~*Xion*~
- Gdzie lecisz ? - zapytał mnie Kraken.
- Do miasta na chwilę. Muszę kupić trochę innego jedzenia niż mięso. W dodatku nawet tego już ostatnio w lesie mało. - odpowiedziałem.
- Mogę Ci dać trochę mięsa czarnookich. Mi smakuje.
- Nie dzięki. - Jakoś nie mogłem sobie wyobrazić siebie jedzącego ludzkie mięso. Obrzydliwe. - Poza tym wszystkie Twoje ofiary miały portfele, dlatego mamy dużo pieniędzy. Po co brudzić sobie ręce krwią niewinnych zwierząt ?
- Nie udawaj świętego. Wiem, że lubisz mięso zwierzęce. Ale idź jeżeli chcesz. Tylko uważaj. Jest szansa, że Cię rozpoznają, nasze zdjęcia były w gazetach. - Tak, to prawda. Podczas jednej z akcji jakiś człowiek zrobił nam zdjęcie, gdy atakowaliśmy kilka samochodów wojskowych.
- Dam sobie radę. - mruknąłem i ruszyłem w kierunku miasta. Po kilku minutach marszu byłem już na rynku i zacząłem się oglądać za jakimś innym jedzeniem niż mięso. Na wszystko było mnie stać, dlatego chodzenie po tym ryneczku było przyjemnością, z której wyrwał mnie krzyk.
- To jest jeden z nich ! Łapcie go straże ! On nas zaraz zabije ! Uciekajcie ! - Przez ułamek sekundy patrzeliśmy sobie w oczy, uśmiechnął się i zaczął uciekać. Inni ludzie również biegli we wszystkie strony próbując ratować się przed niby zamachem.
Myśl Xion co teraz - powiedziałem sobie w duchu. - Wiem. Też zacznę uciekać. Co za banał.
Jednak nie było to takie proste. Służby porządkowe szybko odnalazły mnie wśród uciekającego tłumu i na swoich skuterkach byli szybsi ode mnie. Jeden z nich podjechał na bliską odległość, wyciągnął nogę i z całej siły kopnął mnie w plecy.
- Kurwa. - jęknąłem z bólu i upadłem na ziemię.
- Dobranoc. - powiedział zeskakując ze skutera i wstrzykując mi coś w szyje. Wzrok zaczął mi się pogarszać, a oczy same się zamykały. Nie dałem rady i po chwili byłem już uśpiony.
Po kilku godzinach, które dla mnie były minutą zostałem brutalnie uderzony w twarz co zbudziło mnie ze snu.
- Pobudka kurwo. - powiedział oprawca. Z mojego łuku brwiowego ciekła krew. Wiedziałem, że to nie skończy się dobrze. Byłem w ciemnym pomieszczeniu bez okien. Czułem wilgoć.
- Czego chcesz? - odpowiedziałem próbując ukryć strach i ból. Jednak te uczucia się nasilały.
- Jak to czego? Twojej śmierci psie. Ale nie mogę Cię jeszcze zabić. Szef chciał z Tobą pogadać. - odrzekł i zadał mi kolejny cios. Tym razem w brzuch. Poczułem okropny ból. Upadłem na ziemię razem z krzesłem, do którego byłem przywiązany.
- Wstawaj ! - krzyknął.
- Nie mogę... nie mam siły - wyjąkałem.
- W takim razie pomogę Ci. - Po tych słowach zaczął mnie kopać z całej siły w brzuch. Chyba by mnie tam ukopał na śmierć, gdyby nie to, że do pomieszczenia wszedł jakiś mężczyzna. Widząc go oprawca od razu zaprzestał swojej czynności.
- Stawiał opór. - powiedział i podniósł moje krzesło.
- Wyjdź. - odrzekł sucho mężczyzna. Skądś znałem ten głos... jednak nie mogłem się przekonać, czy wiem kto to, bo moją twarz pokrywała krew. Nic nie widziałem.
- Xion Rafflery. - powiedział i zaśmiał się. Cholera to on. - Pamiętasz mnie przyjacielu?
- Tak Aronie. - wyjąkałem. Mój strach się nasilił.
- Pamiętasz jak mnie zostawiłeś podczas jednej z akcji kilka miesięcy temu? Ty, Kar, Quinn, Victor, Avron zostawiliście mnie na śmierć i uciekliście? Złapali mnie, przesłuchiwali, bili, eksperymentowali na mnie, ale ja obiecałem im pomoc jak przestaną. Przestali. Zacząłem z nimi współpracować i okazali się lepszymi przyjaciółmi niż Wy. - Po tych słowach splunął na ziemię.
- Do rzeczy Aronie. Nie mam czasu na bzdety. - powiedziałem. Zaśmiał się. Cały czas nie widziałem jego twarzy, ale czułem, że jest uśmiechnięty i patrzy wprost na mnie.
- Dobrze. Masz mi pomóc. Powiesz mi gdzie jest baza niebieskookich w tym regionie. - odrzekł zwięźle.
- Zabij mnie od razu, bo nic zemnie nie wyciągniesz. - odpowiedziałem. Nie czułem już strachu, bo ten uległ adrenalinie.
- Spokojnie. Zabije Cię jak mi podasz informację. A jak tego nie zrobisz to oprócz Ciebie zginą osoby, od których uciekłeś by je chronić. Victoria, Stephany. - Po tych słowach znowu wybuchnął śmiechem. - To jak ?
- Zostaw je. To nie ich wina tylko moja. - odpowiedziałem.
- Zostawię. Jak mi pomożesz. W końcu możesz mi ufać, jestem niebieskookim. Mam uczucia, choć te troszeczkę zanikły kiedy mnie zostawiliście.
- Przepraszam...
- Za późno. Wrócę tu później. Przemyśl sobie wszystko. - odrzekł i wyszedł z pomieszczenia.
Mam przejebane. - pomyślałem.
---------------------
Pierwszy zły niebieskooki ? Podoba się rozdział :P ?
CZYTASZ
Blue Eyes In the Dark
Science FictionPo przeprowadzonym doświadczeniu na całym świecie w roku 2042 nastąpiła wielka ewolucja. Ponad dziewięćdziesięciu siedmiu procentom ludzi kolor oczu zmienił się na czarny... a co za tym idzie zmienił się ich pogląd na świat. Zaczęli być inni niż wcz...