Rozdział II

1.9K 60 31
                                    

I wtedy zobaczyli...
Wtedy nic nie zobaczyli xD
Nie no żartuje.

Zobaczyli małego, różowego, słodkiego kociaka.
Dziewczynki tak rozczuliły się na jego widok, że nie zauważyły, iż siedzi on na podłokietniku (czy jak to sie zwie) tronu na powyższeniu.
Chłopcy zdziwieni podeszli do dziewczyn głaskających kotka i obejrzeli dokładnie tron.
- To nie możliwe. Przecież ten tron zniknął wraz z odejściem Aslana i Eweliny - rzekł Piotr - nigdy więcej go nie widziano.
- Nie jest zniszczony - odezwał się Edmund - i co to za kot?
Dziewczynki ciągle głaskały słodkie stworzątko.
- Nie wiem ale jest uroczy - stwierdziła Zuzanna - Nie uważasz?
- Najsłodsze zwierzątko jakie widziałam - powiedziała Łucja.
Wszyscy czworo wpatrywali się w kotka. Miał puszystą sierść, ciemniejszy od niej różowy nosek i głębokie, błękitne oczy, które zdawały się kryć jakąś tajemnicę.
Potem kociątko zeskoczyło z tronu i poszło kilka kroków. Obróciło głowę i popatrzyło na rodzeństwo Pevensie.

Książe Kaspian obudził się w jakimś małym domku. Miał zabandarzowaną głowę. Nie wiele pamiętał. Wiedział, że uderzył się w głowę uciekając przed żołnierzami jego wuja, który nakazał go zabić. Kiedy przestało mu się kręcić w głowie, pomału wstał i wyszedł z pokoju. Znalazł się w miejscu przypominającemu małą kuchnię. Przy stole siedziały dwie osoby. Jakiś niski człowiek z czarną brodą do pasa i borsuk. Zwyczajny borsuk. Choć... Może nie tak zwyczajny.
Nie zauważono go. Wolno i cicho ruszył w kierunku drzwi, biorąc po drodze jakiś kijek, który znalazł przy wejściu do kuchni. Ruszył. Po kilku krokach stanął przed nim niespodziewanie osobnik w czarnej brodzie z szabelką w ręku.
Zaczął się cofać i wymachiwać kijem, gdy ten zbiżył się bardziej.
Brodacz kilkoma ciosami poprzecinał kij na kawałki.
- ,, Mówiłem żeby go od razu ukatrupić!" - warknął
- ,,Wiesz dobrze, że nam nie wolno" - odezwał się borsuk.
- ,,Jakbym miał wybierać to jeatem z nim" - powiedział szybko Kaspian kiwając głową w stronę zwierzęcia.
- ,,Nie możemy go puścić! Widział nasze twarze!" - krzyknął znów brodacz.
- ,,Uspokój się Nikabrniku! Bo będe zmuszony cię podrapać!" - zawołał Borsuk.
Kaspian przestraszony siedział na ziemi przylegając plecami do ściany.
- ,,Coście za jedni?" - zapytał.
- Też pytanie! - wykrzyknął Borsuk - gadającego borsuka nigdy nie widziałeś?
- Nie... Chyba ni... - Książe spojrzał na nich nagle wszystko  rozumiejąc - narnijczycy?

Potem wszystko sobie wytłumaczyli;
Że ten to ten itd. Że ten uciekał, bo wuj chciał jego śmierci. Kaspian dowiedział się, że róg możliwe iż sprowadził do Narni dawnych władców...
Jednak mimo wszystko...
Ruszył, wziął swój miecz i zaczął przygotowywać się do drogi.
- A ty dokąd? - zapytał borsuk (Kaspian dowiedział się, że nazywa sie Truflogon).
- Wuj nie spocznie dopóki mnie nie znajdzie... - i wyszedł.

Kotek patrzył na nich przez chwilę i ruszył dalej co jakiś czas się odwracając. Podążyli za nim. Kociak zatrzymał się przed kamienną płytą, za którą dawniej było wejście do skarbca. Piotr i Edmund szybko odsunęli głaz. Edek wyciągnął latarkę z torby. (Bagaże reszty zostały na peronie.) Weszli do środka ciekawi czy coś się zmieniło. Łucja jeszcze obejrzała się, by zobaczyć czy kotek pójdzie za nimi, ale ten zniknął. Nie było po nim śladu. Rozpłynął się w powietrzu.
W środku było odrobine światła sączącego się z góry. Jakby w dachu była dziura.
- Niedowiary! - wykrzyknął Piotr. - wszystko jest na miejscu!
Każde z dzieci podeszło szybko do swojej skrzyni i otworzyli je.
Edmund wyjął swój stary miecz i zbroje, Łucja przeglądała swoje stare suknie i wyciągnęła kordiał leczniczy - jej prezent od Świętego Mikołaja (w pierwszej części).
Zuzanna pochwyciła swój łuk i strzały, a Piotr wyciągnął z pochwy swój miecz. Obawiał się, że zardzewiał i przywarł do "opakowania". Jednak z łatwością go wyjął. Miecz wyglądał jak nowy, a Piotrek przypomniał sobie iż jest on zaczarowany.
Zuzie trochę zmienił się humor co zauważyła reszta.
- Co aię stało?
- Nie ma rogu. - odpowiedziała - widocznie został przy siodle, gdy wróciliśmy do naszego świata.
Wyszli na zewnątrz i poszukali suchego drewna, aby rozpalić pgnisko zapałkami, które Edek miał w torbie.
Kiedy ogień już płonął, położyli się na drzemkę.
Obudziły ich promienie słońca.
Wstali i poszli nazbierać jabłek na śniadanie. Mieli tylko to.
W pewnym momencie Zuzanna wskazała im morze. Zobaczyli płynącą łódkę. Ukryli się w krzakach i obserwowali.
W łódce siedziało dwoje ludzi.
Wtedy zatrzymali się kilkanaście metrów od brzegu. Wstali i chwycili coś co wyglądało na jakiś worek. Sekunde później dzieci usłyszały obok siebie dźwięk właśnie puszczonej cięciwy.
Zuzanna strzeliła w hełm jednego z mężczyzn, tak że ten wpadł do wody. Drógi przestraszony wskoczył za nim puszczając "worek", który w rzeczywistości był karłem - jak się później okazało.

