Krakena i Carla zbudziło energiczne i głośne pukanie.
- Otwierajcie! Szybko. - wykrzyczał głos zza drzwi. Był to Wrona. Carl zwlekł się z łóżka i otworzył drzwiczki od domku.
- Czemu nas budzisz o tak wczesnej godzinie? - zapytał i ziewnął.
- Jest szósta. Dzwoniłem do różnych szpiegów. Chciałem się dowiedzieć jak sytuacja w mieście wygląda i jeden z nich powiedział mi, że jakiś debil próbował kupić coś na rynku, a był poszukiwany.
- Xion! - Zerwał się z łóżka Kraken.
- Skąd wiesz? - zapytali jednocześnie.
- Rozmawiałem z nim o tym. Obiecał być ostrożnym. Chciał kupić coś do jedzenia innego niż mięso... przecież to było wczoraj. Najprawdopodobniej już go zabili lub wywieźli jak zobaczyli kim jest. - powiedział. Czuł, że to jego wina. Nie powiedział o tym nikomu, a powinien... -To moja wina.
- Nie, nie Twoja. - rzekł Carl.
- Twój ojciec ma rację. To wina Xiona. Nieważne. On żyję. Żaden szpieg nie widział, aby wyrzucano jakieś zwłoki, albo pakowano go do transportera. - dołączył Wrona. Kraken odetchnął z ulgą.
- To gdzie on jest? - zapytał.
- Na posterunku. - odpowiedział Wrona. Carl zaśmiał się.
- No to idziemy rozjebać tę budę i jednocześnie go odbić, tak? - śmiał się dalej.
- Nie wiem co Cię śmieszy. Tak, musimy jeszcze go uratować. - odrzekł Wrona lekko zirytowany zachowaniem Carla.
~*Xion*~
Aron nie dał mi dużo czasu. Po jakichś czterdziestu minutach wszedł do pomieszczenia. Teraz mogłem już zauważyć jego twarz. Była cała w bliznach, jego usta były podzielone w pionie na dwie połowy przez ślad po nożu, białe włosy rosły aż do barków.
- Zmieniłeś się Aronie. - zacząłem niepewnie. Próbowałem jakoś przedłużać tą rozmowę. Wrona już pewnie się dowiedział i może spróbują mnie uratować. - Skąd te wszystkie blizny?
- Jak myślisz? Te psy bojowe rozszarpały mi twarz. A koleś co Cię obudził jakąś godzinę temu przeciął mi ją nożem. Ładny mam teraz uśmieszek, prawda? - zapytał i zaśmiał się. - To wszystko wydarzyło się wtedy. Kiedy mnie zostawiłeś.
- To wszystko można naprawić ! Wypuść mnie i chodź ze mną, pomogę Ci. - powiedziałem w panice. Lepiej byłoby jakbym nie podjął rozmowy o bliznach...
- Ha, ha, ha. Jesteś zabawny Xionie. Myślałem, że nie masz poczucia humoru. - rzekł i znowu uśmiechnął się. Jego kąciki ust zaczęły pękać.
- Dawno się nie tak szeroko nie uśmiechałeś. - powiedziałem widząc to. Wyglądało to okropnie. Jego oszpecona twarz w połączeniu z białymi włosami i uśmiechem, z którego płynęła krew.
- Dobra. Koniec tej zabawy. - powiedział i wyjął z kieszeni śrubokręt, wiertarkę, wkręty, młotek, gwoździe i inne podstawowe przedmioty każdego warsztatu, garażu.
- Co Ty kurwa? Będziemy się w techników bawić? - zadrwiłem. Jego wzrok przeniósł się z narzędzi na mnie. Chwycił gwóźdź i młotek, resztę odłożył i ruszył w moim kierunku. To był błąd.
- Zabij mnie. Nic Ci nie powiem. - Mój głos drżał.
- Nie powiesz to Victoria i Stephany też zginą. - Po tych słowach klęknął przy mnie, uśmiechnął się do mnie, chwycił moją rękę, która była przywiązana do krzesła i zaczął wbijać gwoździa pod mojego paznokcia.
- KURWA! Przestań! Proszę! - krzyczałem, ale on nie przestawał. Wbijał coraz głębiej... - POMOCY!
- Cicho. Nikt Ci nie pomoże. - powiedział z uśmiechem kiedy skończył wbijać gwoździa w mojego paznokcia. - To powiesz coś?
- Tak. Spierdalaj.
Uśmiech zniknął z twarzy oprawcy. Teraz się dopiero zacznie...
--------------
10 miejsce ! To dzięki wam ! Dziękuje bardzo za wszystkie przeczytane zdania, głosy i komentarze !
CZYTASZ
Blue Eyes In the Dark
Science FictionPo przeprowadzonym doświadczeniu na całym świecie w roku 2042 nastąpiła wielka ewolucja. Ponad dziewięćdziesięciu siedmiu procentom ludzi kolor oczu zmienił się na czarny... a co za tym idzie zmienił się ich pogląd na świat. Zaczęli być inni niż wcz...