Rozdział 16

997 49 1
                                    

Szłam po schodach powoli w dół dotykając ścian. Nie były one brudne czy wilgotne. Korytarz był bardzo ciemny. Oświetlenie nic nie dawało. Gdy stopnie się skończyły, zauważyłam po prawej stronie otwarte drzwi. Był oświetlony kilkoma świecami. Było w nim czysto. Po środku stało ogromne łóżko, na której była rozłożona czarna pościel i od razu pomyślałam, że tutaj musi spać Hordin. W łóżku zmieściłoby się spokojnie z parę osób. Hordin musiał do tego pokoju przyprowadzać dużo kobiet. Nawet nie chciałam wiedzieć, co się działo po zamknięciu tych drzwi.

Podskoczyłam lekko, gdy usłyszałam, jak Hordin zatrzaskuje drzwi. Spojrzałam na niego.

- Porozmawiajmy więc o moim ojcu.

Hordin przeszedł obok mnie i zdjął swoją kurtkę. Miał na sobie czarną koszulkę, która bardzo dokładnie opinała jego mięśnie. Wszedł do łazienki i usłyszałam odkręcaną wodę. Wyszedł po chwili z ręcznikiem, wycierając swoja twarz. Przed spojrzeniem na mnie założył swoje okulary.

- Noran był niesamowitym człowiekiem. Był dobrym wojownikiem, a przed tym był arystokratą w kraju. Jest... był moim przyjacielem. Najlepszym przyjacielem. Razem pracowaliśmy jako bracia.

Bracia. On często używał tego słowa.

Na pewno musieli pracować w jakiejś mafii, gangu.

Usiadł na łóżku i oparł łokcie na kolanach.

- Noran był potężny, silny, waleczny. Dobrze posługiwał się nożami i inną bronią. Studiował wszystko. Poczynając od religii świata do historii filozofii. Znał dziesięć języków. - Uśmiechnął się. - Umiał odpowiedzieć na pytanie każdemu, kto do niego przyszedł. Był naprawdę dobrym przyjacielem. Noran nigdy się nie poddawał i zachęcał każdego do walki. Był nieobliczalny. Zginął, otoczony szacunkiem wszystkich braci.

Wsłuchując się w słowa Hordina, zauważyłam, że musiał tęsknić za moim ojcem. Co oni mają ze sobą wspólnego? Skąd się znali?

- Fritz mówił mi, że bardzo cię kochał.

Zacisnęłam usta.

- Jak tak bardzo mnie kochał, to dlaczego do mnie nie przyszedł, hm?

- To było trudne. - Hordin westchnął, przeczesując włosy do tyłu.

- Trudne? Trudno przyjść, wyciągnąć rękę i powiedzieć, że jest się moim ojcem? To niewłaściwe. - Zaczęłam chodzić po pokoju zdenerwowana. - Powiedz mi, w jakiej mafii wy jesteście?

- Mafii? Nie jesteśmy żadną mafią, Bella.

- Oh, naprawdę? - Uśmiechnęłam się sztucznie. - Więc jesteście tylko jakimiś tanimi dilerami narkotyków? Ciekawi mnie, skąd takie wyposażenie tego domu i te wartościowe obrazy, które żadne muzeum by nie odmówiło?

- Noran odziedziczył swój majątek i bardzo dobrze zainwestował pieniądze. - Hordin odchylił głowę do tyłu. - Jesteś jego córką, więc to wszystko należy do ciebie.

Unoszę na niego brew.

- Czyżby?

Przytaknął.

Lepszych bzdur nie słyszałam.

- Powiedz mi, gdzie jest testament? Albo już wiem, w tamtych czasach jeszcze nikt nie wiedział o takim czymś, jak testament. - Skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej. - Nie musisz mnie okłamywać, Hordin. Jeśli chciałeś mnie tylko pieprzyć mogłeś spokojnie powiedzieć, a może bym się zgodziła.

- On naprawdę był twoim ojcem - usłyszałam jego krzyk.

- To dlaczego mnie nie chciał?! - Ja też krzyknęłam, patrząc na niego. Przez chwilę panowała cisza. - Ja już chyba będę się zbierała. Zapomnijmy o tym wszystkim, dobrze? - Nawet nie zdążyłam się do końca obrócić w stronę drzwi, a przede mną stał już Hordin.

Co do..?

- Nie możesz iść.

- Nie możesz mnie tu tak trzymać - warknęłam, mierząc go wzrokiem.

- Noran kazał mi się tobą zaopiekować. Nie każ mi, żebym siłą cię tu zostawił. - Podniósł dłonie w kierunku mojej twarzy, ale odwróciłam ją. Nic to nie dało, bo był silniejszy i jego palce dotykały moich policzków. Próbowałam się wyrwać, ale przy jego dotyku jestem zawsze zaczarowana. I teraz też się tak stało.

- Nie okłamuję cię - westchnął, gładząc mnie po policzkach. - Dlaczego nie potrafisz mi uwierzyć?

Zepchnęłam jego łapska i zrobiłam kilka kroków w tył. On jest kryminalistą! Na moich oczach zabił prawie Jacoba i myśli, że jak będzie mnie dotykał czule to o wszystkim zapomnę?

- Słuchaj, ja widziałam swój akt urodzenia - patrzyłam na niego i spokojnie mówiłam dalej - i pisało ''ojciec nie znany''. Mama powiedziała pielęgniarce, że nie żyje. Nie zdążyła wypowiedzieć jego imienia, bo utraciła dużo krwi i zaraz chwilę po tym zmarła.

- Przykro mi.

- Na pewno ci jest przykro - prychnęłam, kręcąc głową.

- Nie bawię się tobą...

- I pomyśleć tylko... Boże. - Ukryłam twarz w dłoniach. - Mogłam ich poznać. - Spojrzałam na niego. - Jesteś dupkiem.

Przeklnął coś pod nosem cicho.

- Będę się już naprawdę zbierać. - Poprawiam bluzę, którą mam na sobie. - Dobrze wiedzieć, że ojciec był w tym samym mieście, co córka, a nie chciał jej poznać.

- Twój ojciec chciał cię poznać. - Hordin patrzył na mnie. - Widział cię. Był bardzo blisko ciebie.

Odwróciłam się do niego i zmarszczyłam brwi.

- Przestań.

- Twój ojciec był przy tobie i...

- Cholera, przestań w tej chwili to mówić!

- ...on naprawdę cię kochał.

- To dlaczego mnie nie chciał, co? - Miałam łzy w oczach. - Dlaczego?

- Chciał cię. - Hordin patrzył na mnie ze współczuciem i bólem w oczach. - Był przy tobie przez cały czas. Uwierz mi.

Schowałam twarz w dłonie i zamknęłam oczy. Nie chciałam tego słuchać po raz kolejny.

- Bella, posłuchaj mnie. Spójrz na mnie.

Uniosłam głowę.

- Podaj mi swoją dłoń.

Gdy nie zrobiłam tego, co powiedział, sam ją chwycił i przyłożył sobie do piersi.

- Słowo honoru, że nie okłamuję cię.

Mów mi tak dalej.

- On cię bardzo kochał, Bella. Bardzo mocno kochał swoją córkę.

- To dlaczego do mnie nie przyszedł?

- Myślał, ze nie będziesz musiała o nim wiedzieć. Nie myślał, że staniesz się kimś takim, jak on.

Stanę się kim?

- Kim był mój ojciec?

- Był kimś takim jak ja - rzekł, a po chwili przysunął się do mnie i otworzył usta.

Mroczny kochanek | ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz