Epilog 40

19.5K 981 152
                                    

Marco

- Kochanie, jeszcze trochę, jeszcze chwilę, dasz radę- powtarzam to mojej ukochanej. 

Ze względu na dziecko i żonę, wolałem nie ryzykować. Zabrałem moje dwa skarby do domu dziadków, gdzie jest odpowiednia sala i pod czujnym okiem lekarki, moja żona właśnie rodzi.

Pierwszy poród przeszedł z małymi komplikacjami. Musiała niestety mieć cesarkę, ale na szczęście, teraz wszystko jest dobrze. Na świat ma przyjść nasze drugie dziecko. Moja mała księżniczka.

- Nie dam rady. Kurwa, to tak boli- Ryczy na cały pokój.

- Kochanie, wdech, wydech- Caro trzyma mnie tak mocno za dłoń, że mam wrażenie, że palce mi zaraz opadną.

- Sam se wde...Aaaaa!- Krzyczy znowu.

Nie mogę znieść jej cierpienia i mam ochotę udusić tę lekarkę, ale nie mogę, bo to nasza rodzina. Więc tylko cicho warczę z frustracji.

Mijają kolejne minuty, kolejne skurcze, po czym słyszę najcudowniejszy dźwięk na świecie. To moja córeczka, mój mały wilczek. 

- Kochanie udało się- całuję moją mate w usta i delikatnie odgarniam jej włosy z mokrego czoła- Kocham cie, maleńka.

Zostaje podane mi małe zawiniątko, która jest całe różowe i pomarszczone, ale to najcudowniejsze dziecko na świecie. Bo to krew z mojej krwi. Moja córka.

Podaję ją miłości mojego życia i podziwiam ich widok. Jestem cholernym szczęściarzem. 

- Będzie zaborczy co do niej, prawda?- Caro patrzy się na mnie zmrużonymi oczami.

- Chyba nie myślisz, że pozwolę, żeby jakiś kutas dobrał się do niej.

- Marco Woodsie, jesteś taki sam jak wszyscy męscy potomkowie w tym waszym klanie jaskiniowców.- Wybucham śmiechem na jej słowa, ale ma rację.

- Masz rację i następne pokolenie rośnie, żeby przejąc schedę- mówię dumnie.

- Bogini, miej w opiece kobietkę, z którą zwiąże się nasz syn.

- Przypominam ci skarbie, że sama związałaś się z takim jaskiniowcem.

- Wiem, ale i tak kocham cię nad życie.

Caroline

Stoję w naszej sypialni, a na naszym łóżku śpi Marco z nasza córeczką, Tarą. Przyglądam się im i stwierdzam, że wyglądają uroczo.  Nasz mały skarbek ma dopiero kilka godzin, a już podbił serce tatusia. Zresztą chyba nie tylko jego, bo nasz trzyletni synek, jak tylko ją zobaczył, od razu ucałował ją w czółko.

Będzie biedna. Nie dosyć, że ojciec, to jeszcze brat będzie miał na nią oko.

- Mamo, mamo- słyszę wołanie Willa, więc wychodzę pospiesznie, żeby ten nasz mały piekielnik nie obudził tej dwójki.

- Co tam, kochanie?

- Mogę spać dzisiaj z wami?

- A stało się coś?- Kręci tylko swoją główką, na której fruwają ciemne włosy jak u Marco.

- Moja siostrzyczka jest taka miękka i ładnie pachnie. Jest taka malutka- biorę go na ręce i przytulam do siebie.

- Chcesz ją bronić?- Pytam z uśmiechem na ustach.

- Tak. Przed złym i groźnym wilkiem- mimowolnie chichoczę na jego słowa, bo on jest jeszcze mały i nie zdaje sobie sprawy, że sam kiedy też będzie wielkim i zaborczym wilkiem.

- Will, jesteś najukochańszym bratem na świecie.

- Wiem- szczerzy się i z każdym dniem zdaję sobie sprawę, że mój syn robi się coraz bardziej podobny do Marco.

Moi jaskiniowcy. Strzeżcie się facetów o nazwisku Woods.


******************************

No i tym kończymy cała serię o rodzinie Woods i Black. Rośnie nam nowe pokolenie jaskiniowców;) Nasz Will Woods.

Pragnę podziękować za gwiazdki, komentarze i że zechcieliście to czytać. Jesteście moimi ulubionym i najukochańszymi czytelnikami :)

Na dzień dzisiejszy nie wiem, czy będę jeszcze coś pisać w tej tematyce. Chociaż podejrzewam, że byście chcieli o kolejnym Woods'ie.;)



To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 29, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Dogonić przeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz