Rozdział III

23 2 0
                                    

Ciemność. Może pora otworzyć oczy.

Gdzie ja jestem? Co to za miejsce? Gdzie jest Aniela?

Rozejrzałem się. Zobaczyłem, że ktoś się rusza przy przeciwnej ścianie pomieszczenia.

Pomieszczenia, jeżeli można to tak nazwać. Szerokość miało maksymalnie trzech metrów, ale długie było na przynajmniej dziesięć. Jedyne światło dawała mała żarówka, wisząca nisko nad betonową podłogą.

- Halo? Jest tu ktoś? - usłyszałem głos z końca pokoju i trochę mi ulżyło. Wiedziałem, że była to Aniela.
- Hej! Jestem tutaj!
- Leoś!

Teraz mogłem już ją zobaczyć. Przybiegła do mnie i mocno mnie uścisnęła.

- Gdzie my jesteśmy?
- Nie wiem, ale jest nas trochę więcej.

Zobaczyliśmy podnoszących się na nogi ludzi. Wszystkich było chyba dziesięcioro. Osoba naprzeciwko mnie, ciągle jednak leżała. Była to dziewczyna, wręcz można powiedzieć dziewczynka. Nie miała więcej niż 13 lat. Tak mi się przynajmniej wydawało.

Aniela podeszła do niej, chwilę z nią porozmawiała i razem w końcu dołączyły do grupy ludzi, układającej się wokół żarówki.

- Kim jesteście? - Pierwszy głos zabrał, już dorosły, mężczyzna.

Nikt nie odpowiedział. Cisza wypełniła całe pomieszczenie.

- Może łatwiej byłoby pomyśleć nad tym, dlaczego jesteśmy w jakiejś ciemnej dziurze z obcymi ludźmi. - powiedziała jakaś kobieta.

Ciągle cisza.

- A może po prostu lepiej będzie zapytać czy u wszystkich działo się ostatnio coś dziwnego?

Na początku myślałem, że będę żałował zadania tego pytania, ale ludzie zaczęli rozmawiać.

Wszyscy doszliśmy do wniosku, że jesteśmy zgromadzeni w jakimś celu. Każdy z nas przeżył śmierć.

Każdy z nas ma moc.

Dowiedzieliśmy się nawet, dlaczego dziewczynka ciągle płacze. Właściwie nie była dziewczynką, bo miała tyle lat, co ja, ale wyglądała na naprawdę niewiele.

- Ja... Ja zabiłam swoich rodziców. To już było po tym jak dowiedziałam się o mojej mocy. Byłam załamana. Ktoś umarł za mnie, chłopak mnie rzucił, płakałam. Moje łzy... Moje łzy są trucizną. Gorszą niż arszenik. W każdym razie płakałam nad obiadem. Nie dlatego, że był zły. Po prostu już nie mogłam nad tym zapanować. Nie zjadłam zupy do końca. Moja mama... Spróbowała jej, żeby sprawdzić, co jest nie tak, a później dała ją tacie. W tym momencie uświadomiłam sobie, do czego doprowadziłam. Chciałam go powstrzymać, ale było już za późno. Mama leżała nieprzytomna na podłodze. Tata podszedł do niej, ale zaraz sam stracił przytomność. Zabiłam ich. Zabiłam swoich rodziców. Próbowałam zabić siebie, ale jestem odporna. Na wszystkie trucizny. Tyle wiem.

Przypuszczam, że ma ona najbardziej tragiczną historię z tych ludzi. Każdy jednak był wyjątkowy. A moce były bardzo różne.

Przyszła kolej na dorosłego mężczyznę.

- Nazywam się Adam. Swoją moc poznałem miesiąc temu. - pomyślałem w tym momencie o spotkaniach AA, ale było to nie na miejscu - Zostałem nazwany ADS Stadana. Moją mocą jest wytrzymałość. Mojej skóry nie da się przeciąć. Jestem jakby z diamentu. Diamentu, przez który tu jestem. Byłem złodziejem, dopóki ktoś nie wziął winy za mnie. W pewnym sensie oczywiście, bo został zastrzelony. Podobno błąd niedoświadczonego policjanta.

Czułem się źle w tym gronie. Nic mnie nie wyróżniało. Moja historia była normalnym życiem nastolatka.

Nagle światło żarówki znacznie się zwiększyło. Pokój się rozjaśnił, a ja cieszyłem się, że nie muszę opowiadać o swojej mocy.

Dzięki światłu, łatwiej nam było dostrzec wszystkie szczegóły. Naszym oczom ukazała się ściana, na której było coś jaskrawo napisane.

I'm Still BreathingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz