Rozdział 4

77 11 1
                                    

          Przez kilka dni nie wychodziłam z domu, nie chodziłam do szkoły. Było ze mną coraz gorzej. Na nic nie miałam psychicznie siły. Nawet już ta dwulicowa Avril mi nie pomagała.
Ja naprawdę nie wiem coś się ze mną dzieje. Wariuję! Od ostatniego spotkania z Damonem, kiedy powiedziałam, żeby się ode mnie odczepił i dał mi spokój niby zrzedła mu mina, ale nadal miałam wrażenie, że wie rzeczy, których ja nie wiem. Sama nie miałam pewności co będzie dla mnie lepsze. Spotkać się z nim? Czy może nie utrzymywać z nim kontaktu?

Jednak wieczorem napisałam do niego SMS-a, aby przyszedł do mnie do domu. Zgodził się.

Kiedy stanął w progu moich drzwi, oznajmił, że jedziemy.
-Gdzie?-zirytowałam się.
-Do miejsca gdzie parę dni temu nie dojechaliśmy.
-A, OK. Chyba i tak jestem Ci winna parę spraw.
-I taka postawa mi się podoba-parskął śmiechem.

Gdy jechaliśmy do tego "tajemniczego miejsca" Damon, odezwał się niespodziewanie.
-Masz śliczny głos.-powiedział, patrząc na mnie.
-Lepiej patrz na drogę-ofuknęłam go, a na jego twarzy pojawiła się mimika bez wyrazu. Później jednak popatrzył się na mnie dziwnie jak by coś sobie, przypomniał, ale zaraz się odwrócił, kiedy zobaczył moją groźną minę.

Kiedy dojechaliśmy, aż zaparło mi dech w piersiach. Tam było pięknie! Był to ogromny ogród, gdzie znajdowały się drzewka jak w lesie deszczowym, czasami w niektórych miejscach pojawiały się czerwone kwiaty na malutkich krzaczkach. Przeważający zielony kolor znajdujący się tam uspokajał mnie przy pięknym zachodzie słońca.

-Przyjaciel mojej mamy jest właścicielem tego miejsca. Mogę tu spędzać, tyle czasu ile chcę. Tu jest niesamowicie, prawda?
-Tak, tu jest pięknie. Mogłabym tu zostać do końca życia.-powiedziałam z zachwytem, odwracając się do niego.

-Słuchaj Av...
-Skąd ty...-zaczęłam, ale od razu mi przerwał.
-Po prostu wiem-chciałam się zapytać skąd zna moje imię.
-Słuchaj Avril-zaczął jeszcze raz-Wiele o tobie wiem, ale o co chodziło z tym incydentem w samochodzie?
-Nie twoja...-już miałam dokończyć zdanie, ale zobaczyłam jego zatroskane spojrzenie i odpowiedziałam tylko spokojnie-Kiedyś Ci powiem, obiecuję, ale jeszcze nie jestem gotowa o tym mówić komukolwiek.-czułam, że łzy zaczęły mi się zbierać do oczu.
-Rozumiem-powiedział z troską w głosie. Nie dopytywał się, nie chciał za wszelką cenę, dowiedzieć się coś było wtedy nie tak, po prostu zostawił na razie te przemyślenia mnie i pogodził się z tym, że kiedyś mu to powiem.

Who Says  || DylenaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz