Rozdział VI

100 4 3
                                    

Gdy ja i mama się już obudziłyśmy, z trudem skierowałyśmy się w stronę domu.

-Mamo, boję się ..- miałam łzy w oczach.

-Przy mnie nic ci się nie stanie.

Weszłyśmy do domu, i zobaczyłyśmy że ojciec jak gdyby nigdy nic, sobie po prostu śpi..

Gdy się obudził, nic nie pamiętał..jak zwykle.

Po chwili zobaczyłam, że Josh do mnie ciągle wydzwania. Ale odrzucałam połączenia, nie wiedziałam już też czy odebrać czy nie. Jestem dalej trochę zła. Dlaczego mi powiedział o takiej rzeczy, w takim nieodpowiednim czasie.. nie rozumiem. Jak już tak dzwonił i dzwonił, to zdecydowałam się odebrać. Wyszłam na  zewnątrz.

-Co chcesz? - zapytałam Josh'a, donośnym głosem.

-O co ci chodzi? Spokojnie.. Chciałem tylko zapytać dlaczego nie było cię w szkole. Myślałem że coś się stało. Przecież wiem jaka jest sytuacja w twoim domu. Arthur pewnie w ogóle by nie zadzwonił..

- Ajj, po prostu mnie nie było.

-Tak normalnie to nie opuszczasz lekcji. Mów. Znam cię za dobrze, i wiem że coś się stało.

-Tata po prostu znowu się napił..-odpowiedziałam.

-Aha, a nic ci nie jest?

-Nic, tylko musiałam z mamą spać na łące, bo tata szalał w domu, i pobił moją mamę.

Usłyszałam krzyki z domu.

-Josh, muszę kończyć, zadzwonie później, pa - jąkając się wykrzyknęłam, i się rozłączyłam. Widziałam że Josh do mnie znowu dzwoni, ale nie zwracając na to uwagi, pobiegłam do domu. Zastałam rodziców kłócących się znowu.

-Uspokój się! - krzyknęła mama do taty.

- Nikt w tym domu nie będzie mi mówił, co ja mam robić. Lepiej się zajmij Sky, bo patrzałem na elektrycznym dzienniku jej oceny. Większość to same jedynki albo dwójki, trójki. Gówniara sobie pozwala za dużo! Pewnie ma charakter po swoich rodzicach, kurde,  nie dziwie się że jej nie chcieli, gówniara - gdy to usłyszałam, zamurowało mnie.

- Uspokój się! Jak tak możesz mówić o naszej córce!  Rozmawialiśmy o tym tyle razy! Mieliśmy ją traktować jak własną córkę!

Nie wierzyłam własnym uszom w to co usłyszałam. Jak oni mogli mi to zrobić.
Dlaczego? 
I skoro nie chcą mnie to po co mnie jeszcze trzymają w domu?  Czy to przez to ojciec mnie tak traktuje?
Nie,  nie wierzę!

Rozpłakałam się. Postanowiłam że nie wejdę jeszcze do pokoju. Będę stała dłużej i będę podsłuchiwać, może się dowiem czegoś jeszcze związanego ze mną.

- I co z tego!  Mieliśmy ją tak traktować, i traktujemy!  Co? Źle ma tu!? Ale to że ją tak mieliśmy traktować - ojciec zbliżył twarz do twarzy mamy i wymierzał ją wzrokiem, po czym szepnął, chamskim głosem - to nie znaczy, że jest naszą córką. Gówniara nie będzie sobie pozwalać.  Jest pod naszym dachem. I żyje za nasze pieniądze. - gdy to powiedział, usiadł na fotel, wziął nogi na puf, i chwycił piwo do ręki.

- Co? Za nasze pieniądze?  Chyba z zasiłków z opieki! A ty to chamsko wydajesz na alkohol i na swoje potrzeby. Nie martwisz się czy coś jest w lodówce czy nie. Masz wszystko w dupie - wykrztusiła mama to, co pewnie dawno już mu chciała powiedzieć, cichym, nieśmiałym głosem. Tylko chyba ona mnie kocha.

Tata wstał z fotela, rzucił piwem o ziemię, piwo się rozstrzaskało, podszedł do mamy, już podniósł rękę, nie,  nie mogę do tego dopuścić!

- Siadaj na fotel!  - krzyknęłam nieśmiało na ojca.  Pierwszy raz się tak odważyłam.  - Słyszałam wszystko.  Jak można być takim złym człowiekiem! - skierował się w moją stronę, widać, że był zaskoczony moją reakcją, pewnie chciał teraz mnie uderzyć.. - Nawet nie próbuj!

Odsunął się ode mnie, a mama patrzyła na mnie z niedowierzaniem.

- Aj..  Tak.  Jesteś adoptowana.  W zasadzie to nie adoptowana.. Mieliśmy znajomych.. I gdy raz twoja matka szła z nimi i z ich dzieckiem się przejść,to.. Słuchaj. Oni nie chcieli dziecka. Ciagle to dziecko odpychali od siebie. My też ich nie lubiliśmy, ale trzymaliśmy się z nimi że względu na to dziecko. Po prostu było nam żal tego dziecka. Ogólnie to oni byli kiedyś naszymi sąsiadami. No i pewnego dnia, gdy ja byłem w pracy, twoja matka postanowiła ich odwiedzić, tak po prostu zobaczyć czy wszystko jest z tym dzieckiem w porządku. Ale gdy weszła do środka.. Weź ty dokończ bo ja kurde nie pamiętam już jak to było.. - zwrócił się do mamy. Widać było że udaje twardziela. A tak naprawdę być może jest trochę wrażliwy.

- Córciu.. Gdy ja zapukałam do ich drzwi, nikt nie otwierał. Usłyszałam krzyki, to weszłam do ich mieszkania,  oni się kłócili, dziecko płakało z głodu, rzucali w siebie nawet krzesłami, jakimiś zabawkami,  i się ogólnie kłócili.. Spojrzeli później ma mnie, ja powiedziałam że weszłam bo było otwarte i słyszałam krzyki.  Potem oni powiedzieli że mają dosyć tego ''bachora'' i wiesz co chcieli?  Wiesz co chcieli?  - popłakała się mama, a ja wraz z nią. Tata miał spuszczoną głowę w dół. - Chcieli pojechać do parku i zostawić to dziecko w parku, na pastwę losu, pomijając fakt że było zimno jak diabliz bo to był chyba marzec, jak to dziecko miało miesiąc. A wiesz kim było to dziecko?  Wiesz kim było? - mama popłakała się jeszcze bardziej. Domyślałam się już. Wtuliłam ręce w twarz, płacząc. Łzy mi leciały strumieniem. - Sky, to byłaś ty. Ja im mówiłam aby nawet o tym nie myśleli, i powiedziałam żeby dali jej mi. Po prostu. I żeby nikt się już o tym nie dowiedział. Oni nie mieli żadnej rodziny, więc nikogo to nie interesowało,  że mieli dziecko a następnego dnia już nie. Po tym jak mi oddali dziecko, na drugi dzień wyjechali na Florydę.  Od tamtej pory nigdy ich nie widziałam. Pokochałam cię jak własne dziecko. I kocham nadal - mama podeszła i mnie przytuliła, mocno ściskając, wszyscy płakaliśmy, oprócz taty, chociaż widać było że udaje twardziela. Nie mogłam w to uwierzyć. Ja?  "Adoptowana"? To nie możliwe.. Potem mama na mnie spojrzala, i pocałowała mnie w czoło.  Nadal płakała - Córeczko, gdybym cię nie wzięła od nich, to prawdopodobnie by cię już nie było na tym świecie. Kocham cię.

- Córko, przepraszam że się dowiedziałaś o tym w taki sposób - wow.  Zdziwiłam się. Tata?  I przeprosiny?  Wow.  - I przepraszam że jestem jaki jestem, że pije, a to co powiedziałem o tobie, to przez nerwy. Wiedz że tak naprawdę, to bardzo cię kocham. Jesteś naszą jedyną córką, i bardzo się cieszymy że cię mamy. - WOW, byłam w szoku - I wybacz, że cię czasem traktuje surowo, kocham ciebie i mamę, tyle że widzisz, mam problem z alkoholem. A gdy już się napije, to nie jestem sobą. - ok tych słowach, tata przytulił mnie i mamę. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Jeszcze nigdy tata taki miły dla mnie nie był. Po chwili kontynuował - Postaram się zmienić, moje zachowanie, ale nie obiecuję, i napewno prędzej czy później, sięgnę po alkohol, ale mi chodzi że spróbuję być inny dla was po trzeźwemu też bardziej. Gdy mam wypite, to nic później nie pamiętam. - zszokowal mnie ojciec.

I'm Fine :')Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz