Kaspian patrzył przez chwilę w oczy Eweliny doszukując się jakiejkolwiek oznaki kłamstwa, czy zrozumienia. Liczył, że dziewczyna będzie jednak wiedziała co stało się Zuzannie, a co najważniejsze - jak jej pomóc. Niczego jednak nie znalazł, bo królowa sprzed wieków, była tak samo zdezorientowana jak on. Wpatrzył się w nieprzytomne ciało Pevensie, a całym sobą odczuwał smutek jak i złość. Czy to stało się naprawdę? Przecież takie wydarzenia nie są normalne, nawet w Narnii. W końcu żaden człowiek nie ma lodowych kryształów w kieszeni, prawda? Nikt nie potrafiłby nawet tak celnie rzucić z takiej odległości choćby kamieniem. Co więc sprawiło, że Zuza jest w tak fatalnym stanie i się nie budzi?
Ewelina spuściła lekko wzrok i przygryzła wargę. Nie miała pojęcia kto mógł stać za zaatakowanien Zuzanny, ale można było spodziewać się wszystkiego. Przecież w tym świecie żyły przeróżne stworzenia, a niektóre mogłyby posiadać magiczną moc. Dla kogoś kto od zawsze mieszkał w Narnii, nie było to nic niezwykłego. W końcu wiele zwierząt, duchów, nimf, czy półludzi, mieszka w tych lasach. Zdawała sobie jednak sprawę, iż rodzeństwo Pevensie nie jest do tego przyzwyczajone, gdyż większą część swojego życia spędzili w swoim świecie. Świecie ludzi, do którego i ona należała. Świecie, w którym zwierzęta nie mówią, drzewa nie tańczą, a magia nie istnieje. Świecie, w którym żyła tyle lat.
Tymczasem walka dalej trwała. Pojedynek jednak zbliżał się ku końcowi. Twarze walczących już dawno pokrył pot i były to ostatnie minuty, bo pewnym było, że już niedługo któryś z wojowników opadnie z sił. Albo i obaj. Jednakże, żaden nawet nie myślał o przerwie, bo zmęczenie przeciwnika dawało im przewagę, nawet jeśli sami byli wycieńczeni. Oczywiście to tylko ich wymysły, bo tak naprawdę obaj byli na tej samej pozycji. Tak samo wykończeni. Kolejny szczęk mieczy, tarcz obijających się o siebie... Wręcz zmuszali się do tego ostatniego wysiłku. Nie dość, że byli zmęczeni, to jeszcze musieli dźwigać ciężar zbroi, a w takim momencie wydawała się ważyć tonę. Czy to tak miało się skończyć? Może pojedynek zostanie nierozstrzygnięty i zostanie ogłoszony remis?
Wpatrywał się w rozgrywającą walkę. Patrząc na swojego brata, który ledwo łapie oddech, próbował się nie rzucić mu z pomocą. Co jak co, ale był to w końcu jego brat. Podejrzewał, że gdyby sam wtrącił się do pojedynku, mogłoby się to skończyć atakiem ze strony Telmarów, więc wbił stopy w ziemię. Jednocześnie jego myśli błądziły przy siostrach. Nie wiadomo gdzie jest Łucja, co się z nią stało, czy wszystko w porządku, czy nikt jej nie zaatakował... A Zuza leży teraz nieprzytomna w kopcu. No po prostu cudowny dzień. Zdenerwowanie i niecierpliwość malowały się na jego twarzy. Nerwowo tupał nogą. Obserwował brata i modlił się w duchu, żeby tylko Piotr zwyciężył, oraz aby jego siostry okazały się całe i zdrowe. Nienawidził nie wiedzieć. Niestety nie miał pojęcia co się działo w środku kopca, ani gdzieś, gdziekolwiek jest Łucja. Co to w ogóle za pomysł, żeby wysyłać same do lasu jego siostry? Kto na to wpadł?! Całe szczęście, że Kaspian pojechał za nimi. Dobra, potem będzie nad tym wszystkim rozmyślał. Musi skupić się na tym co jest tu i teraz. Piotrek potrzebuje jego wsparcia, a sądząc po toczącej się bójce, przyda mu się ono bardziej niż zwykle.
Czarnowłosy chodził to w jedną, to w drugą stronę. Chciał chyba wydeptać w podłożu rów. Może po to, aby odprowadzać czymś morze swoich łez? Co prawda nie płakał, ale w środku czuł się okropnie. Co jeśli ona umrze? Nie, nie może! Zuzanna przeżyje! Maszerował dalej kontynuując swoje rozmyślania.
Zielonooka stała oparta o ścianę i spoglądała na nerwowego Kaspiana. Przyglądała się mu chwilę. Rozumiała go. Jemu chyba naprawdę bardzo, ale to bardzo zależy na Zuzannie. Sama też bardzo ją lubiła. Gdyby tylko był jakiś sposób, aby powróciła do świata przytomnych. Może istnieje, a może zdołaliby jakiś znaleźć, gdyby tylko wiedzieli co tak naprawdę jej dolega. Ruszyła w stronę wyjścia chcąc wyjrzeć na zewnątrz i zobaczyć, czy pojedynek został rozstrzygniętu, bo żadne wiadomości o jego przebiegu do nich nie docierały. Tyle problemów i to w jeden dzień. Nawet nie wiadomo co dzieje się z Łucją. Przecież jest ona sama w lesie!
- Błagam cie Aslanie, znajdź ją. - Mruknęła wychodząc na świeże powietrze. Miała nadzieję, że albo Łucja odnalazła Aslana, albo on znalazł ją. Liczyła też, że dziewczynce nic się nie stało, a żaden Telmar nie ruszył jej śladem. Ani, że nie trafił w nią żaden lodowy kryształ.Przepraszam za błędy.
Tak, wiem, daaaaawno nie było rozdziału. W komentarzach pod ostatnim, mi o tym przypomnieliście 😝 choć tak właściwie to dziękuję, bo pewnie nigdy bym się za to nie zabrała, gdyby nie wasze wpisy. Mój styl pisania pewnie zmienił się jeszcze bardziej. Jeśli macie jakieś uwagi, czy rady, to piszcie śmiało, bo bardzo chętnie skorzystałabym z dobrych zaleceń :D Dzisiaj tak wieczorem pomyślałam: Napisze dziś nowy rozdział. No i jak sobie postanowiłam, tak musiałam zrobić. Przyszła wena, choć nie jakaś genialna, to wystarczyła, by napisać to powiedzmy że "coś" bo nie wiem jak nazwać ten niezbyt dobry rozdział, bo właściwie nic nowego się w nim nie zdarzyło. No nic, licze, że się na mnie nie obraziliście za tak długą nieobecność. Postaram się pisać częściej, ale niczego nie obiecuję.
Całuski
ZuzannaPevensie2
CZYTASZ
Opowieści z narnii >Książe Kaspian< # Inna historia
FanfictionTo druga część mojego pierwszego FF. Ten kto nie czytał poprzedniej części nie zna postaci, która się pojawi.