18. Mdłości, Poród i ,,Zamknij Jape"

199 14 0
                                    

Minęło 8 miesięcy.

Szłam z Adrienem po galerii. Trzymał mnie pod rękę. Skierowałam się właśnie do sklepu z ubraniami dla dzieci. Zapomniałam wspomnieć. Urodzi się nam chłopczyk. Jestem taka szczęśliwa. Pan Agreste nie mógł się powstrzymać i zaprojektował nam śpioszki i bluzeczki dla naszego malucha. Moja mama była załamana, bo pragnęła wnuczki. Adrien odpowiedział , że się doczeka. Byłam zdezorientowana gdy to powiedział. Ale teraz pragnę mieć 3 dzieci.

Weszłam do sklepu. Przeszykiwaliśmy pułki. Adrien zachowywał się jak dziecko. Pokazywał wszystko to co wyglądało komicznie.

- Kochanie pacz na to!

- Adrien! Jemu musi był ciepło! Jest zima!

- No ale patrz!

- No widzę. Wsumie ładne. Ale dla dziewczynek!

Szłam już trochę zdenerwowana. Kupiliśmy kurteczke, czapki i parę rękawiczek. Nie mogłam się powtrzymać i kupiłam bluzeczkę. Czarną z oczami kota. Zielonymi jak Adriena. Gdy wichodziliśmy poczułam jak nasz mały słodziak kopie. Pokazałam ukochanemu i pocałowałam go. Uwielbiam smak jego ust. Jest taki delikatny. Spać z nim w jednym łóżku.Jechaliśmy teraz do domu. Poczułam się gorzej. Chciało w mi się spać. Poczułam ból w podbrzuszu. Adrien popatrzył na mnie z troską.

- Aaa... adrien! - krzyknełam ściskając się z bólu.

- Co się dzieje?!

- Ja chyba rodzę! aa! - Adrien odrazu skręcił do szpitala. Jechaliśmy 5 minut. Wpadłam do recepcji. Ekspedientka zauważyła mnie. Jakaś pielęgniarka wzięła mnie na wózek. Jechaliśmy prosto na salę. Usiadłam na łóżku. Adrien biegł za mną. Był przestraszony, co dopiero ja!!! lEKARKA stwierdziła skurcze.

PO 4 GODZ

Czekałam tak. Kazali mi chodzić. Chodziłam do łązienki i spowrotem. Adrien zadzwonił po rodziców. Nagle zwinęłam się na łóżku z bólu. Krwawiłam. Zabrano mnie na salę. Usiadłam na fotelu. 

- Pani Agreste. Zaraz odbędzie się poród. Jest pani gotowa? Możemy przeprpwadzić cesarkę. 

- Nie ja chce rodzić.

- Prosze rozchylić nogi.

- Gdzie Adrien?

- Tu jestem! - złapał mnie za rękę. Zcisnęłam ją bardzo mocno. Nie zareagował. Czy on płakał ?

- Dobrze. Zaczynamy.

PO PORODZIE

- Pani Agrest! To zdrowy piękny chłopczyk! 10/10 !

Zaniemówiłam ze szczęścia. Położyli mi synka na ramieniu. Miał piękne zoelone oczy po ojcu.
- Patrz na oczka! - wykrzyknął uradowany mąż.
- I ten nosek!
Zawieźli mnie do sali wypocxynkowej. Malutki lezal w inkubatorze.

Do zakochania Jeden krokWhere stories live. Discover now