Rozdział VI

1.1K 46 4
                                    

Wszyscy patrzyli przerażeni jak blade ciało Eweliny osuwa się na ziemię.
Narnijczycy zdążyli wyjść nim dziewczyna osunęła się w ciemność i brama opadła. Zaraz potem zaczęto podnosić most, ale udało im się wydostać. Telmarowie wrócili do siebie i położyli się spać.
Edmund zadowolony zeskoczył z gryfa i stanął obok brata. Zauważył, że wszyscy patrzą otępiale i bez wyrazu w jeden punkt. Spojrzał w tamtą stronę i aż mu dech zaparło. Stał tam i patrzył na ciało Eweliny leżące na ziemi. Razem z resztą zamurowany wpatrywał się w przyjaciółkę.
Kilka minut później...
Nic. Nikt się nie ruszył.
Kilkanaśnie minut...
Żadne stworzenie nie drgnęło.
Pół godziny...
Wreszcie zdrowe zmysły odzyskała Zuza, podeszła do ciała Eweliny i stwierdziła na głos
- Musimy ją zabrać do Kopca. Łucja ją wyleczy eliksirem. Może nie jest jeszcze za późno. - mimo, że przyjaciółka nie oddychała, to Zuza wciąż czuła bicie jej serca (to Narnia, wszystko jest możliwe).
Te słowa ostudziły wszystkich.
Zrobił się harmider. Każdy chciał jakoś pomóc. Ludzie zdecydowali pojechać na koniach, a z nimi kilka Centaurów. Tak będzie szybciej. Edmund na gryfie pierwszy poleci uprzedzić tych w Kopcu.
Mniejsza grupa porusza się szybciej.
Pozostali pod dowództwem Zuchona podążą tak jak oni do schronu, ale nie będą biec, by nie tracić siły.
Piotr wziął Eweline na ręce i wsiadł na jednego z Centaurów (nie mógł jechać na koniu, bo nie miałby jak kierować, a zwierzęta u Telmarów nie umieją mówić). Ruszyli...