Piotr wyłowił człowieczka, a Edmund przyciągnął łódkę.
Łucja swoim sztyletem rozcieła węzy karła. Zaczął kaszleć. Popatrzył wściekle na Zuze
- Nic lepszego nie przyszło ci do głowy?!
- Zwykłe dziękuje wystarczy - odparła Zuza sarkastycznie.
- Topienie mnie szło im dobrze i bez twojej pomocy.
- A właściwie dlaczego próbowali cie zabić? - zapytała Łucja.
Karzeł jeszcze raz odkaszlnął.
- To Telmarowie. Tacy już są.
- Telmarowie? - zapytał Edmund - są w Narnii?
- Gdzieście byli przez ostatnie kilkanaście wieków? - odparł cicho karzeł, ale Łucja i tak usłyszała.
- Do dość długa historia - odparła.
Wtedy karzeł zobaczył jak Zuza oddaje Piotrowi miecz, który zostawił na plaży skacząc do morza
- Tylko bez takich numerów. ,,To niby wy? Czworo władców z Dawnych Wieków?"
- Tak. - odpowiedział dumnie Piotrek - jestem Król Piotr Wielki.

Karzeł (nazywał się Zuchon i to przyjaciel Nikabrnika i Truflogona) nie chciał uwierzyć w ich historyjkę i cały czas był przekonany, że go nabierają. Nie wierzył ani w Aslana, ani w magię rogu, w którego zadął Kaspian.
Postanowili urządzić mały turniej, by go przekonać. Wybrali się do skarbxa, by znaleźć mu jakąś szabelke, łuk i strzały.
W pojedynku na miecze, z karłem miał zmierzyć się Edmund.
Walka rozgorzała. Zuchon okazał się bardzo dobrym szermierzem.
W pewnym momencie Edek zakręcił mieczem robiąc trik, który zna tylko on i Piotr, i wytrącił miecz z ręki przeciwnika.
Następnie z karłem zmierzyła się Zuza
w zawodach na strzelanie z łuku.
Stanęli na schodach i postanowili strzelać w jabłka.
- Strzelajmy w tamto tam wysoko - pokazała Zuzanna.
- Chodzi ci o to żółte na gałęzi?
- Nie - zaprzeczyła dziewczyna - o to czerwone nad bramą.
Zuchonowi lekko zrzędła mina. Jabłko z tej odległości wyglądało jak mała zwykła czereśnia.
Pierwszy strzelał karzeł. Naciągnął cięciwe, wymierzył i... Strzelił. Jednak strzała nie trafiła w jabłko tylko w listek z jego korzonka.
- Byłeś blisko - rzekł Piotr.
Następna strzelała Zuzanna.
Tak jak karzeł naciągnęła strzałe na cięciwie, wymierzyła i... Sekunde później na ziemie przy bramie spadło jabłko przebite dokładnie na środku.

Po tych wyczynach Zuchon wkońcu im uwierzył.

Kaspian szedł lasem. Chciał zmierzyć się z wujem. Zatrzymał się podejrzewając iż nie jest sam. Usłyszał szelest liści za sobą.
- ,,A ja was słysze"
Odwrócił się i zobaczył wyglądających zza drzewa borsuka i karła.
- Myślę, - rzekł Truflogon - że najlepiej poczekać na Dawnych Władców.
Kaspian poszedł dalej.
- ,,Ja chyba pójdę za nim - rzekł Karzeł - chcę zobaczył jak będzie dyskutował z minotaurami.
- Minotaury? - zapytał Książe - a Centaury? Też wciąż żyją?
- Tak - odparł Borsuk - Możliwe, że będą po twojej stronie, ale trudno ocenić...
- A gdzie jest Aslan? - zapytał.
- A ty skąd tyle o nas wiesz? - zapytał Nikabrik.
- Z legend - odparł chłopiec jakbybto było oczywiste.
- Ojciec opowiadał ci o Narnii?
- Nie mój nauczyciel on...
I ruszył dalej nie chcąc o tym rozmawiać.
Borsuk nagle coś wywąchał.
- Co jest? - zapytał karzeł.
- Człowiek.
- Ten? - Wskazał na Kaspiana.
- Nie. Tamci - Borsuk pokazał na wyłaniających się Telmarskich strzelców.
Zaczęli uciekać przed strzałami.
Unikali ich chowając się za drzewa i schylając.
W pewnym momencie Truflogon dostał strzałą w bok.
Kaspian wrócił po niego, wziął na ręce i zaczął biec dalej.
Jeden z łuczników strzelił i strzała już prawie dosięgnęła Kaspiana gdy...

Sorki za błędy.
Zuzanna Pevensie2

Opowieści z narnii >Książe Kaspian< # Inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz