Rozdział 11

57 5 8
                                    

RemyChase1 zielonyjednorozec
LUKE POV:
Wysiadłem z samochodu i poszedłem do pokoju Thei. Stała ona na samym środku pomieszczenia i usiłowała zdjąć buty. Usiadłem na łóżku tak, że nawet mnie nie zauważyła.
-Cześć-dziewczyna podskoczyła ze strachu co wyglądało przekomicznie.
Podszedłem, przytuliłem ją od tyłu,a brunetka nawet nie drgnęła.
- Nie dotykaj mnie- warknęła.
- Ej nie obrażaj się-usiadłem na łóżku i pociągnąłem ją za sobą tak, że siedziała mi na kolanach.
-Za co ty się na mnie obraziłaś, co?
-Serio się pytasz?!
Spojrzałem na nią pytająco.
-Wynocha i to już!!-zerwała się z moich kolan mimo chorej nogi i podeszła do drzwi-wynocha mam tego dość!!! Idź już!!!!
Wstałem i nie wiedząc o co jej chodzi wyszedłem. Trzasnęła za mną drzwiami. O co jej kurwa chodzi. Poszedłem do pokoju i położyłem się na łóżku. Po godzinie jednak stwierdziłem, że nie będę się tym martwić i pójdę na imprezę. Po jakiś 20 minutach byłem na miejscu. Gdy wszedłem do środka zobaczyłem jakąś blondynkę zamawiającą drinka. No pora się zabawić. Już miałem do niej zadadać gdy ktoś podszedł do mnie od tylu i przyłożył mi szmatkę do ust. Potem zapadła ciemność. Obudziłem się w jakiejś piwnicy skuty kajdankami. Kurwa, a już miałem spokój.
- On ma nasze papiery?-usłyszałem głos za drzwiami.
Czy ja w końcu dowiem sie o co z tymi papierami chodzi?!
Drzwi otworzyły się z hukiem. Do pokoju wszedł facet wymachując nożem.
- No nareszcie się obudziłeś-zaczął się śmiać.
Czyli mam do czynienia z wariatem! Nie no zajebiście!
-Czekaj! Mam dwa pytania! Kim jesteś i czego ode mnie chcesz?!
____________________________________________
Poprawiała zielonyjednorozec
Przepraszam, że rozdział dopiero teraz ale nie miałyśmy weny.

Do You Trust?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz