Rozdział III

1.5K 52 15
                                    

Gdy... Coś powaliło go na ziemię, dzięki czemu uniknął strzału.
- Na ziemie i siedź cicho. - szepnął jakiś głos.
Kiedy Kaspian spojrzał na osobę, która uratowała go od strzału, zobaczył dziewczynę z długimi blond włosami i łukiem w ręku.
Naciągnęła cięciwe i sekundę później strzała ugodziła w bok Telmarskiego żołnierza.
Potem koleni padali na ziemię. Zostało już tylko czterech. Wtedy dziewczyna krzyknęła gdzieś do przodu
-Reszta twoja! - wstała i pobiegła w las. Jej ciemno-czerwona długa suknia zniknęła za drzewami, tak szybko, że Kaspian nie zdążył się nawet przyjrzeć osobie, która go ocaliła.
Spojrzał na pozostałych łuczników i zobaczył jak padają na ziemie, coś szeleściło w trawie dookoła nich.
Gdy padł już ostatni szelest zaczął się bardzo szybko zbliżać do Kaspiana.
Chwilkę później chłopak został znów powalony, tylko tym razem przez...
Stała na nim mysz?
Z szablą?
Tak. Mysz była dwukrotnie większa od zwyczajnej. Ma głowie założoną na uch miała złotą oberęcz z czerwonym piórkiem.
- ,,Czas na ostatnie słowa Telmarski łotrze" - odezwała się.
Mówiąca mysz. Kaspiana już nic nie mogło zdziwić.
- Oszczędź go Ryczypisku! - krzyknął Truflogon i podtrzymywany przez karła wyszedł zza drzewa.
- Nikabrnik, Truflogon? - zdziwiła się mysz - Macie jakiś ważny powód, by wchodzić między mysz, a jej ofiarę.
- Nie! - odezwał się karzeł z chytrym uśmieszkiem - rób swoje.
- To on zadął w róg. - rzekł borsuk.
- Jakże to? - zapytał Ryczypisk.
- Niech więc go nam okaże - zza drzew wyszło stado Centaurów. - To jego dźwięk nas tu sprowadził.

Rozpalili ognisko i Zuchon opowiedział im swoją historię.
Podczas pobytu w zamku usłyszał jak Telmarzy mówią o Księciu Kaspianie i wszystko złożyło się w całość. Opowiedział dziecią o tym jak młodzieniec zadął w róg i prawdopodobnie tak zostali tu sprowadzeni. Teraz rodzeństwo Pevensie dowiedziało się, gdzie jes róg Zuzanny. Karzeł mówił o tym jak Telmarzy najechali na Narnię. Jak Narnijczycy pochowali się w lesie, a wszystkie drzewa zamarły na wieki.
- Dlaczego Aslan do tego dopuścił? - zapytała cich Łuja jakby pytała samą siebie.
- Aslan? Porzucił nas tak jak i wy. - rzekł Zuchon.
- Nie chcieliśmy odchodzić - powiedział smutno Piotr.
...
Postanowili odszukać Księcia Kaspiana i pomóc mu pokonć Miraza.
(Karła po kryjomu w więzieniu odwiedził opiekun księcia i wszystko mu opowiedział, a Zuchon przekazał te wiadomości dawnym władcom)
Nazbierali trochę jabłek (mieli tylko to) napili się ze studni w sadzie i popłyneli łódką do miejsca, gdzie drzewa i krzaki nie są tak gęste, i da się przejść przez las.
Kiedy wysiedli na ląd i reszta cumowała łódź, Łucja zauważyła nad wodą niedźwiedzia. Dawniej w Narnii bardzo lubiła niedźwiedzie, były miłe i gościnne.
- Witaj! - zaczęła do niego podchodzić. Zwierze odwróciło głowę i ruszyło w jej stronę. Biegło warcząc wściekle, gotowe do ataku.
Dziewczynka zaczęła uciekać krzycząc ze strachu.
Reszta spojrzała ba Łucję.
Zuzanna naciągnęła strzałę na cięciwe i wycelowała w zwierze.
- Zostaw moją siostrę!
Kiedy zwierze stało nas Łucją, która się potknęła, strzała ugodziła misia w serce. Jednak to nie Zuza strzeliła lecz karzeł.
- Dlaczego nie posłuchał? - zapytała starsza Pevensie opuszczając łuk.
- Pewnie nie jadł śniadania - odzezwał się Zuchon przewracając zwierze.
- Zwyczajny niedźwiedź? - zdziwił się Edmund.
- On chyba wcale nie potrafił mówić. - stwierdził Piotr.
- Tak długo traktowano go jak dziką bestię i w końcu się nią stał - odezwał się karzeł - Dzisiaj Narnia jest chyba mniej przyjazna niż za waszych czasów.

Potem karzeł obrał i oczyścił mięso z niedźwiedzia używając szabelki, którą dali mu ze skarbca. Rozpalili ognisko, upiekli jedzenie i zjedli posiłek. Miło było w końcu zjeść coś innego niż jabłka. Karzeł umył miecz i ruszyli w drogę. Piotr prowadził. Mniej więcej pamiętał drogę z wycieczek jako Król Piotr Wielki ze swoim rodzeństwem.

Dalej szli. W czasie drogi karzeł próbował wskazać jakieś inne drogi, jednak Piotrek wybrał swoją. Dobrze pamiętał jak dojść do puszczy w której Zuchon ostatni raz widział Kaspiana.
Na ścieżce pojawiła się wielka skała i wąskim przejściem w szczelinie.
- Nie. Chyba sie zgubiłem. - wymamrotał cicho Piotr.
- Nie, - rzekł karzeł - Ale zgubiłeś drogę.
- ,,Ostatnio widziałeś Kaspiana w Rwącej Puszczy, a żeby tam dojść trzeba przejść przez Bystrą Rzekę".
- ,,O ile się nie myle to w tej okolicy nie ma brodu"
- Więc wszystko jasne. - stwierdził Piotr - mylisz się.
I zaczął przeciskać sie przez szczeline w skale. Reszta spojrzała bezradnie na Zuchona i zrobiła to co brat.
Kiedy przeszli przez skałę ruszyli dalej. Szli już kilka godzin. Zaczynało się ściemniać.
Dotarli do urwiska. Na dole w dolinie biegła rzeka. Kiedyś tego urwiska nie było.
- Ale nie zgubiłem drogi - zauważył Piotrek.
Popatrzyli na niego.
- ,,Na berunie jest bród. Macie ochote popływać?" - zapytał karzeł.
- ,,Chodzenia mam już dość" - rzekła Zuza.
Odwrócili się. Wtedy Łucja krzyknęła.
- Aslan! - spojrzała na reszte i wskazała inną strone niż chcieli iść- Patrzcie to Aslan. Nie widzicie. Tam przecież st..oi - zauważyła, że już go nie ma.
Popatrzyli na nią wymownie. Żadne z nich nic nie widziało.
- Był tam! Nie zdawało mi się! Kazał nam iść za sobą.
- Skąd to wiesz ? - zapytała Zuza.
- Z jego spojrzenia - odparła Łucja.
- W tym lesie jest pewnie mnóstwo lwów - powiedział Piotr.
- Nie da się pomylić Aslana.
- Dobrze zagłosujmy.
I tak się stało, że za drogą Łucji głosował tylko Edmund?, który twierdził, że ostatnio jak jej nie posłuchał wyszedł na niezłego idiote.
W końcu wszyscruszyli w stronę Berudy.
Niestety gdy dotarli w pobliże, musieli ukryć się za drewnem, które stało przy lesie, gdyż dookoła pełno było Telmarów budujących most.
- Chyba musimy poszukać inniej drogi. - szepnęła Zuza. Po cichu wrócili nad urwisko.
- To gdzie widziałaś Aslana? - zapytał Piotr Łucji.
- To było gdzieś... - Dziewczynka podeszła do brzegu urwiska. Krzyknęła, gdyż ziemia się zapadła.
- Tutaj. - dokończyła Łucja będąca jakiś metr niżej. Okazało się, że znalazła drogę na dół.
Zeszli. Potem skacząc po kamieniach przebyli rzekę i znów kolejną ścieżką wspieli się na górę. Było już ciemno, więc postanowili położyć się spać i kontynułować podróż jutro.

W tym czasie
Wszyscy Narnijczycy zebrali się w gęstej części puszczy. Kaspian stał po środku.
Zaczęli obrzucać go wyzwiskami.
Nawet Nikabrnik rzucił
- Ten róg to dowód, że jesteś złodziejem tak jak wszyscy Telmarowie.
- I kto to mówi. Karzeł, ten którego plemie walczyło po stronie Białej Czarownicy - Ryczypisk staną w obronie Kaspiana.
- I chętnie walczyłobt znów! Byle tylko poznyć się tych barbarzyńców!
- Niczego  nie ukradłem.
- Nie ukradłeś? - zapytał wściekły karzeł - powiedźcie co jego przodkowie bam odebrali!
- Nasze domy - odezwał się ktoś.
- Nasze życie - rzekł kto inny.
- Naszą wolność!
- Nasz kraj!
- Obwiniacie mnie o zbrodnie moich przodków?
- Obwiniamy i ukarzemy!
Wtedy wtrącił się borsuk.
- Widzę, że nie pamiętacie, że w Narnii było dobrze tylko, gdy na tronie zasiadał syn Adama.
- Ale to Telmar! Czemu miałby nami rządzić? - krzyknął ktoś.
- Bo wiem jak wam pomóc.
Opowiedział że jest księciem i ma prawo zasiąść na telmarskim tronie. Jeżeli go na nim osadzą to przywróci pokój w Narnii.
- Połączmy siły, a odzyskamy to co nam się należy! - skończył.
- ,, W istocie" - rzekł główny Centaur- ,,Dopełnił się czas. Patrze nocą w gwiadzy, bo w mej pieczy jest przyszłość, tak jak w twej borsuku przeszłość. Tarwa zwiastun zywcięstwa i Alambi zwiaztunka pokoju, zbiżyły się ku sobie na ornamencie." I oto ten właśnie syn Adama przybył,  by nas uczynić wolnymi. Więc jeśli staniesz na czele - zwrócił się do Kaspiana - ja i moi bracia będziemy walczyć u twego boku.
Wtedy to wszyscy Narnijczycy wznieśli swoją broń do góry, by okazać że są razem z nim.
- No nareszcie. Przynajmniej obeszło się bez mojej interwencji... - odezwał się radosny głos.

Wybaczcie błędy.
ZuzannaPevensie2

Opowieści z narnii >Książe Kaspian< # Inna historiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz