Rozdział 7

41 7 1
                                    

Przeżyłam wiele cudownych dni z Damonem. Do tego za niedługo zaczynają się wakacje, więc mamy dla siebie coraz więcej czasu, jednak niestety chłopak jest ode mnie o klasę wyżej i ma za niedługo bal, oraz będzie musiał pomyśleć o studiach.

-Słuchaj, co najbardziej lubisz robić? Masz jakieś zainteresowania? - spytał się mnie.
-Kiedy byłam młodsza, grałam na pianinie... Bardzo długo, ale przestałam - powiedziałam nieśmiało, ponieważ wiedziałam, że zapyta się, z jakich powodów to przerwałam.
- Dlaczego przestałaś? - zapytał. Wiedziałam, że zada to pytanie!
- To kojarzy mi się z tatą, który już się mną nie interesuje, to była także jego pasją, która przeszła później na mnie. Nie mogę teraz grać, nie daję rady i tak pewnie już większości zapomniałam. Nie chcę, żeby tata zobaczył, że gram.
-On przestał?
- Nie do końca. Czasami, kiedy wracam wcześniej do domu, słyszę jak czasami gra, nawet chyba coś pisze. - wzruszyłam ramionami. Chyba zauważył, że nie chcę już o tym rozmawiać i zaczął opowiadać o sobie.
- Ja jeżdżę na deskorolce. Czasami daje jakieś "ekstremalne" występy.
- Ja nie mogę! Serio? Szczerze mówiąc prędzej, widziałam Cię w motorach albo komponowaniu muzyki.
-Co do muzyki, uwielbiam to, ale na pierwszym miejscu zawsze chyba będzie skateboarding.
-Możesz sobie coś...- chciałam powiedzieć, ale mi przerwał.
- Nie, nie, nie. Nie kończ tego zdania. Dużo już o tym słyszałem. Mam tego dość. - nie widziałam go jeszcze mówiącym takim tonem. Widać było, że był trochę zdenerwowany, ale to ryzykowny sport. Tak mówię to ja. Choć jeżdżę na motorze, ale jeden zły ruch przy byciu w powietrzu na desce i już leży na ziemi.

Kilka dni myślałam o tym jego jeżdżeniu. Trochę się o niego boję, ale nie mam prawa mu tego zabraniać. Postanowiłam, że w związku z tym pójdę do mamy Damona. Chciałam wiedzieć, czemu się zdenerwował, a jego mama to naprawdę gościnna kobieta. Miałam okazję ją poznać.

-O jejku, Avril. Wchodź! Damona nie ma. - uśmiechała się serdecznie. Jej oczy były pełne troski.
-Dzień dobry. - powiedziałam z uśmiechem.
-Siadaj kochanie, ale Damon powinien przyjść gdzieś dopiero za 2 godziny.
- Wiem. Nie przyszłam do Damona. - powiedziałam nieśmiało.
- Do mnie? - zapytała ze zdziwieniem. Cieszyłam się, że mimo tego, co czasami ludzie o mnie mówili, ona przyjęłam mnie z otwartymi rękami i zawsze może mi pomóc.
- Chciałam porozmawiać o... O tym jeżdżeniu na deskorolce, to znaczy o jego pasji.- mina pani Moly zrzedła.
- Ja... Ja... To nie jest bezpieczne. Wiem, że to nie on jedyny, ale boję się o niego... Tym bardziej po tym, co się stało. - nie rozumiałam.
- Co się stało? - zapytałam zaniepokojona.
- Chodź dziecko do kuchni. - powiedziała trochę speszona. - Damon miał kiedyś wypadek. Mógł... Mógł nie chodzić, ale po rehabilitacji uparł się, że znowu zacznie jeździć. - mówiła z trudem.
- Nie wiem co powiedzieć. - powiedziałam, spuszczając głowę. Nie mogłam tego wszystkiego poukładać. To był szok! Nawet moje słowa nie zabrzmiały, jakbym się o niego martwiła!
- Jest jeszcze coś, co powinnaś wiedzieć. Mógł Ci o tym nie powiedzieć. Nie miej mi tego za złe, ale to były dla niego trudne chwile. Myślę, że lepiej będzie, abyś wiedziała. Żebyś po prostu nie popełniła tych samych błędów...
-Dobrze. Nie będę zła. - odpowiedziałam, bo jak bym mogła?

Prawdziwy szok nadszedł dopiero później. Nie wiedziałam, że Damon przeżył tak trudne chwile.  Nigdy o tym nie wspominał, ale też nigdy bym nie pomyślała, że mógłby być właśnie taki. Przecież sam pomagał mi w problemach, a sam kiedyś od nich uciekał. Teraz wiem, dlaczego tak zareagował po naszej rozmowie, która odbyła się kilka dni temu. Mam nadzieję, że nie traktuje tego wszystkiego już tak jak kiedyś. Inaczej znowu może odbyć się powtórka wydarzeń.

Who Says  || DylenaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz