Rozdział 3.

145 14 39
                                    

2025r.- Poniedziałek - Przez weekend, udało się dojść, ze na imprezie zaginęło pięcioro uczniów, o dziwo wszyscy którzy zaginęli były to uczennice... Władze szkoły ( nauczyciele jak i sprzątacze ) , próbują cały czas odnaleźć porywacza uczennic, ponieważ imprezy są strefami bez możliwości mordu, czy porwania... Jednak poszukiwania nic nie dawały, przez co uczniowie zaczęli się trochę bać.

---*[--] Podczas lekcji w  szkole [--]*---

Na lekcji 3, znaleziono w piwnicy, cały zakrwawiony but jakiejś uczennicy... Każdy się domyślał że pewnie jest on którejś z porwanych...  I śledczy dalej szukali jakichś poszlak, lecz w piwnicy nic więcej nie znaleziono.. Nawet odczyty z kamer nic nie dały ponieważ osoba która stała za porwaniem, znała jakiegoś hackera który mu/jej pomagał...


---- Louis ----

Boże,  dzisiaj zostały jeszcze 4 lekcje... Na Samoobronie dam sobie jakoś radę, ale na detektywistyce i logice nie wiem czy będzie tak łatwo... Ale na szczęście po szkole wybieramy się z Alice na zakupy mundurków szkolnych, jak i pochodzić po centrach handlowych, możliwe że wstąpimy jeszcze gdzieś na lody... A co dalej? Wyjdzie w praniu....


= Podczas zajęć Samoobrony  =  

- Louis! - Krzyknął pan Edward.

- Słucham?! - Odpowiedziałem.

- Na Środek do Jeffrey'a ! - Powiedział pan Edward

- Ale... - Odpowiedziałem przestraszony. O Boże... do tego mięśniaka? Przecież on mnie zabiję... 

- Nie jąkaj się i na środek! - Znów krzyknął pan Edward.

- Dobrze... - Odpowiedziałem


Gdy wszedłem na matę, Jeffrey coś zaczął do mnie krzyczeć

- Louis! - Krzyknął Jeffrey -  Mam nadzieję, że chociaż trochę się postarasz ! - Powiedział, śmiejąc się

- Ta... - Odparłem. Chyba go pojebało że, uda mi się z nim wygrać..

- Nie ta... - Powiedział ze zdziwioną miną - Tylko pokaż na co cię stać! - Krzyknął Jeffrey.

Zaczęliśmy walkę, stałem naprzeciw Jeffreya.
Niby tam coś przy nim podskakiwałem, próbowałem utrzymywać gardę... Ale gdy mi to nie wychodziło, spróbowałem kontrataku. Wyszedł tragicznie, gdy podbiegłem pod niego, dostałem kilka razy w brzuch i leżałem na ziemi. Gdy leżałem rzucił się na mnie, i zaczął mnie bić po twarzy... Wyszło tak, że miałem złamany nos, oraz kilka żeber.

= Walka została zakończona.. =

Boże... Teraz to ze złamanym nosem, i z kilkoma złamanymi żebrami nawet nie mam co iść z Alice, nawet nie mam Jej co się tak teraz pokazywać... Jeszcze wyjdę na ciotę a Ona, będzie się niepotrzebnie martwiła... Muszę jej napisać sms'a że odwołuję spotkanie, i że jutro wyskoczymy na miasto.

Boże... Ona tu idzie!

- Louis? - Powiedziała przestraszona Alice - Co Ci się stało? - Dodała. 

♅ Szkoła Śmierci ♅ [ Praca nad tym opowiadaniem została porzucona ]Where stories live. Discover now