Chwilę później Nihalno pojawiła się w tym samym miejscu z szerokim uśmiechem na twarzy.
No tak, niewidzialność. Mogłem się domyślić.
- Niezła sztuczka - powiedziałem.
Nihalno wzruszyła tylko ramionami.
- Jak macie na imię? W takim normalnym życiu?
Nie wiem, dlaczego mnie to interesowało. Coś się stało z naszymi mózgami. Przydomki są teraz ważniejsze.
Już nie jestem Leonardem, lecz Terdezą.
- Hania - odpowiedziała rudowłosa - Ale teraz to już chyba nie ma żadnego znaczenia. Dla ludzi tutaj i tak zostanę Nihalno.
- Ja mam na imię Zyta, a ty?
- Leonard.
- Och, jak słodko. Prawie jak DiCaprio, pewnie nie lubisz, kiedy ci tak mówią.
- Tak... Ile czasu do kolacji?
- Chwila, byłbyś tak miły i pomógł nam nakryć do stołu?
- Jasne.W jadalni znajdował się duży stół z czternastoma krzesłami. Powiedziałem dziewczynom, że poradzę sobie sam. Stwierdziłem, że to dobry moment na użycie swojej mocy. Nikt nie musiał się przemęczać.
Kredens z naczyniami otworzył się i dwanaście talerzy po kolei unosiło się w powietrze, znajdując swoje miejsce na stole. Dołączyły do nich zaraz sztućce, które starałem się ułożyć, dotrzymując zasad savoir vivre'u.
Nihalno weszła do jadalni, kiedy skończyłem swoją pracę.
- No no, szybko ci poszło.
- Tak, to dzięki telekinezie. Mojej mocy.
- Super, przydasz nam się. Chodź, zabierzesz jedzenie z kuchni.Cieszyłem się, że mogłem pomóc. Wszystkie przygotowane potrawy wkrótce znalazły się na stole.
Zuczuta zawołała pozostałych na kolację.
Riazga tylko podeszła, wzięła kilka rzeczy ze stołu i wyszła z jadalni, mówiąc mi, że idzie zjeść jakimś swoim sposobem, ale zaraz tu dołączy. Wzruszyłem tylko ramionami i przysiadłem się do innych.
- Mamy jakiegoś wegetarianina? Nasza dzisiejsza kolacja jest z kurczakiem.
Testars podniosła rękę. Zuczuta westchnęła.
- Pozwolisz, że dzięki mojej umiejętności zapałasz miłością do mięsa?
- Nie rozumiem... - odpowiedziała dziewczyna.Zobaczyłem jak jej oczy zaczynają się szklić. Aniela siedziała koło niej. Dodawała otuchy:
- Testars, nie płacz, to ryzykowne.
- Och, po prostu pozwól, że zaprezentuję. - powiedziała Zuczuta.Widziałem, jak jej wzrok przebiega z dziewczyny na mięso.
Z dumnym uśmiechem, w końcu rzekła:
- No już, powinno być gotowe. Zechcesz spróbować naszej kolacji?
- Nie... Jestem wegetarianinką, nienawidzę mięsa.Zuczuta zmarszczyła brwi. Powtórzyła swój ruch oczami, tym razem była jednak bardziej zdesperowana.
- A teraz? - zapytała.
- Ciągle nic.Kobieta zdenerwowała się.
- Zuczuta, odpuść. Może twoja sztuczka nie działa na ludzi z mocami. - powiedziała spokojnie Nihalno.
Czarnowłosa faktycznie dała sobie spokój i usiadła.
Kolacja była bardzo smaczna.
Usiedliśmy później w dużym salonie, żeby lepiej się poznać. Ktoś rozpalił nawet ogień w kominku. Wszystko sprawiało dość przyjemną i domową atmosferę.
Na początku podszedłem do Lalikesa. Był jedyną osobą, której praktycznie nie znałem. Po krótkiej pogawędce dowiedziałem się, że jego mocą jest możliwość porozumiewania się w każdym języku. Jest w stanie nawet rozmawiać ze zwierzętami. Spodobała mi się ta, trochę zabawna, umiejętność. Miał na imię Feliks, ale jak każdy wolał swój nowy przydomek.
Później rozmawiałem jeszcze z Elewinem. Jest ode mnie rok młodszy, a jego moc stanowi władza nad elektrycznością. Przynajmniej nigdy nie będziemy mieć problemu, kiedy zabraknie prądu. Podobno odkrył swoją umiejętność, kiedy jego matka dostała zawału. On, chcąc przeprowadzić resuscytację, wydobył ze swoich dłoni energię elektryczną, która przywróciła serce do pracy. Dość bohaterski czyn, ale nie mógł nikomu o nim powiedzieć.
Przeprowadziłem też krótką rozmowę z Powietą. Miała naprawdę niezłą moc. Potrafiła rządzić powietrzem. Nie wiem więcej, bo jej babcia podeszła i kazała zaprowadzić się do sypialni. Dzięki temu dowiedziałem się, jakie jest imie blondynki. Starsza pani nazwała ją Elusią.
Kiedy zobaczyłem Anielę, siedząca w samotności na kanapie, zdałem sobie sprawę, jak oschły byłem dla niej od początku naszego przebywania tutaj. To na pewno uraziło jej uczucia.
Dosiadłem się do niej.
- Co tam Tenielko? Jak podobają ci się nowi znajomi?
- Są bardzo interesujący. Jest tu nawet kilka przystojnych chłopców.Powiedziała to tak, jakby chciała wzbudzić we mnie zazdrość. Wiedziałem jednak, że w głowie dopowiada sobie: "ale żaden aż tak jak ty".
- Tak, zgadza się. Jak się czujesz? Od pobytu tutaj jesteś jakaś cicha...
- Może potrzebuję trochę miłości?Uśmiechnęła się i miałem wrażenie, że zaraz się na mnie rzuci.
- Nie, to nie to. - powiedziałem - Myślisz o czymś, czego nie mogę ci dać.
Co ja właściwie powiedziałem?! Będę żałował tych słów. Miałem nadzieję, że je pominie, ale jej uśmiech stał się jeszcze większy i śliczniejszy.
CZYTASZ
I'm Still Breathing
ParanormalNigdy nie zastanawiałem się jak to jest żyć ze świadomością, że ktoś umarł za ciebie. Ostatnie wydarzenia nieźle namieszały mi w głowie. Jednak trafiłem do miejsca, w którym poznałem ludzi takich samych jak ja. Ludzi z mocami. Spędzę z nimi prawdopo...