Rozdział 11

132 8 1
                                    


****BŁAGAM,PRZECZYTAJCIE NOTKĘ!!!****


Pocałunki były coraz bardziej namiętne co mi nie przeszkadzało,wręcz przeciwnie. Po jakiś 10 minutach odkleiliśmy się od siebie,bo zabrakło nam powietrza. Zeszłam z Charliego i poszłam na łóżko. Chwilę później dołączył do mnie także blondyn,który dał mi długiego buziaka – oddałam go – i po wieczorze przepełnionym szczerym uczuciem położyliśmy się spać.


Rano obudziłam się i zobaczyłam Charliego,który mnie obserwował. Patrzyłam się również w jego piękne głębokie oczy...
-Księżniczka już wstała?
-Chyba tak..Kiedy się obudziłeś?

-W sumie to będzie już – spojrzał na zegarek w telefonie- pół godziny

-I co robiłeś przez ten czas?

-Emm...patrzyłem się na najpiękniejszą osobę na świecie

-na kogo?

-Na Ciebie skarbie – uśmiechnął się,ale nie na długo.

-Błagam...nie stosuj takiego słownictwa przy mnie..

-Dlaczego?

-Ponieważ...nie jesteśmy razem ani nic. Tylko od czasu do czasu się całujemy,nic wielkiego.

-Nasze pocałunki są dla ciebie tylko tak..dla zabawy?

-Nie dla zabawy,nie o to chodzi...- przerwał mi

-No to o co? Myślałem że chociaż trochę ci na mnie zależy a tymczasem dowiaduję się że nasz pocałunki są dla ciebie tylko taką odskocznią! Do cholery Nataly! Ja na prawdę myślałem że coś z tego wyjdzie i myślałem również że masz na mój temat już inne zdanie!

-nie krzycz na mnie..

-Będę robił co mi się podoba! Skoro nic dla ciebie nie znaczę to będę jaki będę chciał w stosunku do ciebie! Nara! - wstał z łóżka i podszedł do drzwi...zamkniętych drzwi. Zaczął drzeć się na cały dom że ktoś ma je otworzyć i tak też się stało. Po chwili zostały otwarte przez Leondre. Charlie popchnął go na ścianę i poszedł chyba się ogarnąć.

-Co tu się do chuja właśnie odjebało?

-Wiesz, ciężko powiedzieć... - gdy zdałam sobie sprawę jak bardzo spieprzyłam sytuację zaczęłam płakać,znowu. Znowu z powodu Charliego.Dlaczego tak się dzieję?

-Amm..a wyjaśniliście sobie wczoraj wszystko?

-A czy według ciebie ta sytuacja była normalna? Tak,wszystko wyjaśniliśmy sobie,ale dzisiaj z rana znowu się pokłóciliśmy...

-O god... o co poszło jeśli mogę zapytać?

-Generalnie nie spodobało mi się kiedy Charlie powiedział do mnie 'skarbie' i potem wytłumaczyłam mu dlaczego, tylko użyłam złych słów i wyszło na to że mi niby na nim nie zależy

-Pfffff....to czemu za nim nie poszłaś? Nic nie powiedziałaś? Nawet nie próbowałaś się tłumaczyć?

-I tak by nic z tego nie wyszło,mogłoby tylko pogorszyć sprawę.

-Dobra,nie wtrącam się więcej.Jakby co to przyjdź do mnie.

-Ta, wiem ..pa – Leo wyszedł z pokoju a ja poszłam się jak zawsze rano ogarnąć.Wykonałam najważniejsze czynności zjadłam śniadanie i poszłam się przejść do Starbucksa. Kupiłam sobie napój i rozmyślałam przy stole o zaistniałej sytuacji.Trochę się tam zasiedziałam ,bo tak z godzinkę byłam,no ale nie ważne. Poszłam pospacerować po parku.Nieopodal niego znajdował się las,więc do niego weszłam chociaż nie wiem po jaką cholerę.Chociaż i tak nie mam nic innego do roboty w domu. Kiedy tak sobie szłam ty lasem obserwowałam różne zjawiska przyrody,lecz po chwili poczułam coś wilgotnego przy moich ustach,mroczki przed oczami,walnęłam o coś twardego i potem jedyne co było to ciemność...



Hey!

Witam was po meeeega długiej przerwie! Dlaczego tak długo mnie nie było? Już tłumaczę,chociaż nw czy to kogoś obchodzi...

Otóż zapodział mi się gdzieś folder,w którym miałam całe opowiadanie,szukałam go i niestety nie mogłam znaleźć :( Dlatego też przeczytałam na nowo wszystkie rozdziały, które napisałam na Wattpadzie ,aby przypomnieć sb o czy ta książka jest,bo szczerze to trochę zapomniałam i napisałam ten rozdział tak na spontanie. :P Mimo wszystko mam nadzieję,że się podobał.

Zostawcie po sobie jakiś ślad kochani! <3

Miłego wieczoru,

pozdrawiam <3

I NEED YOU CHARLIEWhere stories live. Discover now