Rozdział IV

1.4K 50 13
                                    

Dzieci leżały pod ciemnym niebem, oświetlonym jedynie paroma złotymi gwiazdami i księżycem, który co jakiś czas chował się za chmurami.
Chłopcy już dawno posneli. Dziewczynki rozmyślały. W pewnym momencie Zuzanna szepnęła
- Łucja.
- Hmm?
Starsza Pevensie odwróciła się na drugi bok i spojrzała na siostrę.
- Dlaczego ja nie widziałam Aslana?
- Ty mi wierzysz? - zapytała Łucja.
- No, jednak znalazłaś drogę.
- Sama nie wiem - odezwała się młodsza - Może tobie trochę mniej zależało.
- Nie miałaś wąrpliwości, że tu wrócimy, prawda?
- Miałam nadzieję.
Starsza z sióstr westchnęła
- A ja pogodziłam się już z myślą, że zostane w Anglii.
- Ale cieszysz się, że wróciliśmy?
- ,,Puki mogę."
Dziewczynki poszły spać. Jednak Łucja jeszcze kilka minut rozmyślała nad tymk dwoma słowami "Puki mogę" "Puki mogę..." O co chodziło Zuzie?

Łucję obudził cichy szelest. Podniosła się z ziemi i usłyszała jakiś głos. Głos, który powtarzał jej imię. Nie miała wątpliwości, że to głos Aslana. Nie pomyliłaby go. Poszła między drzewa. Poczuła świeże nasycające powietrze, jakiego już dawno nie czuła. Taka atmosfera tworzyła się tylko, gdy Aslan był blisko.
W pewnym momencie drzewa zaczęły się rozsuwać tworząc jej ścieżkę. Była pewna. Wiedziała, że to TEN lew obudził drzewa. Pobiegła wesoła przez utworzoną ścieżkę. Na jej końcu zobaczyła GO. Był tam. Naprawdę tam stał.
- Aslan!
Podbiegła szczęśliwa i rzuciła się lwu na szyję. Ten roześmiał się, a drzewa zaczęły poruszać się wokół nich, jakby tańczyły szczęślowe, że w końcu po tylu latach mogą rozprostować korzenie (no a czemu nie?)
- Wiedziałam, że to ty! Naprawde wiedziałam! Nie miałam wątpliwości - mówiła Łucja - Ale oni mi nie wierzeyli.
- To dlatego nie przyszłaś wcześniej?
- Nie bądź zły. Bałam się sama cie szukać. - spojrzała na lwa - a ty gdzie się podziewałeś? Czemu nam nie pomagasz?
Aslan jakby zasmucił się lekko.
- ,,Nic nie zdarza się dwa razy tak samo."
Kolejny szelest wybudził dziewczynkę z tego pięknego snu.

Wszyscy rozejrzeli się wokół szukając źródła głosu.
Krótki śmiech wskazał im kierunek.
Na gałęzi drzewa (tuż nad gałęzią, na której siedziała pantera) leżała na brzuchu, z głową podpartą na rękach, dziewczyna.
Wszyscy zgromadzeni oprócz borsuka i Kaspiana wyjęli swoją broń i skierowali na zielonooką. (Kaspian rozpoznał w niej dziewczynę, która go uratowała)
- A ty co? Śledzisz go? - warknął Nikabrnik.
Reszta zgromadzenia spojrzała na karła, ale zaraz potem znów skupiła się na ciemnej blondynce.
- Tak jakby.- przyznała śmiejąc się i zaskoczyła z drzewa - Chciałam mieć pewność, że wszystko jest dobrze.
- To szpieg Miraza! - krzyknął karzeł.
Książe go uciszył.
- Kim jesteś? - zapytał Kaspian.
- Mów mi Ewelina. - przedstawiła się - Wojsko możecie zgromadzić w Kopcu Aslana.
Wszyscy popatrzyli po sobie.
- Skąd mamy pewność, że możemy ci ufać? - znowu warknął karzeł.
- Nie macie. - odezwała się Ewelina. - Ale co wam pozostało? Chować się, tworzyć broń i obmyślać taktyke w lesie?

Łucja spojrzała na śpiących jeszcze braci, siostrę i karła. Za wszelką cene chciała sprawdzić... Miała nadzieję, że ten sen okaże się prawdą i idąc ścieżką spotka Aslana. Wstała i mało myśląd ruszyła w las. Szła między drzewami przypominając sobie tak tańczyły. Myślała, że zaraz zaczną kręcić się wokół tworząc koło, niestety zawiedziona stwierdziła iż żadne drzewko nie poruszyło nawet gałęzią. Jednak ujrzała ścieżkę. Tą samą co we śnie. Podekscytowana ruszyła nią. Blask księżyca przeświecał między gałęziami drzew i oświetlał drogę. W pewnym momencie usłyszała szelest. Czyjaś ręka zasłoniła jej usta i pociągęła w tył. Przerażona próbowała się wyrwać. Spojrzała na osobę, która ją trzymała i momentalnie się uspokoiła. Był to jej brat. Wzrokiem wskazał na coś wśród drzew. Ukryli się za krzewem. Kilkanaście metrów od nich chodził w tą i spowrotem Minotaur z toporem. Wyglądało to jakby pilnował na warcie. Piotr nakazał aby była cicho, a sam powoli ruszył z mieczem w ręku w kierunku stworzenia. Kiedy był już blisko jakaś ciemna postać zabiegła mu drogę. Rozpętała się walka. W pewnym momencie Pevensie uderzył z raką siłą, że jego przeciwnikowi wypadł z ręki miecz. Zaś jego własny zaraz potem wbił się w drzewo, gdyż ,,ciemna postać" zrobiła unik. Potem został kopnięty w brzuch. Chwycił wielki kamień i już miał atakować ,próbującego wyrwać jego miecz z pnia, chłopaka. Jednak powstrzymał go głos Łucji
- Dość! Przestańcie!
Jeden opuścił kamień, a drugi (wyciąfnięty już z drzewa) miecz.
Oboje wpatrywali się w dziewczynkę.
Potem blondyn spojrzał na czarnowłosego uważnie i po chwili na jego twarrzy widoczne było zaskoczenie. Rozejrzał się po Narnijczykach, którzy przybyli gotowi do walki.
- Książe Kaspian?
- Tak. - odparł wciąż nieufnie - A ty, to kto?!
Już miał odpowiedzieć, ale ubiegł go czyjś krzyk
- Piotrek!
W jego kierunku biegła Zuzanna, a za nią Edmund.
Kaspian spojrzał zdziwiony na chłopaka mniej więcej w swoim wieku, a potem na jego miecz, który trzymał w ręku.
- Król Piotr?
- Przecież nas wezwałeś.
- Tak, tylko.. Jesteście dość młodzi - spojrzał na Zuze i uśmiechnął się lekko - wyobrażałem was sobie inaczej.
- A ty co Piotrek? Walczysz teraz z każdą napotkaną osobą? - rozległ się rozbawiony głos, i wszyscy spojrzeli na głowę dziewczyny zwisającą z drzewa. Gałęzi trzymała się samymi nogami, ręce miała założone na piersi, a jej długie włosy zwisały kilkanaście centymetrów od ziemi (widziała wszystkich do góry nogami).
- Ewelina! - krzykęli Piotr, Zuza, Edek i Łucja.
- Cześć! - zaśmiała się dziewczyna i zeskoczyła z drzewa.
Siostry Pevensie rzuciły jej się na szyję, przy okazji powalając na ziemie. Potem przytulił ją Edmund, a ostatni Piotr. Uśmiechał się w duchu, szczęśliwy, że znowu ją widzi. Jego serce zabiło mocniej.

Następnie odezwała się mysz trzymająca szablę.
- Czekaliśmy waszego powrotu! - zwrócił się do Piotra (uściski się skończyły i Piotrek znów powrócił do swojego normalnego zachowania). - Nasze szable i serca są gotowe do boju.
- Doskonale. - odrzekł Piotr.
- W tej bitwie przyda się każdy wojownik i każde ostrze. - popatrzył na Kaspiana.
- Więc może oddami ci ten twój miecz? - i wręczył mu go.
Od razu było widać, że oboje raczej się nie polubią. To ich pierwsze spotkanie, a już żywili do siebie nawzajem niechęć. Ruszyli do Kopca Aslana. W czasie drogi wyszło na jaw, że Ewelina jest tak jak rodzeństwo Pevensie królową Narni. Tylko jeszcze przed ich czasem. Okazało się, że zielonooka raczej nie wspomniała o tym Kaspianowi i reszcie.

Sorki za błędy.
Mam też mniej czasu,
By pisać, bo lekcje i
Wogóle. Więc rodziały
Będą rzadziej dodawane,
Ale dziękije wszystkim
Którzy to czytają, i których
To opowiadanie jeszcze nie
Znudziło 😘
ZuzannaPevensie2

Opowieści z narnii >Książe Kaspian< # Inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz