Kiedy usłyszałem, że ostatnia grupa Ofiar w końcu przyjeżdża bardzo się ucieszyłem. Wiedziałem, że będzie tam Terdeza. Mój najlepszy i jedyny przyjaciel.
Urodziliśmy się tutaj. Jestem o tydzień młodszy od niego. Nasi rodzice spędzali z nami mnóstwo czasu w domu przeznaczonym dla rodzin. Oczywiście do czasu, gdy nie zostali mianowani Wyższymi.
Terdeza zawsze płakał. Mama opowiadała mi, że go czasem zamrażałem, kiedy to robił. Nie byłem wtedy świadomy swojej mocy. On jej praktycznie nie miał. Gdyby tak nie było, nie mógłbym go stopować.
Nie powinniśmy zostać zaliczeni do Ofiar. Nie poznaliśmy swoich umiejętności dzięki wypadkowi. Ale nasi rodzice nimi byli. Tata Terdezy też używał telekinezy, ale nie była u niego aż tak rozwinięta.
Nadali nam imiona, tylko dla formalności. Aleksy i Leonard. Dostałem imię po swoim ojcu.
Każdy moment mojego życia spędziłem z Terdezą. A teraz musiał opuścić mnie aż na rok. Nie mogłem mieć mu tego za złe. To w końcu nie jego wina.
Podobno ktoś w ostatniej chwili zajął mi miejsce w tej grupie.
Kiedy otworzyła się brama musiałem zajmować się dziećmi, które chciały się ze mną bawić. Dzięki temu przy okazji identyfikowaliśmy osoby z silniejszą mocą. Te właśnie nie były zamrażane.
Zobaczyłem grupkę ludzi. Wyglądali jak górnicy, którzy po katastrofie wyszli na zewnątrz. Byli zagubieni i nie wiedzieli, o co chodzi.
Zakończyłem zabawę z dziećmi. Postanowiłem podejść do nowych Ofiar.
Zamroziłem strażnika, który miał ich prowadzić i zatrzymałem się sam. To był on. Mój Terduś do mnie wrócił. Tęskniłem za nim i chciałem od razu się na niego rzucić. To byłoby jednak ryzykowne, zapewne mnie nie pamięta i zbyt dobrze nie kontroluje swojej mocy.
Uspokoiłem emocje buzujące w mojej głowie. Serce jednak ciągle biło bardzo szybko.
Czas bez niego dał mi dużo do myślenia. Dzięki temu odkryłem, że nie chcę już traktować go jak przyjaciela. On jest dla mnie czymś więcej.
Nie mogłem mu o tym powiedzieć, więc zażartowałem. Sądząc po jego reakcji, nawet gdybym go przekonywał, nie uwierzyłby. Miałby z resztą rację.
Zawsze dzielił się ze mną, jaka dziewczyna teraz mu się podoba. Ja byłem idiotą i pomagałem mu w zdobyciu jej.
Jeszcze ta starsza kobieta... Powiedziała, że muszę przejrzeć na oczy i spotkam osobę przeznaczoną dla mnie. Nie wiedziała, że już to zrobiłem.
Jestem idiotą. Zakochałem się w najlepszym przyjacielu.
Zakochałem się w Terdezie.
Zawsze imponował mi swoją dobrocią i miłością do innych. Starał się dawać każdemu ułamek swojego serca, ale zapomniał przy tym o mnie.
Następnego dnia zlecono mi zaprowadzenie Terdezy z kilkoma osobami do Wspomnieniowych. Mieli sprawić, że Ofiary będą pamiętać swoje moce w tej rozwiniętej formie. Nosiłem w sercu nadzieję, że dostaną też trochę informacji o swoim dawnym życiu tutaj. Pragnąłem, żeby Terdeza sobie o mnie przypomniał.
Poszedłem do ich domu i spotkałem Leonarda, siedzącego przy stole w jadalni. Jadł płatki. Zająłem miejsce naprzeciwko niego. Liczyłem, że jakieś wspomnienia wrócą, kiedy będę robił z nim rzeczy takie jak dawniej. Rozpocząłem więc wojnę na jedzenie.
Wyszło świetnie. Długo się tak dobrze nie bawiłem. A dokładniej mówiąc, rok. Miałem oczywiście innych znajomych, ale nikogo nie darzyłem takim zaufaniem i uczuciem jak Terdezę.
Uwielbiałem patrzeć w jego hipnotyzujące czarne oczy. On natomiast zawsze podziwiał moje włosy. To był ten dziwny aspekt naszej znajomości.
Znaleźliśmy się już w poczekalni przed salą, w której ich wspomnienia miały zostać przywrócone. Przedstawiciel Wyższych wychodził co jakiś czas z pomieszczenia i zapraszał po kolei. Terdeza poszedł pierwszy. Kilka minut później poproszona została Riazga, aż w końcu zostałem sam na korytarzu.
Nudziłem się, więc wyszedłem na zewnątrz i używałem mojej mocy w celach rozrywkowych. Zamrażałem przechodzącym ludziom buty, a oni się potykali. Zatrzymałem w powietrzu piłkę, bawiącej się dziewczynki. Chwilę jej szukała, zanim ta z powrotem spadła.
Przedmioty byłem już w stanie zamrażać na dłuższy czas. Przypuszczam, że około pół godziny. Ludzi jednak, mogłem stopować tylko na minutę. To był duży minus mojej mocy.
Usłyszałem głos Terdezy. Wychodził z budynku razem z pozostałymi.
Moje serce zabiło mocniej. Mój mózg myślał o tylko jednym: "Proszę, pamiętaj mnie".
CZYTASZ
I'm Still Breathing
ParanormalNigdy nie zastanawiałem się jak to jest żyć ze świadomością, że ktoś umarł za ciebie. Ostatnie wydarzenia nieźle namieszały mi w głowie. Jednak trafiłem do miejsca, w którym poznałem ludzi takich samych jak ja. Ludzi z mocami. Spędzę z nimi prawdopo...