Polowanie w Halloween 28

12.5K 730 61
                                    

Caroline

Przez  kilka kolejnych dni nie działo się nic ciekawego. No może poza tym, że miałam wrażenie, że cały czas ktoś mnie obserwował. Jednak namierzenie tego kogoś było wręcz niemożliwe, nawet moje wilcze zmysły mi nie pomagały. Marco oczywiście jak na zmiennego przystało, dalej jest nadopiekuńczym partnerem, ale po incydencie z nieznajomą, zmieniłam zdanie co do jego postawy. Uzmysłowiłam sobie, że teraz poza mną jest jeszcze mała kruszynka, o którą muszę dbać. 

Jakieś pół godziny temu pożegnałam się ze swoim mate i obecnie siedzę u Mony, zajadając imbirowe ciasteczko, które pomaga mi na te moje poranne mdłości. Dzisiaj jest Halloween i z racji tego postanowiłyśmy przebrać się u niej się we wcześniej zakupiony strój. Cała  uczelnia postanowiła zabawić się w przebieranki, nawet profesorowie uznali, że trochę odmiany nam się przyda. Oczywiście w tych głupkowatych kostiumach mamy siedzieć na wykładach, a na koniec dla wszystkich będzie impreza. 

- To za co się przebierasz?- Pytam przyjaciółkę.

- Postanowiłam wraz z Ethanem, że za parę wampirów?

- Poważnie? Wilki jako wampiry? - Chichoczę na widok jej sztucznych kłów, które właśnie sobie montuje.

- No co? Wyglądam zabójczo- wybuchamy śmiechem z dwuznaczności jej wypowiedzi.

- Jak na krwiopijce przystało- mrugam do niej.

- A ty w czym wystąpisz, mamusiu?

- Myślałam o króliczku Playboya- widząc zszokowaną Monę, wybucham śmiechem. - Żartowałam. Marco co najwyżej pozwoliłby mi na taki strój w sypialni.

- Uf- udaje ze ociera czoło.

- Za diablice, chyba do mnie idealnie pasuje- szczerzę się i pokazuję jej mój strój, składający się z czerwonego opinającego kombinezonu, czerwonej peruki z rogami, diabelskiego ogonka i widełek.

- Będziesz bosko wyglądać, ale i tak mam wrażenie, że twój brunecik będzie zły.

- Poważnie? A  twoja wydekoltowana kiecka, to niby jest akurat?

- No cóż...- robi niewinną minę.- A twój kochaś za kogo będzie przebrany?

- Nie chciał mi zdradzić, powiedział, że jak się spotkamy na dole, to zobaczę.

Szykowanie u Mony w pokoju zajęło nam dobre pół godziny. Po ostatnich poprawkach stwierdzam, że obie wyglądamy nieziemsko. Z naszymi torbami ruszamy na parter akademika, gdzie kręci się pełno innych studentów w przeróżnych przebraniach. Kiedy dostrzegam Marco, chce mi się śmiać. Wybrał ten sam motyw przewodni co ja. Czyli mamy parę wampirów i diabłów. Kiedy nasze spojrzenia się spotykają uśmiecha się cwaniacko, jednak mina mu rzednie, kiedy widzi mój strój. 

Znowu zacznie się tyrada.

Ruszam ku niemu spokojnym krokiem, uśmiechając się uwodzicielsko, wymachując moim ogonem, trzymanym w  ręku.

- Caroline, można wiedzieć co ty masz na sobie?- Ach moje pełne imię, czyli już mu coś nie pasuje.

- Nie widać, kochanie?

- Aż za bardzo. Najchętniej kazałbym ci się przebrać, ale stwierdzam, że masz jeden z grzeczniejszych strojów wśród tych wszystkich dziewczyn.

- Swoją drogą dopasowaliśmy się.

- My jesteśmy zawsze i wszędzie dopasowani- mruczy mi do ucha i przygryza jego płatek.  Ten wiecznie tylko o jednym.

Splatamy nasze dłonie i wraz z Etahanem i Moną ruszamy na wykłady, które niebawem się zaczynają. Zostaję odprowadzona pod same drzwi i namiętnie pocałowana. Przestałam przejmować się otoczeniem, bo inni robią identycznie. Więc dlaczego jak niby miałabym się tego wstydzić? 

- Do później skarbie- całuje mnie po raz ostatni i lekko ściska pośladek.- Później odbiorę to co moje- słyszę na odchodne.

- Nie wątpię- szepcze pod nosem i wchodzę do auli.

Uśmiecham się na widok kuzyna z jego partnerką. Wyglądają uroczo w tych strojach, a uczucia jakim się darzą, widać gołym okiem. Pewnie Marco i ja  wyglądamy tak samo, jak para zakochanych idiotów.

Wykłady do lunchu ciągnęły mi się niemiłosiernie, ale trzeba przyznać, że profesorowie spisali się. Jeden robił za mumię, drugi za Nosferatu, a trzeci z nich był Piratem. Przyglądając się wszystkim studentom, dostrzegam jedną osobę bez przebrania. Aż wstrzymuję oddech i automatycznie wzdrygam się, kiedy jej oczy spoczywają na mnie. Jednak po chwili znika mi z pola widzenia nieznajoma z wczoraj, tylko że, ciarki dalej przechodzą mi po plecach. 

- Teraz się zabawimy diabełku- czuję na szyi ciepły oddech i ten złowieszczy głos przy uchu. Zamykam oczu, bo ten zapach, ja go znam i momentalnie robi mi się od niego niedobrze. Biorę krok do przodu, ale zostaje szarpnięta do tyłu, a moje usta zostają zakryte jakąś ściereczką. Czuję zamykają mi się powieki, po czym zapada ciemność.

Dogonić przeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz