Rozdział I

44 3 0
                                    

Starałem się zachowywać jak normalny nastolatek, ale od kilku dni w ogóle mi to nie wychodziło.

To przez ten wypadek. Ciągle nie rozumiem, co właściwie się stało. Przypuszczam, że nikt nie miał bladego pojęcia.

Jednak od tego momentu coś się we mnie zmieniło.

Widziałem rzeczy, których wolałbym nie widzieć.

Poczułem coś, czego wolałbym nie czuć.

Rodzice gdzieś wyszli. Byłem sam i czułem spokój. Myślałem o wszystkim.

Za bardzo. Łóżko zaczęło się trząść.

Telekineza. Czytałem coś o tym. To głupie, niemożliwe i naprawdę nie wiem skąd to się u mnie wzięło.

Jeszcze te postaci. Przychodzą do mnie w nocy. Rozmawiamy. Nie wiem kim one są, ale na pewno nie są urodziwe. Obiecały, że mnie nie skrzywdzą już pierwszej nocy, kiedy poważnie ich się przestraszyłem. Ale co mogłem zrobić, widząc o 2 w nocy dziwnych ludzi z bladymi twarzami i ogromnymi, niby wypalonymi oczami. Powiedziały mi, że widzę ich tylko we śnie. To sprawiło że o dziwo mogłem się jeszcze wyspać.

Telekineza. Po co mi to? Może jestem jakimś wybrańcem. Wiem tylko jedno. To sprawa Boga.

Leżałem tak do 12. Z łóżka wyrwał mnie dopiero dzwonek do drzwi. Szybko się ubrałem i pobiegłem otworzyć.

- Czeeeeść Leonardo.

Aniela. Całkiem ładna dziewczyna. Blondynka o niesamowitych zielonych oczach. Od początku liceum za mną lata. Stwierdziłem, że nie potrzebuję partnerki. Inni chłopcy pewnie by się na nią rzucili. Mogą myśleć, że mam inną orientację, ale teraz mnie to nie obchodzi.

Nie lubiłem gdy ktoś nazywał mnie Leonardo. Ale moja mama była fanką tego aktora. Kiedy obejrzała "Titanica", nie mogła przeżyć jego śmierci.

Kilka lat później sama zmarła. Podobnie jak mój tata.

Tak przynajmniej opowiadali mi adopcyjni rodzice.

- Cześć Anielko. Co robisz tutaj tak wcześnie?
- Wcześnie? Popatrz na zegarek, jest już po dwunastej mój drogi! Nie możesz marnować tak pięknego dnia.

Cholerna optymistka. I musiało ją jeszcze teraz nasłać. Z tyłu głowy coś mi podpowiadało, że to jednak nie jest przypadek.

- No, to co chcesz robić?
- Najpierw zrobię ci coś do jedzenia.
- Wiesz, że nie musisz nic dla mnie robić.
- Wiem.

- Nie zapomnij o prysznicu! - powiedziała przechodząc koło mnie.

No nic, przynajmniej w końcu zjem dobre śniadanie. Poszedłem pod prysznic i siedziałem tam pół godziny. Aniela zaczęła się martwić i weszła do łazienki, przez co obydwoje lekko się zawstydziliśmy. 

Wyszedłem z łazienki i poczułem cudowny zapach jajecznicy. Od razu poszedłem do kuchni.

- Siadaj. Co tam u ciebie?
- Nic nowego. Trochę nudzi mi się w te wakacje.
- Mhm...
- Coś się stało? Dlaczego tak do mnie wpadłaś?
- Myślałam że jesteśmy przyjaciółmi... To normalne dla przyjaciół.

Czułem, że nie mówiła tego szczerze. Przyjaźń to było dla niej definitywnie za mało.

- Tak... Więc jak ci mijają pierwsze tygodnie wakacji?
- Byłam już w Krakowie kilka dni. Było świetnie. Jak na razie nie mam planów na przyszłość.

Mieszkaliśmy we wsi niedaleko Krakowa. Nie było to dla nas żadną nowością, ale starsze siostry Anieli, bliźniaczki, właśnie wprowadziły się do tego miasta i na pewno miała niezłą rozrywkę.

- Ale wiesz... Wydarzyło się tam coś dziwnego, kiedy siedziałam sobie nad Wisłą. Zobaczyłam rozpędzony skuter, jadący prosto na mnie. Nagle jakiś mężczyzna mnie odepchnął i sam dał się potrącić. Wpadł do Wisły razem ze skuterem. Utonął, jestem tego pewna. Ten mężczyzna... Ten mężczyzna umarł za mnie.

•~•~•~•~•~
Teraz tylko pogodzić biol-chem z pisaniem i wszystko ok. :')))

I'm Still BreathingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz