po czym konfiskuje klucz.
- Puszczaj mnie do cholery- walę go pięściami w plecy.
- Uspokój się, bo pożałujesz maleńka.
- Postaw mnie do choler!
- Sama się prosiłaś- dostaję siarczystego klapsa w pośladek.
- Auu. Co jest z tobą nie tak?
- Ze mną wszystko dobrze- otwiera drzwi od swojego pokoju i wchodzi do środka.- Ty zachowujesz się jak rozzłoszczona kotka.
- Ja ci pokaże rozzłoszczoną kotkę- wysuwam pazury w dłoni i drapie nimi jego plecy.
- Kurwa!- Krzycz z bólu i odstawia mnie momentalnie na podłogę.- Zwariowałaś?!
- Trzeba było mnie posłuchać, a teraz oddawaj klucz- wyciągam dłoń.
- NIE- mówi stanowczo.- Od dzisiaj dzielisz ze mną pokój i moje łóżko. Jesteś moją mate i niedługo zostaniesz moją partnerką i żoną. Będziemy dzielić razem życie, będziesz Luną mojego stada.
- No skoro tak sprawę stawiasz Panie i Władco, to nie pozostaje mi nic innego jak zastosować się do twoich oczekiwanie. Nie daj boże zrobię coś nie tak i znowu ukarzesz mnie klapsem?- Kpię sobie z niego.
- Nie przeginaj, kochanie- marszczy brwi jak biorę swoją torbę i ruszam do łazienki.- A ty gdzie się wybierasz?
- Wziąć prysznic- Marco podąża za mną. Kiedy jestem w środku, łapię za drzwi i posyłam mu promienny uśmiech. - Ale sama- szybkim ruchem zatrzaskuję mu drzwi przed nosem i przekręcam zamek.
Z drugiej strony dochodzą mnie różne przekleństwa i mam satysfakcję z mojego postępku. Jeżeli on postanowił tak a nie inaczej, to dostanie, to czego chce, ale... Umilę mu ten czas tak, że pożałuje, iż nie poprosił, nie poczekał, a zdecydował sam.
Marco Woodsie, zemsta jest kobietą.
CZYTASZ
Dogonić przeznaczenie
WerewolfTrzecia część o losach członków rodziny Black. Caroline Black tak jak jej dziadkowie trafia na uczelnię dla zmiennych, gdyż nie znalazła jeszcze swojego przeznaczonego. Historia lubi się powtarzać? A może zrobi coś, czego się po niej nikt nie spod...