W tym czasie - Ewelina
Czuła się wyczerpana. Ostatnie co pamięta to opadająca jak w zwolnionym tępie brama... Jej trzask... A potem.. Ciemność..
Leżała twarzą w dół na czymś ni to miękkim ni twardym. Nie miała siły się nawet przekręcić. Kilka minut trwała w bezruchu. Zmusiła się do wysiłku i przewróciła na bok. Zebrała resztke siły i otworzyła oczy. Od razu tego pożałowała. Oślepiła ją jasna, nieskazitelna biel. Przymróżyła patrzałki, odczekała aż oczy przyzwyczają się do jasności i popatrzyła przed siebie. Biel. Wszędzie biel.
Nagle poczuła się dużo lepiej. Pomału wstała bojąc się zawrotów głowy, jednak nic takiego nie miało miejsca.
Rozejrzała się jeszcze. Była sama. Poszła przed siebie.
- Halo! Jest tu ktoś?
Cisza. Nie słyszała nic poza własnym biciem serca. Nie wiedziała gdzie się znajduje, ani skąd się tu wzięła.
Ruszyła dalej powolnym krokiem.
Zdawało jej się, że idzie leśną dróżką którą często spacerowała w Narnii.
Tylko to wyglądało jedynie jak jakiś jasny zarys tego wszystkiego, a pokryte było osłoną bieli.
Rozglądała się wokół.
Wtedy zobaczyła jak w jej strone powolnym krokiem zmierza potężna, złocista postać.
- Aslan.. - wyszeptała.
Lew podszedł bliżej.
- Witaj moje dziecko.
Ewelina rzuciła się zwierzęciu na szyję.
- Co tu robisz? Gdzie ja jestem? - zapytała, gdy przywitała się z lwem.
- Może zaczniemy od początku.. - odparł - pamiętasz jak wyruszyliście na bitwe do telmarskiego zamku?
Kiwnęła głową.
- A pamiętasz jak uciekaliście i połowa Narnijczyków pozostała za bramą
Potwierdziła.
- Wtedy ty nie mogąc znieść cierpienia innych chciałaś ich uratować. Swoją wolą podniosłaś brame. To stara, bardzo stara tajemna magia, którą niewielu zna. Uratowałaś przyjaciół, jednakże straciłaś całą swoją energie.
To bardzo ryzykowne. Możesz się już nigdy nie obudzić w tamtym świecie i pozostać tutaj na zawsze lub pójść dalej.
Wszystko zależy od ciebie.
Tylko ty możesz zdecydować o tym jak postąpisz dalej. Jednak wiedz, że masz tylko jedną szansę. Podejmij właściwą decyzje moje dziecko. Powrót niestety niesie ogromne ryzyko. Wszystko zależy od twojej silnej woli i wiary. Jeżeli nie uda ci się powrócić do tamtego świata, pozostaniesz tutaj już na zawsze. Jeśli zdecydujesz pójść dalej, powitam cię w progach mego domu. Zastanów się i podejmij słuszną decyzje. Możesz zmienić wiele rzeczy. Na gorsze, albo na lepsze. To zależy od ciebie. Istnieją tylko trzy wyjścia. Spróbować zmienić coś w tamtym świecie ryzykując samotną wieczność w tym miejscu, podążyć dalej do mojego świata lub zostać tutaj i przez wiele lat snuć domysły co by się wydarzyło gdyby... Zdecyduj właściwie. Pamiętaj, masz tylko jedną szansę.
Rozpłynął się w powietrzu.
- Czekaj! Co mam robić!?
Łzy napłynęły jej do oczu. Została sama. Usiadła na ziemi, oparła się o drzewo (to co przypominało jego zarys) i oplotła kolana rękami.
Co ma zrobić?
Jak prawidłowo postąpić?
Jaką decyzje podjąć?
A jeśli się zdecyduje, to jak pójść dalej, a jak wrócić?
Została sama z tymi wszystkimi pytaniami. Łzy leciały jej po policzkach. A co jeśli podejmie złą decyzje i zdarzy się coś strasznego?
Tak bardzo nie chciała zostać tu sama i decydować co dalej. Przydałaby jej się czyjaś dobra rada, ale poza nią nikogo tam nie było. Szlochała cicho nie wiedząc co robić. Musi podjąć najtrudniejszą decyzje w jej życiu, a potem jeszcze wprowadzić ją w czyn... Tylko jak?
No ale najpierw musi się zdecydować.
Może albo wrócić i pomóc, ale ryzykuje tym samym pozostanie tu w samotności na zawsze oraz to, że gdy wróci postąpi niewłaściwie i skaże wszystkich na śmierć.
Albo pójdzie dalej, będzie szczęśliwa, ale.. Czy mogłaby być szczęśliwą ze świadomością, że to przez nią ktoś właśnie ginie? Nie.
No to została jedna opcja... Wrócić.. Tylko.. Co jeśli wróci, a wszystko zmieni na gorsze.
Wtedy będziesz wiedziała, że źle wybrałaś - podpowiedziała jej podświadomość. Wielkie pocieszenie, naprawde!
I co zrobić?
Po kilkunastu, a może kilkudziesięciu minutach rozmyślania, wreszcie zdecydowała.
Wróci.
Najwyżej będzie sie starała niczego nie spaprać.

Jechali i jechali. Las stawał się coraz gęstrzy. Wreszcie dotarli do Kopca Aslana. Tam czekała na nich Łucja, ze swoim magicznym lekiem. Piotr delikatnie położył Eweline na ziemi wciąż podtrzymując. Łucja uklękła obok i drżącymi rękoma otworzyła flakoni.
Nachyliła się nad przyjaciółką i wlała jej kilka kropel czerwonego eliksiru do lekko rozchylonych ust...

Cześć kochani!
Dzisiaj tak sie zawzięłam
I napisałam rozdzialik.
Dziękuje wszystkim,
Którzy to czytają, a także
Serdecznie dziękuje tym,
Którzy komentują. To
Wasze komentarze
Zachęcają mnie do
Pisania. Gdyby nie wy,
Już dawno odpuściłabym
To opowiadanie.
W pierwszwj części
Jest już ponad 4 tysie
Wyświetleń! Nie moge
W to uwierzyć. Kiedy
Zaczynałam to pisać,
Chciałam poprostu
Zabić czymś nude.
Nie miałam pojęcia,
Że komuś będzie chciało
Się to czytać.
Jeszcze raz bardzo dziękuje
I przepraszam za błędy.

Całuski
ZuzannaPevensie2

Opowieści z narnii >Książe Kaspian< # Inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz