Rozdział VII

1K 37 2
                                    

Minęło 5 sekund... 10...20... Nic się nie zdarzyło... Minęła minuta... Minęły dwie... Nic... Ewelina się nie poruszyła. Nawet nie drgnęła.
Mimo to wszyscy nadal się w nią wpatrywali, mając nadzieję, że zaraz skoczy na równe nogi i zaśmieje się tak jakby nigdy nic się nie stało.
Mijały kolejne minuty... Ewelina nie przesunęła się nawet o milimetr.
Większość zgromadzonych straciła już nadzieję i smutno wpatrywała się w ciało Pradawnej Królowej Narnii.
Piotrek i Edmund patrzyli pustymi oczami przed siebie. Zuza i Łucja ukryły twarze w dłoniach i cicho łkały. Wszyscy pozostali patrzyli smętnym wzrokiem. Nikt się nie odzwywał. Trwali w ciszy.
Wciąż dało się wyczuć słaby puls Eweliny, ale żadne zwierze, ani żaden człowiek nie wiedział co robić.

Położyli przyjaciółkę w jednym z pomieszczeń w Kopcu Aslana, na podłodze wyłożonej świeżo zerwaną trawą i miękkimi białymi i różowymi kwiatami. Wciąż wierzyli, że w końcu się obudzi. Może za kila dni, kilka miesięcy, lat, ale się obudzi.
Grunt to nie tracić nadziei.
Tymczasem musieli wziąść się w garść i przygotować strategie, bo wojska Miraza zapewne nadchodzą, a czasu jest mało.

Kaspian przechadzał się nerwowo.
Ewelina - Najstarsza Królowa nie może pomóc, gdyż leży blada i sztywna. Gdyby nie ona przez pozostałych Królów Sprzed Wieków utraciłby połowe armii, a i tak spora część zginęła.

Nikabrnik zaproponował Kaspianowi wsparcie w bitwie przez kogoś kto jest najpotejżniejszy ze wszystkich, kogoś kto przez ponad sto lat trzymał Aslana z dala od Narnii utrzymując w niej ciągłą zime.
Młodzieniec ruszył za Karłem.
Stanął na środku pomieszczenia, między Kamiennym Stołem, a obrazem Aslana wyrytym w ścianie.
Powoli zbliżały się do niego dwa stworzenia.
- ,,Kto idzie"? - spytał wojowniczo.
- ,,Jam jest głód - odezwał się chrapliwy głos - jam pragnienie, sto lat mogę pościć, a nie zginę, lód mnie skuje na sto nocy, a nie zdzierżne, rzzzekę mogę wypić, a nie pękne..."
,,Wskaż mi swych... Nieprzyjaciół!" - spod kaptura wynurzyła się owłosiona, brązowa, zwierzęca głowa. Głowa wilkołaka.
- ,,Będziemy nienawidzić kogo wskażesz, w nienawiści nie mamy sobie równych" - odezwał się drugi stwór, którym okazała się być wyjątkowo brzydka i stara czarownica z dziwnym, zakrzywionym dziobem zamiast ust i nosa.

Zaczęli kreślić krąg wokół Kaspiana i wymawiać jakieś dziwne zaklęcie.
Przed młodzieńcem pojawiła się lodowa ściana, a za nią formowała się... Biała Czarownica.
- Nnie o to mi chodziłło.. - odezwał się czarnowłosy zaczynając się cofać.
Powstrzymał go wilkołak i rozciął mu ręke wystawiając w kierunku lodu.
-,, Jedna kropla krwi Adama, a uwolnisz mnie.. I będe twoja mój królu" - odezwała się Czarownica.
Kaspian patrząc w jej szare tęczówki
jakby pozbył się własnej woli i powoli zbiżył ku wrogu, chcąc ją wydostać z lodowej ściany.

W tym czasie dusza Eweliny zdołała wrócić na ziemię. Niestety nie miała pojęcia jak połączyć się ponownie z ciałem. Chodziła w kółko i zastanawiała się jak powrócić spowrotem do świata żywych.
Zaczęła krążyć po całym Kopcu. Słyszała rozmowy, widziała wszystkich, ale nikt nie widział jej.
Wtedy zauważyła Nikabrnika z podstępnym uśmieszkiem. Wyglądał zza rogu i przyglądał się Kaspianowi.
Ewelina od początku nie bardzo ufała karłowi. Było w nim coś co ją niepokoiło. Zdawał się mieć jakąś dziwną pomieszaną aure.
Szła za karłem i słuchała jego rozmowy z Karłem. Coś było nie tak. Ruszyła za nimi do komnaty z Kamiennym Stołem.
Ujrzała czarownice i wilkołaka. Podświadomość jej mówiła, że za chwile może zdarzyć się coś złego.
Nowoprzybyli zakreślili krąg i czarownica zaczęła recytować zaklęcie.
Podświadomość dziewczyny miała racje. Ewelina rozpoznała zaklęcie.
Nie mogła pozwolić aby wyzwolili Białą Czarownice. Przecież ona jest gorsza niż dziesięć armi Miraza.
Bardzo bardzo niedobrze.
Ewelina poczuła wzbierającą w nią złość. Rozum uderzył jej do głowy. Energia zebrała się w dziewczynie.
Moc i jasność umysłu uderzyła z podwójną siłą. Coś zaczęło ciągnąć ją do tyłu. Nie przejmowała się co. Walczyła żeby iść do przodu i jakoś wypchnąć Kaspiana z kręgu, ale moc, która ją ciągnęł była silniejsza. Dziewczyna nie miała szans i pofrunęł w tył. Jako duch przeleciała przez ściane i zniknęła. Pogrążyła się w ciemności nie wiedząc co się dzieje.

Kiedy jego zraniona ręka była już kilka centymetrów od lodu, ktoś popchnął Kaspiana i ten wylądował pod ścianą.
- Piotruś - odezwała się Czarownica widząc przed sobą blondyna - Skarbie... Jedna kropelka.. Wiesz, że sam nie dasz rady..

Podczas tych zdarzeń Łucja, Zuzanna i Zuchon walczyli z czarownicą, wilkołakiem i Nikabrnikiem.
Zuzanna strzeliła w serce wilkołaka i ten padł martwy na ziemię. Łucja wbiła sztylet w czarownicę, co nie było zbyt trudne, gdyż tamta była stara i powolna. Zaczynała recytować jakieś zaklęcie, ale nie zdążyła go skończyć. Zuchon walczył ze starym przyjacielem na miecze. Tamten sprawił, że rudowłosy się zatoczył i upadł. Już miał zaatakować, lecz Łucja od tyłu przyłożyła mu sztylet do gardła. Nikabrnik szybko chwycił i wykręcił jej ręke, tak że broń jej wypadła i chciał ją zaatakować, ale Zuchon od tyłu wbił mu miesz w serce. Czarnowłosy padł martwy.

Piotr się zawachał. Pod wpływem wzroku Czarownicy wszystkie obawy zniknęły. Powoli opuścił miecz i zaczął się zbliżać do lodu. Przeciął sobie lekko palca. Gdy dzieliły go od ściany lodowej milimetry, ktoś popchnął go, tak że wylądował obok kaspiana, a ten "ktoś" tuż przy nim.
Sekunde później więzienie Czarownicy rozpadło się na kawałki, dzięki Edmundowi, który od tyłu przebił mieczem lodową ściane.

Szczęśliwego Nowego Roku!!!

Szczęśliwego Nowego Roku!!!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Sorki za błędy w opowiadanku ;pCałuski 😘ZuzannaPevensie2

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Sorki za błędy w opowiadanku ;p
Całuski 😘
ZuzannaPevensie2

Opowieści z narnii >Książe Kaspian< # Inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz